Data: 2009-12-19 22:04:34
Temat: Re: Dlaczego tak jest???
Od: Paulinka <paulinka503@precz_ze_spamem.wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sender pisze:
> Paulinka pisze:
>> Sender pisze:
>>> Paulinka pisze:
>>>> Sender pisze:
>>>>> . R e t a r d . pisze:
>>>>>>
>>>>>> Użytkownik "Sender" <m...@k...pl> napisał w wiadomości
>>>>>> news:hggom8$qe5$2@inews.gazeta.pl...
>>>>>>> medea pisze:
>>>>>>>> XL pisze:
>>>>>>>>
>>>>>>>>> Nie do dyskusji. Sorry.
>>>>>>>>
>>>>>>>> Jak nie do dyskusji, to po co?
>>>>>>>>
>>>>>>>> Zresztą nie Ty o tym decydujesz. Wysyłając taki temat w eter,
>>>>>>>> musisz się liczyć z odzewem.
>>>>>>>> Ewa
>>>>>>>
>>>>>>> No cóż, prawda stara jak świat - z rodziną to najlepiej na
>>>>>>> zdjęciu człowiek wychodzi :-\
>>>>>>
>>>>>> Dokładnie to samo pomyślałem.
>>>>>> Co śmierdzi pod dywanem, to na zdjęciach nie widać.
>>>>>
>>>>> Tu jeszcze chciałem napisać krótkie przemyślenie, które parę świąt
>>>>> temu dokonałem. Nie muszę chyba mówić, że nie przyniosło mi ono
>>>>> raczej popularności, choć zwykle robiło swoje.
>>>>> Zatem w skrócie.
>>>>> Rodzą się dzieci - przezywamy CUD narodzin. Niepojęta i wyjątkowa
>>>>> chwila w życiu każdego człowieka, trzymać małe stworzenie w swoich
>>>>> ramionach.
>>>>> Dzieci rosną - rodzice poświęcają im całą swoją uwagę, troskę -
>>>>> całe swoje życie. Wszystko skupia się i kręci wokół nich. Są chwile
>>>>> szczęścia i chwile wyrzeczeń - niestety, nie możemy już najczęściej
>>>>> zmienić samochodu, gdy stary nam się już nie podoba, albo wyskoczyć
>>>>> na 2 tygodnie na Kanary, gdy przeziębienie nam dokucza. Wyrzeczenia
>>>>> są odczuwalne, ale im bardziej się poświęcamy tym większa
>>>>> rekompensata emocjonalna. Czy aby na pewno, choć kto do tego ma głowę?
>>>>> Dzieci dorosły i poszły już na swoje. Wreszcie jest milusio.
>>>>> Wpadają czasem, spędzają z nami święta, najczęściej u nas. Jest
>>>>> naprawdę miło, choć martwią nas jeszcze ich niepowodzenia - boli
>>>>> utrata pracy, złamane kończyny w wypadku i większe potknięcia w życiu.
>>>>> Ostatni etap - zasłużona emerytura. Czujemy się już gorzej, coraz
>>>>> gorzej i miło byłoby czasem, gdyby ktoś nam podał szklankę herbaty
>>>>> lub ugotował zupę. Nie łatwo związać koniec z końcem, ale jakoś się
>>>>> żyje. Partner już zmarł i matka została sama. Dzieci już się
>>>>> dorobiły własnego dachu nad głową i własnego miejsca - gdzieś w
>>>>> świecie. Wnuki są już spore i poszły już do szkoły. Idą święta.
>>>>> ciekawe które dziecko zabierze matkę na wigilię, a które na
>>>>> następny dzień świąt. Wiadomo, że to jest już trochę problem.
>>>>> Co prawda gdzieś tam się matkę położy, ale nie czuje się ona już
>>>>> jak u siebie no i jest to już ktoś z zewnątrz. Starsza osoba -
>>>>> czasem marudna, czasem niedomyta, ale obowiązek to obowiązek.
>>>>> Stara matka uciuła coś tam przez rok i kupi wnukom jakiś prezent i
>>>>> swoim dzieciom. Dorosłe dzieci nie potrzebują już od starej matki
>>>>> prezentów, ale tak wypada. Gorzej z wnukami. Mają telefony
>>>>> komórkowe, komputer i gry, a babcię już nie stać na takie
>>>>> ekstrawagancje i nie zna się na nich za bardzo. Kupi więc na co ją
>>>>> stać, choć potem pewnie będzie trochę jej ciężko finansowo, ale
>>>>> chociaż trochę odwdzięczy się za gościnę.
>>>>> Pewnie jak zwykle usłyszy zawiedziony głos wnuka - uuu ta gra jest
>>>>> cienka i słowa dziecka - ależ mamo, nie trzeba było, jednak potem
>>>>> święta jakoś w końcu miną i wróci w końcu do siebie.
>>>>> Może na pocieszenie przypomni sobie kiedyś, że dzieciak powiedział
>>>>> do jej męża - "tato, kocham cię", tylko czy to wspomnienie na pewno
>>>>> jeszcze ucieszy? ;-)
>>>>
>>>> Współczuję doświadczeń. Przykro się czyta wyznania ludzi, którzy nie
>>>> mają silnych związków rodzinnych.
>>>
>>> To są tylko obserwacje i to bardzo silnych związków rodzinnych,
>>> tylko zależy już której rodziny.
>>
>> Aż tak bardzo Ci się ktoś zwierzał? Przecież nie lubisz czyiś zwierzeń.
>
> Czasem po prostu siedzę, widzę i słyszę.
> A skąd wniosek, że nie lubię?
Ciężarna koleżanka Cię zdołowała.
>>> Nie musisz teraz zaprzątać sobie tym główki, bo gdy przyjdzie czas to
>>> sama zrozumiesz ;-)
>>
>> Nie przypuszczam, żeby to co opisałeś miało kiedyś u mnie miejsce.
>
> I tej pozytywnej myśli radzę się trzymać!
> A tak z ciekawości, rodzice z kim spędzą święta?
Ze mną, z moimi braćmi z moimi i ich dziećmi (jedno się prawie na święta
urodzi).
--
Paulinka
|