Data: 2009-12-19 21:23:35
Temat: Re: Dlaczego tak jest???
Od: Paulinka <paulinka503@precz_ze_spamem.wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sender pisze:
> . R e t a r d . pisze:
>>
>> Użytkownik "Sender" <m...@k...pl> napisał w wiadomości
>> news:hggom8$qe5$2@inews.gazeta.pl...
>>> medea pisze:
>>>> XL pisze:
>>>>
>>>>> Nie do dyskusji. Sorry.
>>>>
>>>> Jak nie do dyskusji, to po co?
>>>>
>>>> Zresztą nie Ty o tym decydujesz. Wysyłając taki temat w eter, musisz
>>>> się liczyć z odzewem.
>>>> Ewa
>>>
>>> No cóż, prawda stara jak świat - z rodziną to najlepiej na zdjęciu
>>> człowiek wychodzi :-\
>>
>> Dokładnie to samo pomyślałem.
>> Co śmierdzi pod dywanem, to na zdjęciach nie widać.
>
> Tu jeszcze chciałem napisać krótkie przemyślenie, które parę świąt temu
> dokonałem. Nie muszę chyba mówić, że nie przyniosło mi ono raczej
> popularności, choć zwykle robiło swoje.
> Zatem w skrócie.
> Rodzą się dzieci - przezywamy CUD narodzin. Niepojęta i wyjątkowa chwila
> w życiu każdego człowieka, trzymać małe stworzenie w swoich ramionach.
> Dzieci rosną - rodzice poświęcają im całą swoją uwagę, troskę - całe
> swoje życie. Wszystko skupia się i kręci wokół nich. Są chwile szczęścia
> i chwile wyrzeczeń - niestety, nie możemy już najczęściej zmienić
> samochodu, gdy stary nam się już nie podoba, albo wyskoczyć na 2
> tygodnie na Kanary, gdy przeziębienie nam dokucza. Wyrzeczenia są
> odczuwalne, ale im bardziej się poświęcamy tym większa rekompensata
> emocjonalna. Czy aby na pewno, choć kto do tego ma głowę?
> Dzieci dorosły i poszły już na swoje. Wreszcie jest milusio. Wpadają
> czasem, spędzają z nami święta, najczęściej u nas. Jest naprawdę miło,
> choć martwią nas jeszcze ich niepowodzenia - boli utrata pracy, złamane
> kończyny w wypadku i większe potknięcia w życiu.
> Ostatni etap - zasłużona emerytura. Czujemy się już gorzej, coraz gorzej
> i miło byłoby czasem, gdyby ktoś nam podał szklankę herbaty lub
> ugotował zupę. Nie łatwo związać koniec z końcem, ale jakoś się żyje.
> Partner już zmarł i matka została sama. Dzieci już się dorobiły własnego
> dachu nad głową i własnego miejsca - gdzieś w świecie. Wnuki są już
> spore i poszły już do szkoły. Idą święta. ciekawe które dziecko zabierze
> matkę na wigilię, a które na następny dzień świąt. Wiadomo, że to jest
> już trochę problem.
> Co prawda gdzieś tam się matkę położy, ale nie czuje się ona już jak u
> siebie no i jest to już ktoś z zewnątrz. Starsza osoba - czasem marudna,
> czasem niedomyta, ale obowiązek to obowiązek.
> Stara matka uciuła coś tam przez rok i kupi wnukom jakiś prezent i swoim
> dzieciom. Dorosłe dzieci nie potrzebują już od starej matki prezentów,
> ale tak wypada. Gorzej z wnukami. Mają telefony komórkowe, komputer i
> gry, a babcię już nie stać na takie ekstrawagancje i nie zna się na nich
> za bardzo. Kupi więc na co ją stać, choć potem pewnie będzie trochę jej
> ciężko finansowo, ale chociaż trochę odwdzięczy się za gościnę.
> Pewnie jak zwykle usłyszy zawiedziony głos wnuka - uuu ta gra jest
> cienka i słowa dziecka - ależ mamo, nie trzeba było, jednak potem święta
> jakoś w końcu miną i wróci w końcu do siebie.
> Może na pocieszenie przypomni sobie kiedyś, że dzieciak powiedział do
> jej męża - "tato, kocham cię", tylko czy to wspomnienie na pewno jeszcze
> ucieszy? ;-)
Współczuję doświadczeń. Przykro się czyta wyznania ludzi, którzy nie
mają silnych związków rodzinnych.
--
Paulinka
|