Data: 2015-11-06 19:03:05
Temat: Re: I po raz trzeci
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Qrczak" <q...@q...pl> wrote in message
news:563ce7a1$0$22837$65785112@news.neostrada.pl...
>>>> Dla rodziców, którzy doktryny znają i mają podjąć
>>>> decyzję: ochrzcić i do zagrody "baran(k)ów bożych"
>>>> zapisać czy nie ochrzcić to doktryna strachu działa.
>>>
>>> No to Ci w końcu chodzi o dziecko czy o rodziców?
>>
>> Żal mi, szczerze mówiąc, zarówno szczerze-wierzących rodziców
>> jak i wystraszonych piekłem i wiecznym potępieniem bez łaski
>> uświęcającej dzieci. Jednych i drugich mi żal z nieco innego powodu.
>
> To tak nie działa.
Co tak nie działa?
Taki jestem zakręcony faktem, że takie fajne i mądre dziewczyny jak Ty, Qro,
czy Ewka wierzycie w te bajki za 5zł że już się pogubiłem...
>> Tak czy inaczej tradycja (i wynikające z niej "prawo kanoniczne")
>> nakazująca odnawianie tej zarazy w kolejnych pokoleniach jest
>> moim zdaniem szkodliwa, i to że niektórym ludziom daje ona
>> fałszywe i złudne pocieszenie i iluzoryczne szczęście nie jest tu
>> dla mnie zbyt dużym argumentem aby to ciągnąć w dzisiejszych
>> czasach. Zwłaszcza że ludzie nieszczęśliwi, którym się coś w życiu
>> nie udało, pocieszają się tymi obiecankami że ostatni na Ziemii
>> będą pierwszymi w Raju i zanim zrobić coś ze swoim życiem tu,
>> na Ziemii, czekają na tą obiecaną nagrodę po śmierdzi. Przykre.
>
> Chcącemu nie dzieje się krzywda - mawiają starożytni górale.
Mam takiego kolegę, przyjaciela rodziny właściwie, bo między nami
niewiele wspólnego - jest jakieś 10 lat ode mnie starszy, pracuje
w śmierdzącej i gorącej fabryce 10 godzin dziennie lub więcej,
z sobotami włącznie, bo zależy mu na nadgodzinach - życia poza
pracą nie ma, ucharowany wraca do domu, micha i do spania,
bo jutro o 4 rano trzeba się budzić i znów do roboty...
A w sumie mógłby coś zrobić bardziej umysłowego, bo głupi nie jest.
Polak patriota, gorąco wierzący "w Pana Boga". Chodzący sumiennie
do kościoła, obowiązkowo również w soboty, jeśli w niedziele nie
może - zrezygnowany życiem, czeka na śmierć i pójście do nieba.
Chwyta się butelczyny aby jakoś przetrzymać do następnego dnia.
Żal się patrzy na takiego człowieka na granicy depresji. Wszelkie
próby zachęcenia go aby coś zmienił w życiu, poszukał sobie lepszej
pracy czy też coś tam zrobił ciekawego kończą się stwierdzeniami
typu że Bóg to wszystko widzi z nieba jak cierpi, że Bóg jest
napewno sprawiedliwy i mu to wynagrodzi. I że to jego przeznaczenie.
I że widocznie tak miało być... I że coś tam w młodości "nagrzeszył"
i że widać to kara, i w kółko to samo.
Czy on to według Ciebie ten chcący czy ten niechcący?
Bo dla mnie to przykry rezultat wpływu religii na człowieka.
|