Data: 2002-05-13 06:33:33
Temat: Re: Duże dzieci - duży kłopot
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jonasz" <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:3CDC4800.2124584@poczta.onet.pl...
> [...]
> Na szczęście mam rodzinę na wsi, więc gdyby to mnie dotknęło, to gówniarę
bym
> wywiózł tam gdzie wrony zawracają. Jak odbija od wielkomiejskiej
atmosfery,
> to może wróci spokój na łonie natury, gdy do szkoły idzie się do
przystanku
> 2 km a potem 20 minut w autobusie. [...]
He he. Zakładam się o każde pieniądze, że pannicy te 2 km spokojnie by
wystarczyły, żeby złapać stopa i odjechać w siną dal. Z (uzasadnionym moim
zdaniem) żalem do rodziców na wieki wieków. Swoją drogą niezła strategia,
sami sobie z dzieckiem nie radzimy, to podrzucic kukułcze jajo komu innemu.
Trochę wiem, o czym mówię, bo jeden z lekka podobny przypadek miałam w
rodzinie, drugi obserwowałam w rodzinie znajomego. Pierwszą pannicę
zaciągnięto do psychologa - też się zapierała, że się słowem nie odezwie,
ale widać to, co mówiono do niej, wystarczyło. Całkiem miła panienka z niej
wyrosła. Drugą pannicę zostawiono samej sobie (próbowała - razem z facetem -
jakos sytuację rozwiązać, ale ich tatko przepłoszył); w tej chwili ma dwójkę
bardzo udanych dzieci (do chrzcin drugiego tatkowi rodzicielski gniew
przeszedł) i nieźle sobie radzi. Próba wyobrażenia sobie efektów rozwiązań
proponowanych przez Jonasza budzi we mnie żywą wesołość.
--
Hanka Skwarczyńska
|