Data: 2004-11-09 13:13:03
Temat: Re: Czy to się skończy...?
Od: "no i nic" <_...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Vicky wrote:
>> Ale taką mam hipotezę, że "arytmia Noinica" jest jego głównym
>> sposobem przeżywania rzeczywistości. Poprzez "arytmię" wchodzi
>> i utrzymuje relacje międzyludzkie.
>
> Ponieważ cały czas o tym myśli, nie może "normalnie żyć".. i chyba ma
> już tego dość?
Tak. Ma już tego dość. Nie wiem co kolega Redart ma na myśli pisząc o
utrzymywaniu przez arytmię relacji międzyludzkich? Akurat przez nią te
relację są czasem "zaburzone". Bardzo dziwne jest stwierdzenie, że arytmia
daje mi poczucie wartości w życiu - "bo jestem takim i takim kierowcą".
Pisałem tylko to, że staram się jeździć ostrożnie (żeby nie spowodować
kolizji, która może zatrzymać mnie gdzieś po drodze albo np. uszkodzić mój
pojazd a przez to będę zmuszony jeździć tramwajami a to nie będzie już dla
mnie zbyt "wesołe") i nie traktuję tego jako szczególny powód do dumy. Po
prostu sama myśl o tym, że jadąc ostrożnie - mam większą szansę na mniejszy
stres - działa na mnie uspokajająco.
[...]
> Poza tym gdyby dawało mu to poczucie wartości - po co miałby z tym
> walczyć?
Otóż to... Nie wiem jak można w ogóle myśleć o tym, że coś, co jest małym
koszmarem w życiu może dawać nawet minimalne poczucie wartości?
A.
|