Data: 2006-07-16 14:29:32
Temat: Re: Jak
Od: "quasi-biolog" <q...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
x <y...@o...pl> napisał(a):
> ale to, czy przygotowują sie do sceny sami czy robi to ktoś inny, zmienia
> fakt, że kobiety nie są podniecone?
Nie zmienia. Ale to w zasadzie jest wina samej aktorki - skoro nie potrafi sie
jakos na potrzeby sceny podniecic (nie wazne czy sama czy z pomoca kolegow),
albo w inny sposob przygotowac (chociazby za pomoca sztucznych lubrykatorow
http://en.wikipedia.org/wiki/Personal_lubricant ), to nie powinna sie zajmowac
ta profesja.
> Że nie potarfią rozpocząć sceny z
> prawdziwym "żarem, napaleniem", że odbiorca taki jak ja zamiast myśleć jaką
> babka ma frajdę, myśli: "oj, biedna, męczy sie"?
To tylko oznacza, ze jest bardzo kiepska aktorka. Ale chyba nie wszystkie sa
takie, nie?
> Fakty są takie, że facet oglądający taki film, nie zwróci na nią (aktorkę, a
> raczej na jej podniecenie czy jest czy go nie ma) uwagi, bo interesuje go
> czysto "techniczna" strona filmu.
Wydaje mi sie, ze jest to calkowicie bledne przekonanie. Wydaje mi sie - o
czym zreszta juz pisalem - ze to co faceta interesuje (podnieca) to nie
"strona techniczna", lecz (1) kobiece cialo i (2) psycho-fizjologiczne reakcje
tego ciala na stymulacje seksualna (de facto: objawy narastajacej zadzy i
podniecenia a w efekcie - orgazmu). Facet bardzo wnikliwie zwraca uwage na to,
jak "dobrze" tej aktoreczce (rzekomo) jest.
> Dlatego myślę, że kobety podeszły by do
> robienia takiego filmu trochę inaczej. Kładąc większy nacisk nie na ilość, a
> jakość.
Bardzo mozliwe, ze podeszla by inaczej, ale nie sadze, ze wlasnie dlatego.
Najlepiej byloby taki film (stworzony przez kobiety dla kobiet) obejrzec i
porownac. Masz dostep do czegos takiego?
> > Te wyswichtany feministyczno-moralizatorskie slogany o "instrumentalnym
> > traktowaniu" kobiet w branzy uslug seksualnych jakos mnie nie przekonuja.
> ciacham, żeby nie było dużo tekstu ;)
Ok.
> nie wiem co Ci odpisać Moja wrażenia z porno są takie, a nie inne. Trudno
> myślec mi, że kobieta jest tak "szanowana" jak mężczyzna,
Hmmm... A co to znaczy, ze jest "szanowana"? Dlaczego uwazasz, ze porno-aktor
albo portier czy kierowca autobusu sa "szanowani" bardziej? W tym punkcie sie
chyba nie rozumiemy.
> skoro widzę, to co
> widzę.
Widzisz najprawdopodobniej zle grajaca aktorke, nie nadajaca sie do tej
branzy. Ale to nie znaczy, ze nie jest ona "szanowana" tak jak wszyscy inni.
Brak zdolnosci do czerpania przyjemnosci z tej roboty, nie oznacza, ze
wspolpracownicy Cie nie "szanuja" i ze nie chcieliby, zebys jednak potrafila
ta przyjemnosc czerpac.
> Wiesz... chyba tkwią mi głowie sceny, których nie mogę zapomnieć i
> które w dużym stopniu zmieniły moje podejście do filmów.
> Koszmar.
Ok. Ale IMHO z tych koszmarnych widokow nie wyciagasz prawidlowych wnioskow.
Zamiast wniosku o braku profesjonalizmu aktorki-meczennicy, sugerujesz jakis
niepojety "brak szacunku".
> Nie wierzę, albo mój mózg nie chce przyjąć tego do wiadomości, by
> jakakolwiek kobieta czuła się po czymś takim dobrze, szcześliwie i
> usatysfakcjonowanie. By aktorka grająca w takim filmie czuła się "super" i
> dowartościowana.
Ale to zupelnie inna kwestia. Chyba nikt, kto z koniecznosci/desperacji
wykonuje niskoplatny zawod nie cieszacy sie powszechnym szacunkiem - takze
ciecie, kierowcy "gownowozow", sprzataczki, smieciarze, zamiatacze ulic,
rakarze, rzeznicy i "babcie klozetowe" - nie czuje sie "super" i
dowartosciowany. No chyba, ze ma jakies bardzo nietypowe podejscie do swiata
(o ile takie jest w ogole mozliwe) i/lub obraca sie w bardzo specyficznym
srodowisku, w ktorym takie zawody nie narazaja na stygmatyzacje i osmieszenie.
> Piszesz, że aktorki zarabiają znacznie więcej. Tak. Tylko dlaczego zarabiają
> więcej?
Mysle, ze po prostu dlatego, ze - z oczywistych wzgledow - sie znacznie wiecej
od nich wymaga (urody, wielkich cyckow, umiejetnosci sugestywnego jeczenia i
jako-takiego aktorstwa, bycia zawsze "gotowa" itd.) oraz dlatego, ze pewnie
mniej kobiet niz mezczyzn zdecydowaloby sie na taka profesje (a wiadomo, ceny
i zarobki zaleza od rynku: popyt i podarz).
> Bo to ich faceci chcą oglądać, ale nie chcą się z nimi żenić (bardzo
> upraszczając).
Tez mi sie tak wydaje, ze generalnie nie chca.
Ale: nie wykluczam, ze w polswiatku seks-przemyslu, w ktorym taka aktorka sie
obraca, podejscie mezczyzn moze byc nieco inne niz typowe. A poza tym, co
pewnie nawet wazniejsze, nie jest powiedziane, ze same aktorki chca wychodzic
za maz, ze chca wchodzic w stale zwiazki z mezczyznami, zakladac rodziny itd.
Nie wiem jak Ty, ale nie wszystkie kobiety (a moze i wiekszosc kobiet?) tego
chce/potrzebuje? Pomysl sama: zakladajac, ze przypadkiem nie zaszlas w ciaze,
to pocoz Ci taki "facet na stale"?
> Facet po udziale w takich filmach mówi ukochanej, np. "więcej
> do tego nie wrócę, kocham cię, zaczynam wszystko od nowa" i żyje sobie jak
> gdyby nigdy nic.
Tez tak podejrzewam.
> A kobieta? Ilu mężczyzn jest w stanie zaakceptować jej
> wcześniejsze życie? Ilu jest w stanie żyć z taką kobietą? Ilu szanuje taką
> kobietę?
Mysle, ze masz racje. Nie mniej jednak, nie wykluczam, ze odpowiednio
inteligentny mezczyzna, z odpowiednio otwartym umyslem jest w stanie przelamac
ten pierwotny, biologiczny odruch ("nie wiazac sie na stale z ladacznicami").
> > Po trzecie. Ludzie z branzy porno to przeciez tez ludzie: bywaja
> > mili/niemili,
> > uczynni/egoistyczni, lubia sie/nienawidza itd. Jak wszyscy. Bardzo czesto
> > jedna ekipa filmowcow i aktorow/aktorek pracuje ze soba przez wiele lat,
> > krecac po kilkadziesiat filmow (jak chociazby cytowany juz w pierwszym
> > moim
> > poscie Viv Thomas). Dlaczegoz w takim wypadku mieliby sie traktowac
> > bardziej
> > "miesnie" niz jacykolwiek inni koledzy/kolezanki z pracy?
> Nie wiem czy mężczyźni nie biorą pod uwagę tego, co kobiecie sprawia
> przyjemność, czy wiedzą, a robią to, co faceci-odbiorcy chcieliby oglądać.
Mysle, ze druga opcja jest bardziej prawdopodobna/powszechna.
> Moze i się szanują, nie wiem, nie byłam w takim układzie, ale faktem jest,
> że do seksu podchodzą bardzo po "męsku".
A jakie jest "kobiece" podejscie do seksu, to nie chcesz zdradzac? "Jak kocha,
to bedzie wiedzial jak mnie piescic"? Podobno wiele kobiet sie na takim
podejsiu przejechalo...
> >Chialbym tylo, zebys sprecyzowala, ktory z wycietych watkow z naszej
> >rozmowy
> > [nawiasem mowiac: dawno z nikim mi sie tak sprawnie nie dyskutowalo -
> > wielkie
> > dzieki za poswiecenie i powazne podejscie :-) ] podpada pod ktora
> > kategorie
> > [tj. a/b/c] oraz zebys przy nastepnym ciachaniu odrazu to oznaczala, np:
> > "(ciach) a/b/c". Ok?
> ok. :)
Napisalas "ok", a nie zrealizowalas tego, do czego sie tymi slowami
zobowiazalas :-P To jest "kobiece podejscie"? ;-)
Tak wiec pytam, tym raazem precyzyjnie: jakie sa Twoje konkluzje (a/b/c) z
(wycietych) watkow:
- rozpoznawanie autentycznosci kobiecego podniecenia (i orgazmu) w filmach porno;
- mozliwosc wyczucia przez mezczyzne, czy partnerka z ktora kopuluje naprawde
przezywa orgazm.
pozdrawiam
quasi-biolog
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|