Data: 2003-09-24 17:11:11
Temat: Re: Inwalidztwo, a naturyzm ?
Od: "Adam Pietrasiewicz" <t...@p...adres.e-mail>
Pokaż wszystkie nagłówki
W środę, 24 września 2003 18:28:25 Naturix napisał/a w wiadomości
news:bksh56$gu7$1@atlantis.news.tpi.pl
Uwaga - adres ANTISPAM - zobacz stopkę listu!
>> Tak. A we Francji mówi się "Ca va?" i w odpowiedzi słyszy się "Ca va".
>> Czyli "jak leci?" "w porządku". I odpowie tak każdy, nawet jak mu
>> właśnie matka umarła. No więc co lepsze? Udawanie, że jest dobrze? Czy
>> mówienie jak jest?
>
>
> Po co zaraz taki drastyczny przykład:). Tu chodzi o to że, Polak powie że
> jest kiepsko nawet jak jest dobrze.
> Narzekanie to chyba cecha narodowa Polaków?:)
No i widzi Pan, a ja wcale nie mam takich odczuć. Uważam, że biorąc
pod uwagę sytuację w jakiej znajduje się większość mieszkańców naszej
pieknej Ojczyzny to jesteśmy pełni humoru.
A ogólnie to nie zauważam tego, co Pan mówi. Zazwyczaj słyszę
odpowiedź "w porządku", nawet jak w porządku nie jest.
>> Poza tym zapewniam, że Pańskie wrażenia są jakby nie do końca
>> prawdziwe. Sam, jak do Polski wróciłem zaobserwowałem to, co moi
>> francuscy przyjaciele mieszkający w Warszawie twierdzą - tak, na
>> pierwszy rzut oka Polacy są mniej weseli, ale tak naprawdę to jest w
>> nich o wiele więcej radości i dobrego humoru niż we Francuzach.
>> Potwierdzają to też moje dzieci, które się we Francji urodziły i
>> wychowały, a starsza już mieszka w Polsce na stałe, zaś młodsza
>> przyjedzie tu na stałe na za rok.
>
>
>
> Zapewniam że moje wrażenia są jak najbardziej prawdziwe. Mieszakm w jednym z
> miast woj Śląskiego i obserwuję na codzień "dobre" humory i "radość" ludzi
> mieszakjących tutaj. Ostatnio w naszym mieście odbył się festyn i mogłem
> doskonale zaobserwować jak "wspaniale" i "spontanicznie" bawią się ci
> "radośni" ludzie. Zgroza.
Nie wiem, jak jest tam, gdzie pan mieszka. Wiem jak jest tu, gdzie ja
mieszkam. To fakt, różnie może być w różnych rejonach Polski. Ja
oceniam na podstawie tego, co widzę wokół siebie. Pan też. Jak Pan
widzi uogólnić się nie da... Albo się da - jednym jest lepiej, drugim
jest gorzej, jedni są weselsi, inni mniej, jak wszędzie. Nie
wyróżniamy się niczym specjalnym.
> Nawet nie można porównywać tej "cudownej " atmosfery do np.
> "przygnębiających smutasów" na Ibizie.
Zadziwiające ma Pan porównania. Otóż we Francji mieszkałem w regionie
górniczym, tak jak pan w Polsce. No i nie zauważyłem specjalnej
radości bijącej od tamtejszych mieszkańców.
Z drugiej strony, gdy robi Pan porównania, to może należałoby
porównywać Ibizę raczej z Molem w Sopocie... Prawda? A nie ze
Śląskiem. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Porównuje Pan ludzi, którzy są na wakacjach na Ibizie z ludźmi, którzy
mieszkaja w biednym kraju, w miejscu, gdzie żyją na codzień, gdzie
codziennie idą do pracy. Czy naprawdę myśli Pan, że to jest dobre
porównanie?
Ja pamiętam doskonale, jak przyjeżdżałem do Polski na wakacje i ciągle
się dziwiłem, jak to jest, że wciąż słyszę o korkach w Warszawie, a
przecież korków w Warszawie nie ma... Zrozumiałem, jak się przeniosłem
tu na stałe - w wakacje korków w Warszawie nie ma. Ale wakacje trwają
dwa miesiące (korków nie ma gdzieś tak przez miesiąc-6 tygodni).
Jeśli się coś porównuje, to należy, jak sądzę, porównywać rzeczy
porównywalne.
>> Tak, proszę Pana. Nietolerancyjni są również wszyscy wobec
>> Koreańczyków, którzy jedzą psy, wobec Chińczyków, którzy jedzą mózgi
>> żywych małp, wobec Japończyków, którzy jedzą żywe ryby.
>
>> Widzi Pan, tu nie ma w ogóle kwestii tolerancji. Jest kwestia
>> ZWYCZAJÓW. W polsce NIE MA zwyczaju obnoszenia się ze swoją nagością.
>> Więc to JEST zjawisko i nie ma się co dziwić. Wcale nie uważam, że to
>> jest jakoś naganne czy złe. To po prostu jest. A z tolerancją nie ma
>> to dokładnie nic wsólnego.
>> --
>
> Porównanie Chińczyka jedzącego mózg żywej małpy do naturysty, to bardzo
> niestosowne (łagodnie pisząc) porównanie.
> Pierwszy przypadek sam potępiam ponieważ jest to nie humanitarne .
> Naturyści nie robią nikomu krzywdy. Na plaze naturystyczne przychodzą
> wyłącznie ludzie którzy lubią w ten sposób wypoczywać. Nikogo nie ciągnie
> się tam na siłę.Plaże naturystyczne zazwyczaj polożone są na uboczu ( w
> Polsce, bo np. w Niemczech nie muszą), więc naturyści nie obnoszą się ze
> swoją nagością. I NIE JEST to żadnym zjawiskiem ponieważ w tatach 90 (druga
> połowa) było w Polsce około 500 tys. naturystów (dane podawane przez
> legalnie działające SNP). Obecnych danych nie znam, ale np. przy słonecznej
> pogodzie na plaży N w Kryspinowie(koło Krakowa) jest około kilkuset osób
> (często całe rodziny). Biroąc pod uwagę ilość plaż N w Polsce (jest ich
> sporo) można smialo stwierdzić obecnie nie jest nas(naturystów) na pewno
> mniej niż w latach 90( może nawet więcej).
> Oboje z żonką jesteśmy naturystami,i my rownież NIE MAMY w zwyczaju obnośić
> się ze swoją nagością ponieważ nigdy nie rozbieramy się do naga w
> towarzystwie ludzi którzy nie są naturystami.
> My tolerujemy że Pan opala się w majtkach, choć nie jest to w naszym stylu.
> A jeśli ktoś(nie twierdzę że Pan) nie toleruje czegoś co innym nie robi
> krzywdy, a sam tego nie preferuje ,to z pewnościę nie jest tolerancyjny.
> Więc właśnie chodzi tu o tolerancję.
> A poza tym 100 lat temu nie było w zwyczaju:) chodzić po plaży w bikini :)
Poruszył pan kilka ważnych spraw. Jedna z nich jest mieszanie pojęć, o
czym już kiedyś wspominałem tutaj w dłuższej wypowiedzi, w innym
temacie. Chętnie powtórzę jednak moją wypowiedź.
Ale najpierw o porównywaniu zwyczajów. Otóż to JEST jak najbardziej
uzasadnione. Tak jak nie ma potrzeby jedzenia mózgów małpich, żeby
przeżyć, tak i nie ma potrzeby bycia naturystą. I o ile wszystko ma
swój czas i swoje miejsce, o tyle na Chińczyków jedzących mózgi małpie
będzie się narzekać tam, gdzie nie jest na to miejsce. Podobnie jest z
naturystami.
Co do plaż naturystycznych, to Pańskie stwierdzenie, że "przychodzą
tam wyłącznie ludzie, którzy chcą w ten sposób wypoczywać" jest
zwyczajnie nieprawdą. Jest w Warszawie plaża naturystów, i jest to
zwyczajnie siedlisko homoseksualistów i nic więcej. W dodatku
namolnych homoseksualistów. Nie twierdzę, że tak jest wszędzie, bo
naturysta nie jestem. Tak jest w Warszawie.
Ale wróćmy do kwestii "tolerancji".
Otóż widzi Pan, mnie naturyści nie przeszkadzają. Nie będę ich
POPIERAŁ i nie będę wspierał działań mających na celu upowszechnienie
tego zwyczaju. Uważam, że jest on sprzeczny z powszechnie panującymi
zwyczajami i mnie osobiście nie odpowiada.
Informuje Pana, że to NIE JEST nietoleracja. To jest BRAK POPARCIA dla
upowszechnienia pewnych praktyk. To nie to samo. Proszę nie mylić
tolerancji z akceptacją. To są różne pojęcia, całkowicie odmienne i
znaczące co innego.
Mysle, że ma Pan z Pańską Żoną wystarczająco miejsc by odpoczywać tak,
jak Pan uważa, że jest dobrze. I bardzo dobrze - mnie to nie
przeszkadza. Ale proszę nie zmuszać mnie do zmieniania MOJEGO punktu
widzenia, który jest inny od Pańskiego, w imię "tolerancji", którą
chce Pan nazywać "popieranie" i "akceptację".
I to chyba na tyle.
--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
Redaktor Biuletynu Sceptycznego
http://www.biuletynsceptyczny.z.pl
Żeby do mnie napisać kliknij http://cerbermail.com/?DQr0g2Y88R
---
Ten list został wysłany przy użyciu Gołąbka http://www.amsoft.com.pl/golabek
|