Data: 2002-11-20 14:23:46
Temat: Re: Ile dla lekarza w kopercie ?
Od: f...@p...onet.pl
Pokaż wszystkie nagłówki
To co opisałeś jest bardzo typowe. Sam miałem wykonywanych kilka operacji, nie
wspominając o niezliczonej liczbie wizyt w różnych gabinetach lekarskich. Także
znam to wszystko z autopsji i muszę przyznać, że dużo mnie to wszystko
kosztowało ;-). W moich kontaktach spotkałem uczciwych, wspaniałych lekarzy,
jednak byli oni w mniejszości.
Będąc dłużej w szpitalu trudno nie zauważyć niewytłumaczalnych przypadków
pomijania kolejki w oczekiwaniu na zabieg operacyjny, czy też dziwną
nadopiekuńczość ze strony personelu medycznego, w stosunku do niektórych
pacjentów. Oczywiście za ten stan rzeczy winię bardziej system niż ludzi. Poza
tym zjawiskiem, zawsze mnie dziwiło długie oczekiwanie na zabieg operacyjny.
Wydawało mi się, że takie przetrzymywanie na siłę pacjentów w szpitalu, musi
pochłaniać sporą część jego budżetu. Zadawałem sobie pytanie, czyżby ktoś miał
tutaj za dużo pieniędzy? O dziwo, te same zabiegi operacyjne w klinice
prywatnej odbywały się na drugi dzień i po zabiegu pacjent znacznie szybciej
opuszczał klinikę. W dodatku bezsensowny pobyt w szpitalu był z reguły wielką
udręką dla pacjentów i ich rodzin.
Zastanawiający jest fakt, że niektórzy lekarze wypowiadający się tutaj, nie
dostrzegają takich czy innych negatywnych zjawisk, choć na co dzień, są tak
blisko tych wydarzeń. Czy mówienie o takich czy podobnych faktach można
traktować jako nagonkę pacjentów na lekarzy? Moim zdaniem absolutnie nie. Są to
sprawy, które nie powinny być przemilczane i to dla dobra pacjentów jak i
samych - uczciwie pracujących - lekarzy.
Pozdrawiam, andrzej
> Użytkownik X w wiadomości do grup dyskusyjnych napisał:
>
> To i ja sie wtrace. Najpierw z wlasnego doswiadczenia. W miescie X w klinice
> Y mialem miec zabieg na nosie. Nie powiem jaki :) coby nie dalo sie mnie
> zidentyfikowac. Powiem tak: lezalem 7 dni i pies z kulawa noga mna sie nie
> zainteresowal. Pielegniarka dawala mi tylko termometr raz dziennie. Konczyl
> mi sie czas jaki moglem na pobyt w szpitalu przeznaczyc, frustracja rosla.
> Zauwazyl to stary wyjadacz, facet ktory w klinice wypoczywal sobie co roku
> po pare tygodni, mowil ze on mimo iz mieszka pare ulic dalej i moglby miec
> robione kroplowki w domu, to woli w klinice, bo to zrec dadza, nie nudzi sie
> i z ludzmi pogada, mogl tak robic bo zyl w dobrych ukladach z panem
> ordynatorem. Facet ten powiedzial mi zebym sie zapytal kto bedzie mnie
> operowal i poszedl z nim pogadac. Dowiedzialem sie, poszedlem, poprosilem o
> szczegolna troske i staranne zoperowanie, bo ja tak ,wiecie panie, nie lubie
> oddychac przez rurke w gardle. Prosbe wsparlem koperta. Pan doktor
> powiedzial zebym zaczekal na korytarzu bo on cos musi sprawdzic. Zaczekalem,
> wyszedl z szerokim usmiechem, powiedzial ze bedzie operacja juz jutro i ze
> trzeba to i tamto przeswietlic. Widac ze argument - 500 w kopercie,
> zadzialal. Nagle jakby zaszla zmiana w szpitalu, powiezli mnie na
> przeswietlenie tomografem do innego szpitala karetka, mimo ze sam chcialem
> pojsc ( a co pan bedzie chodzil - powiedziala mila pani pielegniarka),
> nastepnego dnia bylem zoperowany.
> Tak wiec nie mowcie mi ze bez dania to mozna, jak sie nie posmaruje to sie
> nie pojedzie. Widzialem to w kilku przypadkach rodziny i znajomych.
> Nie winie tez lekarzy. Nie mam do nich nic, mogliby byc uprzejmiejsi, bo
> wielu ludzi, tak samo jak ja, traktuje ich jako autorytety, zdarzylo mi sie
> siedziec na krawedzi balkonu 10 pietra, bo "lekarz" powiedzial ze ja juz sie
> nie wygrzebie i nie mozna mi pomoc. Wysluchalem juz jednego lekarza ( w
> malej wsi tym razem ) ktory tlumaczyl mi - wowczas 14 letniemu dzieciakowi -
> ze jego mama ma ciezka chorobe i pozyje moze miesiac moze 3. Ja sk@$^owi
> wierzylem. Ale na szczescie to nie prawda byla tylko konowal sie znecac
> lubil nad ludzmi.
> Uwazam ze winien jest system, chodze do lekarzy prywatnie jesli mnie na to
> stac i jesli nie jest wymagany jakis powazny zabieg, bo na operacje mnie nie
> stac. Zawsze dziwi mnie jak sie odmieniaja lekarze gdy dostaja wlasciwa kase
> ze wlasciwe traktowanie ludzi. Tu jest problem, trzeba bylo jakis czas temu
> sprywatyzowac caly ten burdel zwany panstwowa sluzba zdrowia, pozwolic sie
> ludziom ubezpieczac prywatnie, jak w krajach zachodnich, utrzymac moze
> specjalistyczne szpitale, kliniki ale z nielicznym personelem, ktoremu sie
> dobrze placi za dobra robote. Chetnie placilbym jakis czas ( bo rozumiem ze
> to sie nie da od razu ) ZUS i dodatkowo wlasne ubezpieczenie, by byc
> nalezycie traktowanym, a jednoczesnie by stare rozwiazanie sobie mogla
> smiercia naturalna zejsc.
> Sorki za dlugasne wynurzenia ale nie moglem sie poswtrzymac, niestety
> lekarzy widuje czesciej nizbym sobie zyczyl.
> X
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|