Data: 2001-02-16 11:41:39
Temat: Re: Dzien dobry...
Od: Magdalena Bassett <m...@w...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jader wrote:
> [...](taka odmiana gzika).
Powialo Poznanskim. Babcia Mania robila mi gzik z mlodymi rzodkiewkami,
jajkiem na twardo, mlodym ogorkiem i koperkiem - na swiezy chleb grubo
posmarowany maslem, bo wstyd jakie to dziecko ma chude nogi. Z tym
chlebem wychodzilam na podworko bawic sie z sasiadami, Heniutkiem i
Danuta, ktora miala czerwone rajtuzy i wszyscy przezywali ja Bocian, ale
tak po poznansku "bueciuyn". Ich starszy brat Benuch byl ode mnie 12 lat
starszy i byl popytnym masarzem. Gdy zabijal u Dziadka swinie i robil
kielbasy, wieszano je na dragach umieszczonych pomiedzy skrzyzowanymi
podporkami do sznurow na bielizne.
Ja potem stalam z kijem i odganialam psy, ktore przychodzily wachac
swieza kielbase, suszaca sie na sloncu. Benuch Kotecki, no wlasnie...
Robil tez takie szynki moczone w saletrze, suszone miesiacami, podobne
do szynki parmenskiej, ale inne w smaku. Babcia wykrawala cieniutkie
plastry tym nozem, co mial sto lat i byl tak wyostrzony, ze zostal tylko
cienki brzezek. Kroila do piersi. Czasami gdy przebiegalam przez kuchnie
dawala mi plasterek "na smake". Ambicja zyciowa moich Dziadkow bylo mnie
utuczyc, co do dzis dnia jest niemozliwe. Ach, dziecinstwo w Poznanskim
bylo tak blogie. A agrest! Ach, nie ma agrestu na wygnance, nie ma....
A czy pisalam juz o guzikach do fraka, ktore Dziadek kupil w czasie
wojny? (nie chce sie powtarzac)
Magdalena Bassett
|