Data: 2004-10-12 07:52:39
Temat: Re: Dwie szale jednej wagi
Od: "Tashunko w imieniu Sokratesa" <t...@T...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Nudą powiewało, aż nagle napotkałam wirtualne osoby podpisującej się
*Sokrates* myśli nieuczesane:
| Zgadza się, ale ja miałem ten nieszczęśliwy przypadek, że moja żona
| miała zdrowotnego doła i moim naturalnym odruchem było być przy niej
| i ją wspomagać, cokolwiej miałoby to teraz znaczyć. Ona nigdy nie
| wyprowadziła mnie z tego poczucia, że już nie muszę być wciąż przy
| niej i chciałaby bym się czymś zajął dla siebie, by miała męża, co
| coś osiągnął, do czegoś doszedł. To jest właśnie bardzo bolesne, bo
| dorosła, zdrowa i SZCZERA miłość wyzwala w człowieku chęć stawania
| sie lepszym również dla siebie, a ja się poświęciłem pewnej iluzji
| bo zabrakło w niej tej szczerości, szczerości, która dotyczyła
| zresztą innej kwestii, czyli wygasania jej uczuć wobec mnie i wtedy
| było jej OBOWIĄŻKIEM coś z tym zrobić samemu, a najlepiej wspólnie.
| Czy strach przed wypowiedzeniem tego problemu jest tutaj jakimś
| usprawiedliwieniem i brnięcie w tej iluzji do czasu, gdy jedna ze
| stron ma możliwość przeskoczyć do drugiego pociągu?
| Sokrates
|