Data: 2010-11-08 18:41:50
Temat: Re: Eksperyment "Kluzik-Rostkowska"
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
medea wrote:
> W dniu 2010-11-07 16:29, vonBraun pisze:
>
>> Przynajmniej połowę odpowiedzialności mogłabyś, z łaski swojej wziąć na
>> siebie. Tym bardziej, że w tych dyskusjach jestem częściej "zaczepiany"
>> niż sam "zaczepiam". To specyfika raczej NASZYCH dyskusji niż dowolnych
>> "DYSKUSJI ZE MNĄ".
>
>
> OK, połowę mogę wziąć na siebie. Dlatego nawet spytałam, jaki masz na to
> pomysł. Raczej rzadko pojawia się tutaj temat feminizmu /.../
Pomysł mam - dośc ogólny - sądzę z dużym prawdopodobieństwem, ze jednak
trzeba by czegoś "mocnego" aby nozyce sie odezwały.
Ostatnio jednak cierpimy na grupie na niedobór osób, które są w stanie
wzbudzic silne emocje, więc chyba na razie nie...
/.../
>> Wracajac. JKR nie ma tej dowolności. Jest ubrana w większości przypadków
>> bez pomysłu, dopiero ostatnio jakby troche stylista sie postarał, ale i
>> tak narzucił jej jakiś zakonniczy styl. Powiedziałbym nawet, że na tych
>> zdjęciach, które linkowałaś a na których jest kobieca - jest kobietą
>> WBREW ubiorowi. Zresztą, to nawet nie o to chodzi, że wygląda źle, mnie
>> i chyba tez PD, a może nawet i innym chodzi o to, że to ledwie cień jej
>> możliwości.
>
>
> A odwracając sytuację - czy kobieta, która w sposób szczególny dba o
> ubiór i podkreślanie swojej kobiecości oraz o nienaganny wręcz pod kątem
> ścinania mężczyzn z nóg wygląd, jest pogodzona ze swoją kobiecością, czy
> może traktuje swoje ciało instrumentalnie? Może nie jest sobą dla
> siebie, ponieważ jest ciągle skupiona na kreowaniu obiektu męskiego
> pożądania?
> Wyrazem zdrowia jest umiar i przede wszystkim adekwatność. (Moja laicka
> definicja zdrowia psychicznego ;) ).
Gdzieś tam pisałaś, że jest kobietą zrealizowaną - bo ma troje dzieci. I
w zwiazku z tym nie ma powodów aby podkreślała kobiecośc.
/Coś przekręciłem czy dobrze zapamiętałem?/
Mozna by z tego wywnioskować, że: (1) "bycie kobiecą" jest raczej
obowiązkiem
(2) Po urodzeniu trójki dzieci ten obowiązek zanika...
Nie wiem czy zauważyłaś jak pisała o swojej "miniówie" Paulinka. Nie
wiem ile ma dzieci - ale chyba dwoje, więc juz w zasadzie w dwóch
trzecich powinna zostac zwolniona z uciążliwego obowiązku bycia kobieta
dla siebie (i jakis tam mężczyzn, może nawet męża przy okazji...).
A tu zdziwienie, Paulinka pisze jakby, że lubi swoja kobiecośc, lubi ją
podkreślać. No NIE-SA-MO-WI-TE!...;-)))
/.../ to przyjmę tę opinię jako opinię zawodowca i już /.../
Co to za gesty podległości???? Olej mój zawód, - jestem
neuropsychologiem klinicznym a nie psychologiem ewolucyjnym, a 'testów'
na uleganie siłom ewolucji nie ma.
pozdrawiam
vonBraun
|