Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Czy warto byc tesciowa?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Czy warto byc tesciowa?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 65


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2002-03-11 09:45:01

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "MOLNARka" <g...@h...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Aniela" <s...@w...pl> napisał

> Innych napisalas, co nie znaczy wcale, ze do wszystkich:)

Prawda :-) Ale większość to jednak synowe :-)))


> Moja droga, prosisz sie sama o jad. A co z Ciebie za kobieta, co tyle
> tesciowych zmieniala, nie mowiac o facetach?:)

Że się tak wyraże - nie Twój interes !!!
Przypomnę tylko, że ja mówiąc o teściowej mam na myśli matkę chłopaka ... i
niezależnie czy była to podstawówkowa miłość, zauroczenie w liceum czy
trwający kilka lat konkubinat - zawsze mówię teściowa. Bo zawsze były jakieś
kontakty matka syna / dziewczyna syna - więc ... sprawa chyba jasna
(przynajmniej dla niektórych).


> A co w tym zlego, ustawienie sie na pozycji obojetnej? To oni sobie razem
> ukladaja zycie a nie ja z nimi.

Pozycja obojętna ... to taka bez zaagażowania :-( A przecież jesteś
zaangażowana - w końcu to Twój syn (i dziewczyna, którą wybrał). Więc może
przydało by sie troche serdeczności i chęci pomocy czy rady (podkreślam
_chęci_).


> Jakiego mojego zaanagazowania spodziewasz sie? Sprzatania, gotowania,
> dzwonienia jak Wam sie wiedzie, codziennie rano i wieczorem?

Nie ... żadnego gotowania i sprzątania ... chyba, że ona tego właśnie
potrzebuje. Osobiście mam jedną koleżankę (która ma dwie lewe ręce do
wszystkiego) i na zmianę przyeżdza matka i teściowa i sprząta, gotuje,
pierze ... a dziewczyna jest najszczęśliwsza na świecie.
Więc (jak we wszystkim) najważniejsze jest wyczucie sytuacji i dogadanie.


> No jesli czytam te wylewane zlosci to trudno abym glaskala po glowce i
> mowila, tak drogie panie walcie w nie wiecej bo macie racje, jesli na
> dodatek naprawde nie widze powodow do takich nienawisci.

A nie spróbowałas na to spojrzeć ze strony młodej mężatki, któa chce się
odnaleść w tej roli .... i ma taką (opisywaną tu) teściową ?
Po prostu nie patrz na to wszystko ze swojego (teściowego jakby nie było
;-))) punktu widzenia ;-)


> Napisal wyraznie, po tym co czytam na temat tesciwych, to moze lepiej
> przyjac taka pozycje.

A czy możesz taką przyjąć ??? Po tych wszystkich latach i sytuacjach
spędzonych razem z ta dziewczyną ?


> > Jeden z lepszych argumentów ;-))))) dodaj jeszcze, że kiedyś zimy były
> > śnieżniejsze i za Twoich czasów to ....... :-)))) śmieszne !
>
> Mysle, ze moje czasy niewiele roznia sie od twoich albo jestes wyjatkowo
> szybka w zmienianiu tesciowych:).

Oj ... skucha :-))) Ja jeszcze nawet dzieci nie mam ... więc jednak "nasze"
czasy się różnią ;-)))
A szybka jestem - to prawda - wszystko trzeba zrzucić na karb burzliwej
młodości ;-))))))


> > Każdy ma to na co sobie zasłuży !
>
> Czy z Toba jest wszystko ok?

Jak najbardziej !
Po prostu wiem, że nic nie dzieje sie bez przyczyny i jeśli kogoś się nie
lubi i nie ceni (tu teściowych) to znaczy, że sobie same na to zapracowały.


> > Chodziło mi o "dogadanie się" dwóch kobiet i na ma sensu mieszać w to
> > chłopa.
>
> A w jakim wzgledzie maja sie te kobiety dogadywac?

W każdej sprawie ! Czy młoda chce pomocy w domu i czy teściowa chce jej
pomóc, czy dziecko będzie pod opieką przedszkola czy babci, czy syn najpierw
dzwoni do żony czy do matki ..... to przykłady .... tych drobiazgów jest
mnóstwo. A że życie składa się z drobiazgów - jest to bardzo ważne.


> Szczerze mowiac nie wyobrazam sobie takich sytuacji u nich w domu aby Ona
> musiala mnie zwracac uwage poniewaz ja nie mam zamiaru wtracac sie w ich
> zycie, czy rozumiesz to?. Jesli nas zaprosza to oczywiscie wpadniemy ja
tez
> bede ich zapraszala. Beda mieli ochote wpadac, prosze bardzo.

Wspaniały fragment, który świadczy, że będziesz dobrą teściową. O to właśnie
chodzi !!!
Tylko wprowadz te słowa w czyn ;-)))


> Wiesz ja poprostu mam swoje sprawy, swoje zainteresowania, swoje plany a
oni
> swoje. Moje plany zyciowe nie sa scisle zwiazane z zyciem prywatnym mojego
> syna i jego dziewczyny. Dziwne?

Ale na pewno wiesz, że nie wszystkie matki synów tak mają ?!
I to o nich właśnie były tutejsze dyskusje.

Pozdrawaim Cię serdecznie
MOLNARka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2002-03-11 10:02:04

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: Marynatka <m...@f...net> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 11 Mar 2002 00:53:07 +0100, podpisując się jako "Aniela"
<s...@w...pl>, napisałeś (aś) :

>A w jakim wzgledzie maja sie te kobiety dogadywac?

Może w takim aby:
1. teściowa nie szarogęsiła się w domu synowej
2. nie pytania nie dawała rad z epoki kamienia łupanego (a ja jak
Bastuś (Krzysiu czy jak mu tam na imię) miał 3 miesiące to dawałam mu
jajeczniczkę a Ty tylko pierś? Karmisz piersią - masz za chude mleko -
zagłodzisz dziecko! itp. - jak ktoś ma ochotę może tu co
wdzięczniejsze rady wpisać. ;)
3. nie wyrywała dzieciaka z rąk matki/ojca mówiąc - u mnie przestanie
płakać. (ten numer wycięła moja mamusia mojemu mężowi gdy usiłował
uspokoić spłakane dziecko. Oczywiście dziecko zaczęło jeszcze bardziej
płakać a moja matka zebrałą odemnie opieprz ).
4. aby teściowa bez porozumienia z dziećmi nie kupowała im prezentów
typu - koszmarny dywan z którym ciężko cokolwiek zrobić potem
5. mam wymieniać dalej?

Marzena

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2002-03-11 10:08:03

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: Marynatka <m...@f...net> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 10 Mar 2002 21:56:46 +0100, podpisując się jako "kolorowa"
<v...@i...pl>, napisałeś (aś) :


>Problem, oczywiście, nie sprowadza się do zbicia dzbanuszka czy ściskania
>dzieci. Z postu Marynatki wynika to wprost.

Skoro padło tu o mnie tak wprost to opiszę Wam dokładnie jak
przytulanie wygląda.
Moze wkoncu ta czesc z klapkami na oczach ktora uznaje ze nie mam
racji wsciekajac sie wewnetrznie ze tak sie nie robi i godzi to w
czlowieczenstwo dziecka bo to kurcze nie jest pluszowy mis tylko
dzieciak, zywy czlowiek, ktory ma prawo nie miec ochoty na sciski i
nalezy to uszanowac. laskawie przyzna mi racje.
Przytulanie wyglada tak:
ja trzymam ubrane dziecko na rekach, twarza do siebie , ona staje z
tylu dziecka lapie obiema rekami dziecko za glowe (tak obejmuje uszy i
okolice) i na sile odwraca glowe w swoja strone (choc daj buziaka
babuni). dziecko zaczyna sie wyrywac i wykrecac glowe w druga strone
skutkiem czego trwa male szamotanie i konczy sie na placu dziecka.

no po prostu ideal przytulania, moze wszyscy tak przytulajmy swoje
dzieci i tak je calujmy?

Marzena

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2002-03-11 11:13:40

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: Maja Krężel <o...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Ola <t...@w...pl> napisała

: Zgadzam sie z Toba calkowicie. Sledzac watek "dzbanuszkowy",
: tez zastanawialam sie, co jest przyczyna juz z gory zalozonej niecheci,
: wrecz nienawisci, wypowiadajacych sie tu kobiet wobec matek ich mezow.

Gdzie widzisz z góry założoną niechęć i nienawiść?? Czy Ty naprawdę nie
potrafisz czytać ze zrozumieniem (bo inni jakoś pojęli, o co mi chodziło) i
wyczytać z tej mojej pisaniny, że nie ma we mnie nic założonego z góry. Ja nie
byłam uprzedzona do mamy mojego męża. Dopiero, gdy ją poznałam, zaczęłam ją
tak, a nie inaczej odbierać. I gdybyś, tak jak mówię, czytała ze zrozumieniem,
to wyczytałabyś także, że odbieram ją niemal tak samo, jak większa część
naszej wspólnej rodziny.

: Przeciez te dzbanuszki [...] sa tylko pretekstem do pognebienia i
: upokorzenia tesciowej.

Dziewczyno co Ty bredzisz na litość boską??

: Mysle jednak, ze byc moze kobiety zauwazaja zbyt silne
: zwiazki swoich mezow w stosunku do ich matek

Pudło moja droga! Między moim mężem a jego mamą nie ma żadnego silnego
związku. Owszem, teściowa nie raz próbuje narzucać mu swoje zdanie,
podporządkować, wykazać swoją przewagę, pokazać, że jest lepsza ode mnie (np.
zjadliwe teksty na temat moich obiadów, że niby jej są smaczniejsze, zdrowsze,
albo, że kupuję mu kiepskie ubrania, bo ona to by kupiła o wiele lepsze i inne
takie kwiatki) ale to jak skakanie ratlerka przy owczarku. Nic tym nie wskóra,
bo mój mąż bezsprzecznie trzyma moją stronę i nie dlatego, że jest
pantoflarzem (bo daleko mu do tego), ale, że rację w 99% przypadków mam
właśnie ja.
Jeśli ktokolwiek miałby mieć pretensje o zbyt silny związek, to jedynie mama
mojego męża o jego i mój związek. To tyle gwoli wyjaśnienia.

: i w zwiazku z tym jest jakies
: poczucie zagrozenia i rywalizacja z ta druga kobieta, ktora dla niego jest
: tez wazna /a ja powinnam byc najwazniejsza!/ i stad chec upokorzenia jej, na
: przyklad poprzez domaganie sie przeprosin itp.

Jesteś po prostu śmieszna. Nie domagam się przeprosin, nie wymuszam ich. Jeśli
ktoś nie potrafi przyznać się do winy i powiedzieć jasno i otwarcie "Wybacz,
zrobiłem źle, przepraszam", to ja już niczego w tym człowieku nie dam rady
zmienić. Napisałam mój post, bo było mi po prostu przykro i nie byłam do końca
pewna, czy aby to uczucie nie jest przesadzone. Wnioskując z wielu postów,
które otrzymałam, mogę teraz powiedzieć, że nie było.
A w miejsce teściowej w mojej historyjce mógł wejść ktokolwiek. Sęk jednak w
tym, że nikt z mojego otoczenia nigdy by się tak nie zachował.

: A moze jest to symptom trudnych czasow, chociaz nie jestem o tym przekonana.

A tego kuriozum to już w ogóle nie rozumiem.

: Moja tesciowa umarla kilka lat temu, nie przypominam sobie, zeby
: miedzy nami byla tego typu niechec, chociaz po Jej smierci mialam wyrzuty
: sumienia, ze niejednokrotnie bylam zbyt oschla w stosunku do niej. Zawsze
: jednak wiedzialam, ze tesciowa chciala dla nas i dla naszych dzieci jak
: najlepiej i to czesto bylo dla mnie oparciem w kryzysowych chwilach.

No więc droga Olu może nie przypisuj innym swoich odczuć, nie wmawiaj, że
powinni czuć, to co Ty czujesz/czułaś do swojej teściowej, bo to niepoważne.
Między Wami były inne układy, Twoja teściowa była inną kobietą, więc o czym tu
mówić?
Wiesz ja też czasem czytuję posty ludzi, którzy twierdzą, że nie cierpią
swoich rodziców. Choć wydaje mi się to nieprawdopodobne, to staram się ich
rozumieć. I nie wmawiam, że to okropność wyrażać się w ten sposób o matce czy
ojcu i że jest to zapewne temat dla psychologa.
Postaraj się choć o odrobinę obiektywizmu.

--
Pozdrawiam
Maja

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2002-03-11 11:19:42

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "Aniela" <s...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "MOLNARka" <g...@h...pl> napisał w wiadomości
news:a6hue2$28b$2@news.tpi.pl...
> Użytkownik "Aniela" <s...@w...pl> napisał
>
> > Innych napisalas, co nie znaczy wcale, ze do wszystkich:)
>
> Prawda :-) Ale większość to jednak synowe :-)))
>
>
> > Moja droga, prosisz sie sama o jad. A co z Ciebie za kobieta, co tyle
> > tesciowych zmieniala, nie mowiac o facetach?:)
>
> Że się tak wyraże - nie Twój interes !!!
> Przypomnę tylko, że ja mówiąc o teściowej mam na myśli matkę chłopaka ...
i
> niezależnie czy była to podstawówkowa miłość, zauroczenie w liceum czy
> trwający kilka lat konkubinat - zawsze mówię teściowa. Bo zawsze były
jakieś
> kontakty matka syna / dziewczyna syna - więc ... sprawa chyba jasna
> (przynajmniej dla niektórych).

No dla mnie to nie taka jasna. Bo ja nie czulam sie tesciowa dla wszystkich
kolezanego mojego syna, chyba z tym tesciowymi jako matkami chlopakow z
ktorymi spotykalas sie i cos tam wiecej, to przesadzasz.
Tak to z drugiej strony dla mnie wyglada, jesli tak to okreslasz, jak bys w
kazdym chlopaku widziala ewentualnego kandydata na meza. Aby napic sie piwa
nie trzeba od razu kupowac browar:).

>
> > A co w tym zlego, ustawienie sie na pozycji obojetnej? To oni sobie
razem
> > ukladaja zycie a nie ja z nimi.
>
> Pozycja obojętna ... to taka bez zaagażowania :-( A przecież jesteś
> zaangażowana - w końcu to Twój syn (i dziewczyna, którą wybrał). Więc może
> przydało by sie troche serdeczności i chęci pomocy czy rady (podkreślam
> _chęci_).

Rady tak owszem, wiedza o tym. A pomoc, zalezy co? .

>
> > Jakiego mojego zaanagazowania spodziewasz sie? Sprzatania, gotowania,
> > dzwonienia jak Wam sie wiedzie, codziennie rano i wieczorem?
>
> Nie ... żadnego gotowania i sprzątania ... chyba, że ona tego właśnie
> potrzebuje.

Jak ona tego potrzebuje to niech zatrudnia gosposie.

Osobiście mam jedną koleżankę (która ma dwie lewe ręce do
> wszystkiego)

chcialas powiedziec len!

i na zmianę przyeżdza matka i teściowa i sprząta, gotuje,
> pierze ... a dziewczyna jest najszczęśliwsza na świecie.

Nie ze mna takie numery. A rodzice nie maja prawa do swojego szczecia?

> Więc (jak we wszystkim) najważniejsze jest wyczucie sytuacji i dogadanie.


> A czy możesz taką przyjąć ??? Po tych wszystkich latach i sytuacjach
> spędzonych razem z ta dziewczyną ?

Sluchaj ta dziewczyna spedzala czas z moim synem, byla traktowana jak jego
kobieta a nasz gosc.
Czy to jest trudne do zrozumienia?
Nie wiem o jakich sytuacjach ty mowisz, ktore zobowiazywaly by mnie do
czegokolwiek.
>
>
> > > Jeden z lepszych argumentów ;-))))) dodaj jeszcze, że kiedyś zimy były
> > > śnieżniejsze i za Twoich czasów to ....... :-)))) śmieszne !
> >
> > Mysle, ze moje czasy niewiele roznia sie od twoich albo jestes wyjatkowo
> > szybka w zmienianiu tesciowych:).
>
> Oj ... skucha :-))) Ja jeszcze nawet dzieci nie mam ... więc jednak
"nasze"
> czasy się różnią ;-)))

A moglabys juz miec?
> A szybka jestem - to prawda - wszystko trzeba zrzucić na karb burzliwej
> młodości ;-))))))

Nie tylko jest burzlwa mlodosc wiek sredni tez moze byc burzliwy:))

> > > Każdy ma to na co sobie zasłuży !
> >
> > Czy z Toba jest wszystko ok?
>
> Jak najbardziej !
> Po prostu wiem, że nic nie dzieje sie bez przyczyny i jeśli kogoś się nie
> lubi i nie ceni (tu teściowych) to znaczy, że sobie same na to
zapracowały.

Tak, oczywiscie tyleze, ty podpisujes sie pod zlozyczeniem komus a to juz
jest paskudna cecha.
>
>
> > > Chodziło mi o "dogadanie się" dwóch kobiet i na ma sensu mieszać w to
> > > chłopa.
> >
> > A w jakim wzgledzie maja sie te kobiety dogadywac?
>
> W każdej sprawie ! Czy młoda chce pomocy w domu i czy teściowa chce jej
> pomóc, czy dziecko będzie pod opieką przedszkola czy babci, czy syn
najpierw
> dzwoni do żony czy do matki ..... to przykłady .... tych drobiazgów jest
> mnóstwo. A że życie składa się z drobiazgów - jest to bardzo ważne.

U nas sprawa jest prosta ja nie spodziewam sie pomocy mlodej i ona moje tez
w domu.
Dziecko swoje odchowalm a na nastepne nie mam ochoty,tez jest to jasne.
A to czy syn dzwoni do mnie pierwszej czy do zony, czy do kolegi tez mnie
malo interesuje.
Wiem, ze zycie sklada sie z drobiazgow tyle ze moje drobiazgi nie sa
drobiazgami ich i odwrotnie.
>

> > Szczerze mowiac nie wyobrazam sobie takich sytuacji u nich w domu aby
Ona
> > musiala mnie zwracac uwage poniewaz ja nie mam zamiaru wtracac sie w ich
> > zycie, czy rozumiesz to?. Jesli nas zaprosza to oczywiscie wpadniemy ja
> tez
> > bede ich zapraszala. Beda mieli ochote wpadac, prosze bardzo.
>
> Wspaniały fragment, który świadczy, że będziesz dobrą teściową. O to
właśnie
> chodzi !!!
> Tylko wprowadz te słowa w czyn ;-)))

Nie wiem czy to tak ciezko jest zrozumiec, moze same bylyscie wychowywane
pod spodnicami mam, ktore ingerowaly co krok w Wasze prywatne zycie. I stad
przykladanie takiej samej miary do tesciowych.
Daleka zawsze bylam od wtracanie sie w prywatne zycie mojego syna. To juz
zaczynam widziec, ze moj maz bardziej:)) n.p. mowi tak ostatnio.Wiesz
Zabcia( tak o dzieczynie mowimy, ona wie) nie chce zabrac do nowego
mieszknia lozka Tomka, chce kupic nowe. A to lozko naszego syna bardzo
piekne, antyk ale na 1,5 osoby wiec ja to rozumiem i mowie mezowi, nie
czepiaj sie. Ja z Toba tez nie chcialbym spac na tym lozku, dla dwoch osob
za waskie. Tylko dlatego,ze jakis sentyment rodzinny, to ona ma sie meczyc?
Lozko bedzie u nas, jak kiedys dojda do wniosku, ze warto miec to lozko tez,
to zabiora. Pomyslal i przyznal racje.
>
> > Wiesz ja poprostu mam swoje sprawy, swoje zainteresowania, swoje plany a
> oni
> > swoje. Moje plany zyciowe nie sa scisle zwiazane z zyciem prywatnym
mojego
> > syna i jego dziewczyny. Dziwne?
>
> Ale na pewno wiesz, że nie wszystkie matki synów tak mają ?!
> I to o nich właśnie były tutejsze dyskusje.

Z wypowiedzi raczej nie wynika, ze tesciowe codziennie siedza na glowie
synowej, raczej ,ze raz na jakis czas wpadaja. A jak czesto? Wybacz to tylko
zalezy od mlodych zon i to one decyduja( z mezem) jak maja ukladac sie
relacje tesiowa-mlodzi,cykl wizyt.
Pozdrawiam, Aniela

> Pozdrawaim Cię serdecznie
> MOLNARka
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2002-03-11 11:27:19

Temat: dobre rady, było Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Marynatka" <m...@f...net> napisał w
wiadomości news:tqvo8ukjdngice8rfbbfp0ooc5cplcaj2r@4ax.com...
> [...]
> 2. nie pytania nie dawała rad z epoki kamienia łupanego (a ja
jak
> Bastuś (Krzysiu czy jak mu tam na imię) miał 3 miesiące to
dawałam mu
> jajeczniczkę a Ty tylko pierś? Karmisz piersią - masz za chude
mleko -
> zagłodzisz dziecko! itp. - jak ktoś ma ochotę może tu co
> wdzięczniejsze rady wpisać. ;)
> [...]

O tak, proszę! Kocham czytać takie rzeczy, bo czasem się mogę
pocieszyć, że nie tylko mnie się to trafia, a czasem - że mnie
się to nie trafia :) A o chudym mleku moja bratowa usłyszała
od... mojego ojca - znalazł się ekspert od siedmiu boleści,
bodaj się był wtedy w język ugryzł. Napiszcie, co wesołego
palnęli Wasi rodzice czy teściowie, niekoniecznie w kontekście
dziecięcym.

Pozdrawiam w oczekiwaniu na co lepsze kwiatki
Hanka
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2002-03-11 11:41:07

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: Jonasz <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Aniela napisał(a):
>
> Po przeczytaniu Waszych uwag odnosnie tesciowych zaczelam sie zastanawiac
> czy nia w ogole byc?

Warto. To jest grupa problemowa i w zasadzie chodzi o to,
by pisać o problemach. Ja z teściową problemów nie mam,
ani wielu moich znajomych. Nie płaczą nocami, nie kłócą się,
nie noszą żalów itd. Znam przypadek, kiedy matka
chłopca przywitała jego żonę z niechęcią, ale to
z określonych powodów - chciała, by nie żenił się z taką...
Wbrew przewidywaniom małżeństwo trwa a i stosunki
z synową z czasem poprawiły się.

Nie dziwcie się, jeśli mama nie akceptuje, że głównym
powodem małżeństwa jest dziecko "w drodze", że się
jej nie podoba panna młoda "z odzysku".

Co mądrzejsze mamy wiedzą, co mogą zmieniać, a czego nie
i mają cierpliwość by zaakceptować samodzielny wybór syna.



----
Jonasz

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2002-03-11 11:56:40

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "satia" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Marynatka <m...@f...net> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:t...@4...com..
.
> Dnia Mon, 11 Mar 2002 00:53:07 +0100, podpisując się jako "Aniela"
> <s...@w...pl>, napisałeś (aś) :
>
> >A w jakim wzgledzie maja sie te kobiety dogadywac?
>
> 4. aby teściowa bez porozumienia z dziećmi nie kupowała im prezentów
> typu - koszmarny dywan z którym ciężko cokolwiek zrobić potem


o to to..... te dywaniki mnie do dzisiaj męczą - sliczny gustowny różowy
komplecik przy jednoczesnej pełnej wiedzy teściowej, że nienawidzę różowego
koloru, a łazienkę mam całą w fajnym niebieskim.... a ona mi bach! Masz,
będą łądnie wyglądały i osobiście rozłożyła....

tak mną wzdrygnęło...

pozdrawiam
satia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2002-03-11 12:02:43

Temat: Re: dobre rady, było Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "kolorowa" <v...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Mój starszy syn urodził się przed terminem i bardzo się martwiłam, czy się
prawidłowo rozwija. Zapytałam więc moją mamę, czy pamięta, kiedy ja się
zaczęłam uśmiechać. Moja mam stwierdziła, że jak miałam sześć tygodni to już
się śmiałam i wyciągałam rączki i że ma to nawet zapisane w książeczce.
Sprawdziłam to dopiero po kilku miesiącach. Owszem, była w książeczce
odnotowana ta wizyta. Tyle że ja miałam wtedy sześć miesięcy.
--
Małgosia
mąż - jedyny (jak dotąd;)
dzieci - dwoje


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2002-03-11 12:34:46

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "Aniela" <s...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "Maja Krężel" <o...@f...onet.pl> napisał w wiadomości
news:a6i4r5$mht$2@news.tpi.pl...
> Aniela napisała
>
> : Po przeczytaniu Waszych uwag odnosnie tesciowych zaczelam sie
zastanawiac
> : czy nia w ogole byc?
>
> Wydaje mi się, że to nie Ty o tym zdecydujesz, lecz Twoje dzieci ;-))

Wybacz moja droga ale chyba jednak ja. Dla syna bede zawsze matka( dobra czy
zla ale bede) a dla synowej moge byc poprostu obca, obojetna kobieta jak
dalej tak bedziecie pisac o tesciwych, nie usilujac zrozumiec ich, dlaczego
takie sytuacje powstaja, w czym tkwi blad:)).

> : Problem dzbanuszka urasta do "big problem"
>
> Wypowiem się głównie pod tym tekstem, bo moich skarg on dotyczy. Zatem
krótko
> i zwięźle - Anielko, widać, że kompletnie nie czytałaś postów, które
napisałam
> i tym samym zupełnie, ale to zupełnie nie rozumiałaś problemu. W zasadzie
nie
> bardzo widzę sens tłumaczenia jeszcze raz tego samego, co opisałam.
Nadmienię
> tylko krótko, że nie chodzi mi o dzbanuszek, jako taki, o naczynie, które
> sobie kupię w sklepie AGD, tylko o coś, co jest dla mnie ważne, jako
pewnego
> typu pamiątka. To jedno. Drugie, być może ważniejsze - faktycznie, utratę
> rzeczy można przeboleć (choć z trudem, gdy te utraty się powtarzają). I
tak
> też stało się tutaj. Jednak boli mnie inna rzecz, a mianowicie to, że
osoba,
> która szkody spowodowała, nie czuje się w żaden sposób winna. Nigdy nie
> usłyszałam nawet małego "przepraszam".

Nie, maju cytuje twoj post od poczatku poustawials zale rozumiem w hierarchi
waznosci, czyz nie?

" Jak zareagować (tzn. jak nie użyć zbyt wielu słów niecenzuralnych), gdy
teściowa pilnująca 13 miesięcznego wnuczka, po moim powrocie do domu,
pokazuje
mi potłuczony w drobny mak szklany dzbanuszek do kawy (może niezbyt cenny,
ale
mój ulubiony) i twierdzi, że "Jasio tak pięknie się nim bawił, wrzucał do
środka cukiereczki, ale jeden wrzucił za mocno i dzbanuszek trrrrach -
rozbił
się". I koniec tematu, nie pada żadna propozycja odkupienia czy innej
rekompensaty.
[Pomijam tu aspekt niebezpieczeństwa podczas zabawy tym dzbanuszkiem, bo to
temat na osobną debatę ;-)]
Nadmienię, że w ciągu krótkiego okresu, to już trzecia rzecz zniszczona
przez
teściową albo przez dzieci z powodu głupoty teściowej (inne to: nowe dresy
córki wymalowane czarnym markerem - "A bo ja myślałam, że to się wypierze i
dałam jej ten pisaczek" oraz pourywane troczki od pokrowca na wózek "Bo nie
mogłam odwiązać, a jakoś trzeba było zdjąć ten pokrowiec" - oczywiście ani
dresy, ani pokrowiec nie nadają się już do użytku). Że nie wspomnę o
"niewiadomogdzie" pogubionych już na amen skarpetkach czy majteczkach, gdy
córa zostaje na noc u dziadków i zniszczonych ubraniach z plamami od soku,
bo
babcia nie wpadła na pomysł, by od razu je zaprać, tylko po całej dobie
zwracała mi upchane w plastikowym woreczku wilgotne ubranko.
Czy ja się czepiam, jeśli uważam, że takie rzeczy powinno się odkupić, albo
zwrócić pieniądze?

Dla mnie sie czepiasz, jak nie podoba sie Tobie ta darmowa sluzaca, zaduze
szkody to poprostu zmien.
Zrob prosty rachunek ile strat ile zyskow i co sie oplaca.


> A to nie była bezmyślność? Ciekawe ...
Napisalam, ze nie chodzi tu TYLKO o bezmyslnosc tesciowej.

> Sorki, ale czy Ty jesteś aby do końca poważna? Wyobraź sobie coś. Facet
> ochlapuje błotem Twój nowy, jasny płaszcz. Kiedy będziesz czuła się
lepiej:
> gdy serdecznie Cię przeprosi, zaproponuje wyczyszczenie lub pieniądze na
> pralnie, czy jeśli będzie miał pretensje do Ciebie, że łazisz jak ofiara i
> wpadasz mu pod nogi, a w dodatku wycedzi "kto takie jasne płaszcze kupuje,
> przecież wiadomo, że się pobrudzą"?

Wiesz jesli mnie nie przeprosi to pomysle sobie, no tak prostak, czego
moglam sie lepszego spodziewac i pojde dalej.
Jesli przeprosi to pomysle, no chociaz dobrze wychowany, wie ze zrobil zle i
tez pojde dalej.
A z tymi jasnymi plaszczami to mialby racje, przy stanie technicznym naszych
drog, czystosci powietrza:)))
Plaszcz czasami trzeba oddawc i tak do pralni:))

> Ja wolę pierwszą sytuację i nie kryję się z tym, że skrucha, przyznanie
się do
> winy i przeprosiny działają na mnie baaaardzo łagodząco.

A czy Ty przepraszasz tesciowa za to, ze obarczasz ja swoimi problemami,
swoimi dziecmi? Bo jak doczytuje sie to czesto jak widac wykorzystujesz ja.
Sama piszesz, "bo inaczej sie nie da". Jak to nie da? Sprez sie, zapracuj na
gosposie i bedziesz wtedy mogla w 100% wymagac! Albo sama opiekuj sie swoimi
dziecmi.
Aniela

> --
> Pozdrawiam
> Maja
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 7


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Samotni
[OT] Epitafium dla Kota, Ktory Byl Czlonkiem Rodziny. Dluuugie.
Dzien Kobiet
Czy ktoś oglądał?Przepraszam myślących inaczej.
moze ktos poradzi ...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »