Data: 2015-11-06 19:15:14
Temat: Re: I po raz trzeci
Od: Qrczak <q...@q...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2015-11-06 19:03, obywatel Pszemol uprzejmie donosi:
> "Qrczak" <q...@q...pl> wrote in message
> news:563ce7a1$0$22837$65785112@news.neostrada.pl...
>>>>> Dla rodziców, którzy doktryny znają i mają podjąć
>>>>> decyzję: ochrzcić i do zagrody "baran(k)ów bożych"
>>>>> zapisać czy nie ochrzcić to doktryna strachu działa.
>>>>
>>>> No to Ci w końcu chodzi o dziecko czy o rodziców?
>>>
>>> Żal mi, szczerze mówiąc, zarówno szczerze-wierzących rodziców
>>> jak i wystraszonych piekłem i wiecznym potępieniem bez łaski
>>> uświęcającej dzieci. Jednych i drugich mi żal z nieco innego powodu.
>>
>> To tak nie działa.
>
> Co tak nie działa?
> Taki jestem zakręcony faktem, że takie fajne i mądre dziewczyny jak Ty,
> Qro, czy Ewka wierzycie w te bajki za 5zł że już się pogubiłem...
Tak się pogubiłeś, że sam już nie wierzysz, czy wiesz, w jakie bajki ja
wierzę.
>>> Tak czy inaczej tradycja (i wynikające z niej "prawo kanoniczne")
>>> nakazująca odnawianie tej zarazy w kolejnych pokoleniach jest
>>> moim zdaniem szkodliwa, i to że niektórym ludziom daje ona
>>> fałszywe i złudne pocieszenie i iluzoryczne szczęście nie jest tu
>>> dla mnie zbyt dużym argumentem aby to ciągnąć w dzisiejszych
>>> czasach. Zwłaszcza że ludzie nieszczęśliwi, którym się coś w życiu
>>> nie udało, pocieszają się tymi obiecankami że ostatni na Ziemii
>>> będą pierwszymi w Raju i zanim zrobić coś ze swoim życiem tu,
>>> na Ziemii, czekają na tą obiecaną nagrodę po śmierdzi. Przykre.
>>
>> Chcącemu nie dzieje się krzywda - mawiają starożytni górale.
>
> Mam takiego kolegę, przyjaciela rodziny właściwie, bo między nami
> niewiele wspólnego - jest jakieś 10 lat ode mnie starszy, pracuje
> w śmierdzącej i gorącej fabryce 10 godzin dziennie lub więcej,
> z sobotami włącznie, bo zależy mu na nadgodzinach - życia poza
> pracą nie ma, ucharowany wraca do domu, micha i do spania,
> bo jutro o 4 rano trzeba się budzić i znów do roboty...
> A w sumie mógłby coś zrobić bardziej umysłowego, bo głupi nie jest.
> Polak patriota, gorąco wierzący "w Pana Boga". Chodzący sumiennie
> do kościoła, obowiązkowo również w soboty, jeśli w niedziele nie
> może - zrezygnowany życiem, czeka na śmierć i pójście do nieba.
> Chwyta się butelczyny aby jakoś przetrzymać do następnego dnia.
> Żal się patrzy na takiego człowieka na granicy depresji. Wszelkie
> próby zachęcenia go aby coś zmienił w życiu, poszukał sobie lepszej
> pracy czy też coś tam zrobił ciekawego kończą się stwierdzeniami
> typu że Bóg to wszystko widzi z nieba jak cierpi, że Bóg jest
> napewno sprawiedliwy i mu to wynagrodzi. I że to jego przeznaczenie.
> I że widocznie tak miało być... I że coś tam w młodości "nagrzeszył"
> i że widać to kara, i w kółko to samo.
>
> Czy on to według Ciebie ten chcący czy ten niechcący?
> Bo dla mnie to przykry rezultat wpływu religii na człowieka.
Z jednego, dwóch czy nawet trzech masochistów generalizować na
wszystkich normalnych - mocna to rzecz a zupełnie niepotrzebna.
I w sumie dziękuję za przykład, bo on znakomicie ilustruje moje
powiedzenie. Sam chce - sam robi - sam ma, co ma.
Q
--
Ja tam nie jestem socjopatą. Umiem doskonale udawać, że lubię ludzi.
|