Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: XL <i...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Heteromatrix
Date: Wed, 21 Oct 2009 00:02:28 +0200
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 43
Message-ID: <8tcjkn4f4q4y$.p576j4r5m7wy$.dlg@40tude.net>
References: <8...@j...googlegroups.com>
<a...@b...googlegroups.com>
<3rdgk4e9g5bf$.4jzp7rklnz81$.dlg@40tude.net>
<2...@j...googlegroups.com>
<1...@4...net>
<6...@3...googlegroups.com>
<q...@4...net>
<b...@j...googlegroups.com>
<rvqcvwfvyszb.5l9qvtp46xh2$.dlg@40tude.net>
<c...@x...googlegroups.com>
<105bv0y0mqhjg$.71o0xd2tkkcu$.dlg@40tude.net>
<hbio9m$dme$1@inews.gazeta.pl>
<1...@4...net>
<hbkmjh$tbo$1@node1.news.atman.pl>
<k...@4...net>
<hbkoih$tbo$7@node1.news.atman.pl>
<2z0brmz7cim8$.q7y7hd1wvdau.dlg@40tude.net>
<hbkqa1$tbo$8@node1.news.atman.pl>
<ao8zgfd1ptkq$.d9d2rmdlo1li$.dlg@40tude.net>
<hbkrnv$tbo$9@node1.news.atman.pl>
Reply-To: i...@g...pl
NNTP-Posting-Host: aduo127.neoplus.adsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1256076167 13046 79.185.252.127 (20 Oct 2009 22:02:47 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Tue, 20 Oct 2009 22:02:47 +0000 (UTC)
X-User: ikselk
User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:479076
Ukryj nagłówki
Dnia Tue, 20 Oct 2009 22:44:22 +0200, Paulinka napisał(a):
> Dam Ci swój przykład.
OK.
Zeszłej jesieni pojechaliśmy na rowerowy rajd z kilkoma innymi małżeństwami
z naszej paczki. Trasa wiodła m.in. przez leśne ostępy i wąskie nierówne
dróżki, pod górę, była bardzo ciężka. Po 2 godzinach przedzierania się
rowerami przez wszelakie przeszkody i w dodatku pod ostrą górę - zobaczyłam
przy ścieżce pięknego czerwonego kozaka, wielkiego, cudowności po prostu.
Zsiadłam z roweru, aby go zerwać, prosząc równocześnie TŻta o zrobienie dla
niego miejsca w jego rowerowym koszu (ma taki z tyłu przykręcony do
roweru), bo nigdzie indziej grzyb by się nie zmieścił bez uszczerbku. TŻ
odmówił w sposób bardzo nieprzyjemny, bo był zmęczony (widzialam to) i w
ogóle że niby nie planowaliśmy grzybobrania itp, że niby jak trening to
trening, a nie grzyby. Więc zła wsiadłam na rower, wkrótce prawie nawqet
zapomniałam o grzybie... Po dalszej półgodzinie jazdy moja sąsiadka też
znalazła grzyb, a nie słyszawszy naszego niedawnego zatargu - poprosiła
mojego TŻ o analogiczną przysługę, jak ja przedtem. No i on się zgodził, bo
nie umiał odmówić jej jak mnie - ja wiem, ze gdyby jej odmówił, nie
zrozumiałaby, bo jak to, przecież pusty koszyk z tyłu, a ona nawet żadnej
torebki foliowej ani nawet plecaka nie miała...
Ja to wszystko wiedziałam, a mimo to wściekłam się. Tylko on to widział,
reszta nie miała pojęcia, o co chodzi. Popędziłam na rowerze pod górę (jak
głupia - mogłam przeciez zawału dostać, bo naprawdę) przesadziłam), żeby
widział, jak mnie to dotknęło. Wszyscy zostali w dole, a ja na szczycie
górki połknęłam łzy.
W sumie do końca dnia mi przeszło, choć żal mi było tego grzyba. Przecież
jednak rozumiałam, dlaczego TŻ mojej sądsiadce nie odmówił, naet sobie
pomyślałam, ze trochę przesadziłąm z tymi nerwami.
Następnego dnia rano obudził mnie pocałunek i po otwarciu oczu tuż przed
swoim nosem zobaczyłam... zmordowaną uśmiechniętą gębę TŻta i tego kozaka
obok niej :-)
Mogę następne, ale chyba nie powinnam - wolę te pozostałe perełki zatrzymać
dla siebie.
--
Ikselka.
|