Data: 2002-07-02 19:26:01
Temat: Re: Ja a matka mojego chlopaka
Od: "Vicky" <b...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Pyzol" <p...@s...ca> napisał w wiadomości
news:NDaU8.10192$vp.759235@news3.calgary.shaw.ca...
> Alez my sie kochamy, szanujemy i zyjemy w przyjazni! Ty chyba z jakas
> zupelnie inna sprawa dyskutujesz.
Cytuję : "Powtarzam : postawilam go przed wyborem: albo bedzie ten dom
szanowal,
poprzez wyznawanie i praktykowanie wartosci..."
Czyli jednak On nie szanuje...
> Well, tez doszlam do wniosku, ze najwyrazniej, zbyt wczesnie z tym swoim
> synem "zaprzyjaznilam sie", trzeba bylo panne popedzic kiedy mieli po 15
> lat.
Może właśnie za bardzo się z nim zaprzyjaźniłaś i zaczęło ją wkurzać, że za
bardzo ingerujesz w ich związek.
> Zadowolona jestes z mojej odpowiedzi?
Bez emocji. :)
> Niemniej, gdyby byla wojna, zabraliby by go do armii, aby zabijal
innych....
Owszem, ale chyba zgodzisz się ze mną, że to jest złe?
> No popatrz, ze mi to nie przyszlo do glowy:
> - Syneczku, jak dotrzesz do szkoly na czas - to stowa, jak spozniesz sie
> tylko godzine - to $50., a jak tylko dwie - to $20...
Może lepiej jej zapłać jakąś pokaźną sumę to się odczepi ? :>
> Vicky, napisalam, ze sprawa ciagnie sie TRZY lata, nie od wczoraj, nie od
> miesiaca. Dziewczyne zapraszalismy, probowalismy sie z nia poznac,
> zaprzyjaznic. W domu - dretwo. No to do restauracji - moze sie rozluzni.
> Gdzi e tam! Ok, to do dyskoteki! Do kina! Na komedie, na dramat - panna
> tylko co chwila zmienia terminy. Koncert. Muzyki powaznej, rock and
> rollowy -.Nic z tego , panna slowkiem nie pisnie. Temat poruszalam k a z
d
> y, nawet ciuchy, a to z mojej strony bylo poswiecenie ogromne, bo ja lubie
> sie ubierac a nie gadac o szmatach. Panna ino siedzi ze spuszczona glowa
i
> lypie, na pytania tez lypie! Nie odpowiada! A popatrz, tylko syn wracal
do
> domu, to zaraz dzwonila i trajkotala do 3-4 rano.
> O czym? Nie wiem nie podsluchiwalam. Uwazasz moze, ze powinnam?
Bynajmniej, tyle że skoro Tobie to przeszkadzało i Twój syn o tym wiedział
to chyba w jego
gestii leżeć powinno, żeby jej powiedzieć, że np musi kończyć bo spóźni się
do szkoły. A może jemu to poprostu odpowiadało. Dlaczego całą winę zrzucasz
na laskę skoro Twój syn nie zrobił nic w tym kierunku, żeby było lepiej?
Co do panny to ... zapraszałaś ją do dyskoteki? Do kina? W restauracji miała
się rozluźnić? Miała rozmawiać o ciuchach z kobietą starszą od siebie o
drugie tyle? (no tu to jeszcze mam obiekcje bo może ubierasz się jak
nastolatka - tego nie wiem) - ale bez przesady. Postaw się na jej miejscu -
nie jako teraz tylko jak miałaś tyle lat co ona. Bo ja szczerze mówiąc nie
wyobrażam sobie pójścia na dyskotekę z moją "przyszłą teściową", a pewnie
każda biesiada w restauracji byłaby dla mnie jakimś skrępowaniem.
Pozdrawiam
Vicky
|