Jagna W. pisze:

> A skąd, sama się nauczyłam, bo w podstawówce panowała jedynie metoda
> powolnego dyktowania treści, a w ogólniaku od razu wymagano od nas
> robienia samodzielnych notatek. I bynajmniej w żaden sposób nie pomogły
> mi w tym ani umiejętność wyznaczania marginesów ani umiejętność
> pokreślania dat i tematów[...]

A w jaki sposób zaznaczałaś sobie to co ważne?
Gdzie zapisywałaś jakieś uwagi, swoje komentarze, ...


> Podkreślenie zielonym szlaczkiem DATY wskazuje na nowy temat i zagadnienie?

A nie?
Data jest z reguły przy temacie.

> A jeśli na jednej lekcji poruszane są dwa tematy, to datę podkreśla się
> podwójnie? ;-)
To pewnie nowy też jest podkreślony, wytłuszczony, zapisany na kolorowo,
czy co tam sobie chcesz ....
Nawet w książce nowy rozdział jest jakoś zaznaczony.

> Czytałam, nadal nie rozumiem. Nie rozumiem, dlaczego nauczyciel narzuca
> SWÓJ sposób na porządek, jeśli dziecko samo doskonale daje sobie radę
> stosując własne metody.

A czy ty pozwoliłaś wybrać swoim dzieciom co i na której półce mają
poukładane?

> Podkreśleń dat, zaznaczania na kolorowo tematów, rysowania jakichś
> wymyślnych symboli, rzekomo mających pomóc w zapamiętaniu danej
> definicji wymagano od nas i w podstawówce i w ogólniaku. W ogólniaku
> rzadziej, ale też.
W podstawówce się ucznia mimo wszystko prowadzi za rękę, w gimnazjum w
większości przypadków też. Co ciekawe to to, że jeśli ja zapiszę na
tablicy coś ważnego na żółto to wielu uczniów bierze żółtą kredkę i też
smaruje w zeszycie na żółto. Gdy pytam czy potrafią odczytać co
napisali mówią "nie". czy sądzisz, że to jest ktoś komu nie trzeba
narzucać własnych zasad? ktoś kto potrafi sam zachować porządek w
notatkach tak, aby kiedyś mógł z nich skorzystać?

> No i ok. Mają być po prostu zaostrzone, a nie poukładane tak, jak Ty
> uważasz to za słuszne.

Może dlatego, ze z tego piórnika korzysta tylko on. nawet gdybym
potrzebowała coś pożyczyć to nie sięgnęłabym sama żeby to sobie wyciągnąć.

> Na razie obracamy się jedynie w kręgu marginesów, szlaczków pod datą i
> granatowych spodenek.
> Uważasz, że to całe sedno nauki w szkole?
Nie, jest to drobna część całości.

> Myślę, że na pewno nie po to, żeby umartwiać się nietrafionymi
> spodenkami

Są dziewczyny, które umartwiają się nietrafionymi spodenkami.


> Dokładnie. Dlaczego więc nauczyciel zwala ją na ucznia, skoro jemu
> akurat nie przeszkadzają 2.5 cm marginesy? :)

A czy to nie chodziło o to, że margines był zbyt wąski?
Ja też dzisiaj narzekałam na margines (taki wydrukowany), który miał
szerokość 1,7cm. Dla mnie zdecydowanie za wąski.
Nie mogłam napisać tego co piszę zawsze, bo cała strona była zajęta notatką.

> Hmm... myślisz, że dobrym pomysłem byłaby sonda z pytaniami typu -
> jakiej szerokości marginesów wymagają państwo w zeszytach od historii i
> czy podkreślanie dat to obowiązek zapisany w statucie szkoły?
Nie, myślę, że jeśli takie bzdurne problemy zatruwają życie uczniom to
to się rozniesie. Jeśli się nie rozniosło to chyba ktoś tutaj
wyolbrzymia problem.

> No to jak już wspomniałam wcześniej - niechże sobie sam przygotuje
> takie, a nie inne marginesy, skoro ma kaprys stawiać pieczątki.
> A jeśli jest zwolennikiem pisania wiecznym piórem Watermana, to ma prawo
> zarządzić wymianę zeszytów na papier kredowy, żeby mu się pozłacana
> stalówka nie porysowała?

Szukamy sztucznych problemów?
Przykro mi, ale oprócz stwierdzenia "jeśli ktoś coś chce to niech sobie
sam to zrobi" nie widzę w twoich wypowiedziach innych argumentów.

> Łał. Ale marginesów wg własnego "widzimisia" wymagasz?
Chyba coś opuściłaś. Porządku w pokoju dziecka też wymagam, pomimo tego,
że jego rzeczy nie sprzątam.

Uuu, widzę brak
> konsekwencji.

Źle widzisz.

pozdrawiam(z doskoku)
Ania