Data: 2008-09-14 17:15:52
Temat: Re: Gdzie szukać info nt wymogu stroju WF
Od: "Nieradek" <n...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Harun al Rashid" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:48cd1845@news.home.net.pl...
Użytkownik "Nieradek"...
>> I Wasza szkola wyciagnela wnioski? Bo rozumiem, ze po to sie robi tego
>> typu ankiety, zeby ewentualnie zmieniac to co nie szwankuje?
> Pozbierawszy sztuczne szczęki z podłogi westchęłiśmy głucho, znając z
> doświadczenia dalszy ciąg...
> Oczywiście: podział na zespoły, burze mózgów, propozycje, potem dyskusja w
> gronie całości, wyłonienie najciekawszych - niestety, ustawienie rodziców
> parami, zakucie w dyby i zaprowadzenie w wiadome miejsce nie wchodziło w
> rachubę, pomysł umieszczenia na www szkoły wydawał się dobry do momentu,
> gdy zapał zgasiła informatyczka, z oburzeniem komentując słabą znajomość
> witryny nie tylko wśród rodziców, skoro nie wiemy, że rzeczona wyprawka
> wisiała tam sobie przez 4 miesiące. :)
I to wszystko z powodu informacji na temat szkolnej wyprawki? No musze
przyznac, ze to bylo coś - szczegolnie ten podzial na zespoly ;-)
A pomysl ze strona internetowa szkoly uwazam za genialny i w obecnych
czasach szczytem sama nie wiem czego jest niewykorzystywanie takich
dobrodziejstw cywilizacji jak internet do komunikacji ;-) Akurat córki
szkola nie ma takowej i chyba w koncu zapytam o to. Ale w sumie coz sie
dziwic, skoro dyrem szkoly jest moj byly wuefista z podstawowki, ktory
najwyrazniej ma inne priorytety ;-)
> Tamta ankieta pechowo była strasznie dokładna i okazało się jaka jest
> przenikalność informacji, 2/3 poinformowanych było i tak jednym z
> najwyższych wskaźników, najniższy był dla informacji podawanych przez n-li
> na zebranach, ustnie.
> Skończyło się na zobowiązaniu nauczycielek zerówek, żeby dopilnowały itd.
> Wszyscy byli zmęczeni, więc zagłuszylimy protesty, że one to robią i nie
> mają pojęcia, jak jeszcze mogłyby dopilnować.
> Osobiście jestem zdania, że wcale licznej grupie rodziców nie zależy. Na
> zebranie nie przyjdą, szkoda czasu, do szkoły się nie pofatygują, bo po
> co, jak n-l chce, żeby dziecko miało cośtam cośtam, to i tak notkę w
> zeszycie dzieciakowi zrobi, to się pójdzie i kupi... za miesiąc. I mogę tę
> wyprawkę im napisać, wyrecytować, wyśpiewać, wysmsować i wydrukować na
> brzuchu rozebranej gejszy, z identycznie zerowym efektem.
Ale nie wszyscy rodzice sa tacy. I raczej znam wiecej tych, ktorym zalezy
niz nie zalezy. Tak wiec i tak jest sens takich dzialan. Mysle tez, ze
rodzice dzieci z Twojej klasy na pewno doceniaja Twoje zaangazowanie. Bez
recytowania, wyspiewywania i innych takich. A jesli w to nie wierzysz to
czas się zastanowic, czy jest sens pracowac w szkole ;-)
---
Pozdrawiam,
Kasia
|