Data: 2003-04-20 16:29:00
Temat: Re: Integracja Niepełnosp. z Pełnosprawnymi !!!
Od: "D.n V.\(er\)" <o...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "xris" <x...@a...gazeta.pl> napisał w
wiadomości b7ugou$lru$...@i...gazeta.pl...
> In news:b7ua3r$cks$1@inews.gazeta.pl,
> To było jeszcze zanim szkoły integracyjne zrobiły
furorę.
tu nie chodzi o furorę - ani inne tego typu rzeczy
> I wiem, że to jest właśnie normalne, jeśli patrząc na
niepełnosprawnego
> widzisz przede wszystkiego człowieka z jego cechami,
wadami i zaletami,
> a nie niepełnosprawnego.
tylko za pomocą samego patrzenia, nie zbije się
stereotypów i mitów - właściwie nie zrobi się nic - tu
nie chodzi o statykę (patrzenie) tylko dynamikę
(działanie)
> Czasami mam wrażenie, że integracja to takie wielkie
słowo-klucz, hasło,
> za którym kryją się dziesiątki konferencji,
seminariów, szkoleń,
> tysiące stron prac naukowych i pseudonaukowych,
teorii itd.
Może - mnie chodzi o wykorzystanie cudzych doświadczeń
stricte praktycznie - chcę do grupy dołączyć grupę osób
niepełnosprawnych - duży nacisk kładę na upośledzenie -
i nie obchodzą mnie tytuły, konferencje itp. - chociaż
to jest również ważne przynajmniej na gruncie
lokalnym - chodzi konkretnie o sponsoring - sponsor
zazwyczaj daje coś, za coś - dlatego napisałem, że
jeżeli ktoś nie chce się publicznie wypowiedziec proszę
na priv! - Mnie jakoś garnitury i krawaty i butelki na
stole nie interesują, a z czytaniem - mam -jedynki, a
okularów nie włożę - z własnej głupoty.
> A tak naprawdę integrację niepełnosprawnych w grupie
można by
> potraktować identycznie jak integrację jakiejkolwiek
innej grupy.
Oj, oj - życie potrafi pokazać swoje różki dio pewnego
momentu - wszystko jest ładnie dopóki coś nie zacznie
trzeszczeć - wtedy kozły ofiarne szybko się znajdują,
nawet nie od strony dzieci - tylko od strony ich
napuszonych mamuś i tatusiów - u których jest widoczyny
przerost ambicji!
> Pozwól im być razem, razem pracować i _bawić się_
tu nie chodzi o pozwól - tylko naucz - a właściwie
nauczcie, a właściwie nie ich tylko ich
chorych-normalnych rodziców.
> Mam doświadczenia z trochę innej branży -
międzynarodowe programy dla
> młodzieży. Górnolotne hasełka, porozumienie między
narodami, kulturami,
> religiami itp. A tak naprawdę w praktyce wyglądało to
zawsze tak:
> pierwszy dzień: rezerwa, chłód, wieczorem wspólna
impreza i następnego
> dnia już świetnie razem współpracują :-)
A ja bardziej skromnie - ale bardzo mi to odpowiada i
za żadne skarby bym się nie zamienił - nie interesuje
mnie zaspakajanie własnego ego w ten sposób - mam inne
sposoby, które oczywiście wykorzystuje, a czemu
nie.....
ale dzięki! - Pozdrawiam.
|