chomik pisze:

>> No daj spokój chomik... Rozumiem traumę z dzieciństwa, ale nie dawaj
>> złego przykładu młodemu skoliozowemu pokoleniu :-)
>
> Od dzisiaj będę posyłać moje dziecko na szkolenie do babci. Niech już
> zacznie się wdrażać ;-)

Tu się nie ma co śmiać, moje w pół roku zupełnie niepostrzeżenie
zamieniły się ze szkieletorów w pontony. A wiesz jak trudno to potem
zrzucić ? I ile to kosztuje ? Po roku intensywnych ćwiczeń zaczęli mi
się w końcu mieścić w normalnych spodniach.

>> Stalker, bo zaraz ktoś napisze, że np. dla niego mogłaby nie istnieć
>> matematyka na ten przykład - to pewne jak dwa i dwa to pięć :-)
>
> Nie no matematyka przydatna jest. Dla mnie wf nie. Wystarczy, że chodziłam,
> skakałam w gumę i takie tam ;-))))))

Taki wf jaki się w szkołach odbywa to rzeczywiście do niczego przydatny
nie jest. Wuefista rzuca dzieciakom piłkę i na tym się jego ciężka praca
kończy. Posłałem w ramach odchudzania chłopców na sekcję aikido i tam to
wygląda jak faktycznie wf wyglądać powinien. Dzieci są po nim zmęczone,
ale na ogół zadowolone.
Ale za to muszę zapłacić osobno, nie wiem dlaczego pieniądze z moich
podatków przepadają w szkolnych murach zupełnie bez efektów. Choćby
sprawa oceniania - mimo że z Międzynarodowego Testu Sprawności Fizycznej
( sam zrobiłem dzieciom na podstawie
http://www.wychowaniefizyczne.pl/testy_sprawnosci.ht
ml ) wyszło że
sięgają średnio 30pkt na 100 możliwych w każdym ćwiczeniu, to oceny z
wfu są dobre, a nawet bardzo dobre. Kiedyś jak dziewczynka nie umiała
skakać na skakance, to znaczyło że ma oberżnięte co najmniej trzy
kończyny, obecnie moja córka skacze jak łamaga, ale piątki dostaje, bo
inne są jeszcze gorsze.

--
Pozdrawiam
Adam