Data: 2005-04-29 16:40:37
Temat: Re: Czy to jeszcze wróci?
Od: "Margola" <m...@s...precz.kafeteria.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Mrówka" <m...@b...pl> napisał w wiadomości
news:d4tn28$io4$1@news.onet.pl...
> z ocenianiem siebie na podstawie etykietek, z brakiem
>> pełnej komunikacji w związku.
>
> Nad komunikacja w zwiazku warto popracowac,ale czy Gosie zadowoli zachwyt
> "tylko" meza?
Hm, pewnie wzbudzę sporo kontrowersji, ale: w związku nie ma "tylko"
partnera. Tak sobie myślę, że wzbudzać nieustannie zachwyt stałego partnera,
to dopiero jest sztuka, wobec której gaśnie czytanie podziwu w cudzych
oczach. Ergo: nie "tylko", ale "aż".
Dwa. Jeżeli ktoś poza zachwytem stałego partnera odczuwa koniecznosć
wzbudzania zachwytu w innych, ma sporo do pracy nad sobą. Coś go pcha w
kierunku potwierdzania sie w opinii innych (i niekoniecznie jest to zwykła,
ludzka chęć podobania się).
Trzy. Codzienny partner szarzeje, a czasem tak, ze w rozdrażnieniu i
zmęczeniu widzimy w nim wroga. Baaaardzo poważny sygnał, że związek
przechodzi krzys. Kiedy pojawia się zniechęcenie, a nawet pogarda dla
parnetra, jego zła ocena, zaczyna nakręcać się spoirala, która może tylko
albo odskoczyć, raniąc po drodze kogo się da, albo trzasnąć i poranić z
jeszcze większą siłą. Ergo: zwolnić nacisk, zmniejszyć obroty.
Cztery. Trzymiesięczne dziecko i laktacja rzadko pozwalają spojrzeć na świat
przez różowe okulary. Chyba, ze to cudze dziecko i cudza laktacja, wtedy
można się pozachwycać.
Czas jest potrzebny, ale czas dobrze wykorzystany.
Zasada pierwsza, dla mnie najtrudniejsza: nie nakręcać się negatywnie.
Margola, Nie Rzucam Kamieniem
|