Data: 2002-11-20 23:16:18
Temat: Re: Ja w sprawie samobojstwa
Od: Marsel <M...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
w art. <argv3i$q04$1@news.tpi.pl>,
szanowny kol. Greg pisze, ze:
> "Marsel" w news:MPG.18461959177b93d1989783@news.onet.pl napisał(a):
> >
> > > Czy takiej osobie mozna dac jakas nadzieje? Czy jest
> > > wogole sens przekonywac kogos takiego aby jednak
> > > dalej zyl?
> > mysle ze mozna.. no najlepiej dac nadzieje,
>
> Ale na co? Ja nie widze tutaj zwiazku z nadzieja i w tym dostrzegam
> najwieksze niebezpieczenstwo. Gdy ktos po prostu niedostrzega nadziei to
> IMHO male piwo w porownaniu z kims, kto uwaza iz moze osiagnac to co
> zechce... ale tego nie chce. Wiec na co dac ta nadzieje?
pytales czy mozna dac nadzieje. Jesli ktos nie potrzebuje nadzei, to
dlaczego mialby sie zabijac? czy wlasnie smierc nie jawi mu sie jako
zmiana stanu rzeczy? nie wierzy w inna mozliwosc zmiany, i imo tu jest
miejsca na wzbudzenie nadziei- na inne wyjscie.
a jesli ta chec wycofania sie wynika ze zmeczenia zyciem, bo niby
wszystko juz sie wie, przezylo sie.. to czyt. post Kaski
> [kurcze... mam deja vu...]
>
> > Moze to banal, ale trzeba dokladnie poznac delikwenta,
> > wniknac w jego sposob rozmumowania ( bo to o czym tu
> > mowisz to juz raczej nie akt rozpaczy, tylko wynik przemyslen)
>
> Wlasnie.
sa przemyslenia i przemyslenia, nie ma jednego wzorca myslenia.
i z wilekim namyslem popelnia sie bledy, zgodzisz sie?
>
> > ....znalezc i opkazac mu luki w tego rozmumowania.
>
> A im ktos inteligentniejszy i dluzej nad tym sie zastanawial tym jest to
> trudniejsze. Jednak jest to jakas droga.
wez pod uwage ze bardzo duza role odgrywaja tu emocje, nawet jesli ich
juz nei widac. to przezycia i zwiazane z nimi emocje decyduja o
ksztalcie pogladow.
> > Nie ma co przekonywac, tylko pokazac w ktorym miejscu
> > sie myli, a mysle ze najczesciej pod sie myli.. nam, z boku,
> > chlodnym okiem, latwiej jest to wykryc..
>
> A co jesli ta osoba sama potrafi na siebie i swoje zycie (przeszlosc,
> terazniejszosc i przyszlosc) spojrzec z dystansem, chlodnym okiem?
i w zwiazku z tym juz wie na 100 procent jak bedzie wygladac jej
przyszlosc?
nie mozna zmienic przeszlosci, ale mozna dostrzec w niej to co sie
strannie (swiadomi czy nie) pomijalo, jakby zrozumiec ja od nowa. i w
koncu mozna przeciez inaczej kszaltowac swoja przyszlosc, choc to jest
trudniejesze w takim stanie, ale wierze ze zawsze mozliwe
ok, wariant 2, przyszlosc nie istnieje:
Jesli jest to osoba powiedzmy starsza, ktora ma juz swoje zycie bardziej
za soba, nie znajduje juz powodu dla ktorego milaby zyc, a i nie uwaza
ze cos poszlo nie tak (skoro jest taka szczesliwa), to.. nie bardzo
potrafie sobie to wyobrazic, bo sam nie doszedlem to tego etapu, ale nie
wiem czy w takim przypadku nie jest taka bezsensowna eutanazja. Dla
mnie jednak jest to poki co niewyobrazalne. Dobrowlna smierc jest w
koncu wielka kapitulacja, i nie rozumim dlaczego ktos kto nie czuje sie
przegrany milby sie na to decydowac. Nie mozna chyba tego podciagnac pod
dzialanie emocji, ani ja nie potrafie tego objac swoim rozumkiem.
> > jelsi oczywiscie ten ktos chce sie 'odkryc'
>
> Hmmm... mysle, ze w takiej sytuacji jest to mozliwe. Pojawia sie bowiem
> calkowita obojetnosc. Wydaje mi sie, ze "odkryc" nie bedzie sie chcial
> ktos kto tak naprawde umierac nie chce, a przy pomocy samobojstwa chce
> tylko rozwiazac swoje problemy.
a ja mysle, ze jest akurat odwrotnie - ktos kto chce znalezc
rozwiazanie, nie odrzuci rozwiazania alternatywnego, jesli tylko to
bedzie dosc prawdopodobne, realne.
wydaje mi sie, ze taka nadzieje mozna wzbudzic jesli wlasnie uda sie
wykazac inny sposob rozwiazania problemu, albo poprostu odwlec od
bezsensownego walenia glowa w mur.
Jelsi jest to czlowiek ktory postepuje niby w pelni racjonalnie i nie
potrafi okreslic powodu, to niby dlaczego chce to zrobic?
Mysle, ze najczesciej jest jakas przyczyna takiej decyzji. Jesli nie
jest racjonalna, albo chocby nie wynika z jakiegos waznego prawa, zasady
dla tego czlowieka (no nie wiem.. np. honor, wiara), to przypadek taki
powinien podlegac leczeniu (co nie znaczy ze w innych nie). W kazdym
razie to nalezaloby ustalic.
--
Marsel
|