Data: 2009-01-10 10:31:10
Temat: Re: Jak poprawić swój intelekt?
Od: adamoxx1 <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
lusterus pisze:
> Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
>
>> Studiowałem sobie, była na tych studiach dziewczynka, która mi się
>> podobała [nie jedna oczywiście, wszak na studiach ma się kontakt wrokowy
>> z set osób :)]. Ale ta była z innej bajki - zainteresowania [zajęcia po
>> studiach], świetne oceny, cięty język, skłonność do oceniania i krytyki,
>> która może "zabić" każdego nieporadnego. Niby norma. Nie miałem odwagi z
>> Nią rozmawiać, ra chyba tylko poprosiłem ją o notatki.
>>
>> Okazało się, że ja, student trójkowy, nietowarzyski, byłem oceniany
>> przez Nią jako "mądry" i ją oceniający jako "głupią małolatę" [to akurat
>> nie brzmiało dokładnie tak, ale fikcja literacka ma swoje prawa ;>]. Nie
>> wiem czy "głupia małolata" była racjonalizacją braku potrzeby kontaktu
>> ze mną, czy tego, że ja nie próbowałem nawiązać z Nią kontaktu. W każdym
>> razie tak to wyglądało.
>>
> Miałem podobną sytuację. Dziewczyna inteligentna, mądra, wygadana. Na pozór
> nie zwracająca na mnie uwagi. Okazało się jedna, że jest inaczej i chciała
> by mnie bardziej poznać. Tutaj włączyło się u mnie żółte a raczej czerwone
> światło. Przecież jak mnie pozna to już zupełnie będzie wiedział jaki
> jestem, nie będzie żadnej tajemnicy przed nią i stwierdzi, że jednak nie
> warto ze mną gadać.
> Przez jakiś czas byłem naturalny przy niej ze wszystkimi tego skutkami tzn.
> bardziej ja słuchałem jej niż ona mnie. Dwa tygodnie wystarczyły by to czego
> się obawiałem niestety zamieniło się w rzeczywistość. I nie chodzi tu o
> samospełniającą się przepowiednię. To nie było tak, że tak bardzo chciałem
> potwierdzenia moich obaw co do siebie, że robiłem wszystko aby tak się
> srało. Nic z tych rzeczy. Jeszcze w trakcie gdy wykazywała zainteresownaie
> moją osobą mnie też zaczęło zależeć i nie chciałem jej odpychać tak jak na
> początku. Niestety zauroczenie z jej strony minęło. Pewnie dosrzegła u mie w
> końcu, że nudna osobowość nie mająca nic ciekawego i inteligentnego do
> powiedzenia nigdy sie nie zmieni i jej to nie odpowiada.
> Opowiedziałem tę historię nie po to szukać pocieszenia na złamane serce.
> Nie o to chodzi. Rzecz sprowadza się po prostu do pewnego wzorca moich
> zachowań: w swojej ocenie jestem osobą nudną, nie mam nic ciekawego do
> powiedzenia i nie chcę, aby ta osoba to zobaczyła bo wiem, że prędzej czy
> później by to dostrzegła. Dlatego asekuruję się i nie pozwalam na bliższe
> znajomości
>
Będziesz miał ubaw kiedy bedziesz swoje wypowiedzi za jakiś czas. To
wygląda jak rzucanie sobie kłód pod nogi i prośba puszczona w eter, żeby
ktoś/coś ci je posprzątał.
Po drugie twoje mówienie "nie, to wcale nie jest tak" nie ma żadnego
znaczenia.
Jak: "Nie myśl o czarnym kocie".
"Pewnie dostrzegła u mie w
końcu, że nudna osobowość nie mająca nic ciekawego i inteligentnego do
powiedzenia" - dostrzegła raczej, że jesteś gościem, który ma zbyt
niskie o sobie mniemanie i będzie od niej oczekiwał pochwał i zachwytu
na każdym kroku, żeby normalnie funkcjonować.
Oczywistą oczywistością jest, że jeśli ktoś chce ze Tobą rozmawiac i
rozmawia, to znaczy że jest zainteresowany. Ty później to rozwalasz.
--
//-\\ || )) //-\\ ][\/][
|