Data: 2009-11-03 00:06:51
Temat: Re: Heteromatrix
Od: tren R <t...@n...sieciowy>
Pokaż wszystkie nagłówki
Chiron pisze:
>
> Użytkownik "tren R" <t...@n...sieciowy> napisał w wiadomości
> news:hcnpi0$nhi$1@news.onet.pl...
>> Chiron pisze:
>>
>>
>>>>> Nie chodzi o etykietę. Na czym polega lubienie się? Może zacznijmy
>>>>> od tego: to nie musi (choć może) być stan pertmanentny. Może być
>>>>> chwilowy. Jeśli się lubię- nie wsiądę do samochodu i nie będę się
>>>>> narażał na śmierć (bo tym jest piratowanie 150 w południe po
>>>>> Radomiu)- ani nikogo innego. Powiedzenie natomiast: "no zdarzyło mi
>>>>> się- nie wiem, czemu"- zupełnie_niczego_nie
>>>>> _wyjaśnia_tylko_zaciemnia. Tak, jak napisałem powyżej: to zwykły
>>>>> truizm.
>>>>
>>>> a ja powiadam tak: zdarzyło się i wiem czemu :)
>>>> bo chciałem zaznać trochę adrenaliny, bo sie zagadałem przez
>>>> telefon, bo jechałem z górki, bo chciałem przegonić sąsiada, bo
>>>> uciekałem przed policją....
>>>> motywów może być wiele i nie muszą się wiązać z destrukcyjnym
>>>> dążeniem do śmierci. ot co - moja pointa.
>>
>>> Ale to, co piszesz- to POCHODNE przyczyny. Nie przyczyna pierwotna.
>>> treneR kocha się, i chce pościgać z sąsiadem: idą sobie na tor
>>> cartingowy, wynajmują gocardy- i się bawią. Jest i adrenalina.
>>> treneR nie kocha się, i chce pościgać się z sąsiadem: to bez względu
>>> na konsekwencje depcze gaz, gada przez komórę podczas tej szaleńczej
>>> jazdy. Tak z całą pewnością nie postępuje osoba, która się kocha.
>>> Przeciwnie. Nieuświadomiony pęd ku śmierci treneR'a pcha go ku temu,
>>> co się zaraz zdarzy: przejeżdża kogoś na pasach, wpada w poślizg,
>>> wali w słup.
>>
>> rozumiem, że na torze wyścigowym nie mogę nikogo zabić?
>>
>>> treneR'ze- napisałem Ci wcześniej- cały czas wracasz do sytuacji, w
>>> której traktujesz czlowieka tak, jak by właśnie spadła ta tabula rasa
>>> z gwiazd. A tak nie jest. W tym pędzącym aucie jest człowiek z całym
>>> swoim życiowym bagażem, zbiorem uprzedzeń, mylnych wyobrażeń, etc.
>>
>> natomiast wsiadając do gocarta zostawiam te bagaże na zewnątrz. bo one
>> nie maja bagażników, jasne!
> Nie- ale podejmujesz środki bezpieczeństwa po to,
> żeby_chronić_ukochaną_osobę_SIEBIE. Zakładając, że dziecko Ci dorośnie
> (bo kiedyś to przecież nastąpi)- i będzie umiało jeździć samochodem, to
> chyba do pomyślenia jest sytuacja w której- wiedząc, że lubi szybką
> jazdę- sam może zaproponujesz jazdęna torze. Jednak chyba nie pochwalisz
> piratowania po mieście. Pierwsze- możemy uznać za bezpieczne.
> Przynajmniej w miarę. Drugie- w żadnym razie nie.
> Jeśli tak postąpisz z kochaną córką (zakładam, że tak) - dlaczego inną
> miarę masz przykładać do kochanego siebie?
zaraz, ale o której sytuacji my mówimy:
syt nr 1
jazda 150 km/h po mieście jest głupotą
syt nr 2
jazda 150 km/h to dowód na nie lubienie siebie
dla mnie to dwie ewidentnie różne sytuacje.
o ile mogę nie pochwalać piratowania po mieście, to mogę zrozumieć
kogoś, ko,mu się to zdarzyło, uznając jednocześnie, że robiąc to, nie
kierował się dążeniem ku śmierci.
>> spróbowałem tylko twojego holistycznego podejścia - może to cię tak
>> wkurzyło :)
> Przecież nie mnie to wkurzyło.
już nie zaprzeczaj teraz, odwołujesz się do moich zdań nawet w innych
postach - więc na pewno cię to dotknęło i wkurzyło.
>>>>> Na przykład: czy człowiek, który zachlewa się do nieprzytomności- i
>>>>> nocuje gdzie go zastanie (np w kałużach)- kocha siebie? Albo możemy
>>>>> zakończyć ten temat- jak Ci się podoba:-).
>>>>
>>>> ależ skąd. z dziką rozkoszą powiem, że akurat zdarzyło mi się
>>>> zachlać do nieprzytomności i wreszcie mogę sie poczuć ekspertem.
>>>> wg ciebie jestem opanowany przez destrukcyjne popędy?
>>
>>> Ależ nie. Dałeś swojemu ciało sygnały miłości.:-). Czy ukochaną osobę
>>> ułożysz do snu w kałuży? Najlepiej w grudniową noc?
>>
>> oczywiście, że nie. i co z tego?
>> tak samo jak nie włożę jej do samochodu i nie przykleję stopy do
>> pedału gazu, a tegoż pedału nie przybiję gwoździkiem do podłogi.
>>
>> btw - człowiek ma prawo popełniać błędy i kochać się?
> Jeśli popełnisz błąd, i wrzucisz kochaną żonę do grudniowej kałuży- to w
> tym momencie jej nie kochasz. Chyba, ze to rodzaj terapii:-). Postepując
> w ten sposób z sobą- nie kochasz w tym momencie siebie.
czyli mogę siebie chwilowo nie kochać?
czyli kocham się, kocham, o 14.28 sie chwilowo nie kocham, ale już o
14.29 znowu kocham się do szaleństwa?
>>>>> Czym- tak naprawdę- poczułeś się poirytowany- może nawet urażony?
>>>>
>>>> zaczynasz balansować na cienkiej linie, między małą śmiesznością, a
>>>> wielką śmiesznością :)
>>>
>>> To jak się już wychachasz- to napisz mi proszę, skąd to się wzięło o
>>> tej SS sraczce samochodowej, nie lubieniu żydów, etc?
>>
>> z czegoś, czego u ciebie nie dostrzegam :)
>
> No dobrze. Nie jestem w stanie Cię przekonać (o czym pisałem już
> wcześniej). Nie uważam tego za żadną ujmę- nic mi to nie robi. Za bardzo
> tylko nie mogę zrozumieć Twoich drwin- ich źródła. No ale tłumaczę
> sobie, ze nie wszystko muszę rozumieć. Dobrej nocy- proponuje zakończyć
> ten temat- ja nie posiadam dla Ciebie więcej argumentów, a Ty
> odpowiadasz drwiną, więc to już nie o dyskusję chodzi
no, skoro się aż tak zirytowałeś, trudno. dobrej nocy życzę także.
i pozdrawiam, oczywiście, tak samo serdecznie :)
--
http://www.lastfm.pl/music/Tu+i+Teraz/16+Minut
|