Data: 2001-07-10 08:43:11
Temat: Re: Jak to jest z tą resocjalizacją - do Dorrit
Od: pk <p...@g...pl.xxx>
Pokaż wszystkie nagłówki
"poranna mgła" wrote:
>
> Takie metody powinni znac i znaja psychoterapeuci i nie tylko
Nie widze tego ta rozowo. Czasy sa trudne, ludzie zyjacy uczciwie i
sprawiedliwie najczesciej pedza przed siebie nie znajdujac przestrzeni
na kontakt z samymi soba i z innymi, jest wg mnie rzeczywista utopia
oczekiwac ze pedzace za nimi hieny ta przestrzen sa w stanie lub chca
odnalezc. Psychoterapeuta wg mnie moze probowac pomoc pokazac pewien
kierunek, nie jest jednak w stanie zaingerowac bezposrednio w umysl
drugiego i spowodowac jego przebudzenie, spowodowac by zaowocowalo cos
co jest najczesciej wynikiem dlugotrwalej pracy nad soba wynikajacej z
dyscypliny, koncentracji, zaangazowania, zdrowego rozsadku i
cierpliwosci
> Jestes zwolenniczka nadstawiania drugiego policzka ?
> IMHO, sprawiedliwosc jezeli nawet stanie sie jej zadosc nie rozwiazuje
> wszystkich problemow. Bardzo waznym moim zdaniem elementem pomocy
> psychologicznej ofiarom czy ich rodzinom jest wybaczenie, pozbycie sie
> poczucia krzywdy. Bardzo piekny przyklad dal swojego czasu papiez. Robi sie
> to nie tylko dla przestepcow, ale przede wszytskim dla siebie, aby pozbyc
> sie negatywnych emocji. Zadna sprawiedliwosc, najsurowsza kara dla sprawcy
> tego nie zalatwi. Natomiast ciekawilo mnie stanowisko Dorrit, jako
> psychologa majacego na codzien do czynienia z
> przestepcami, z jej pogarda dla nich, a jednoczesnie marzeniem wstapienia do
> Stowarzyszenia Przeciwko Zbrodni im Jolnty Brzozowkiej i pomocy ofiarom.
Czy czlowiek ktory najczesciej nie potrafi wybaczac samemu sobie,
zaakceptowac samego siebie by pozbyc sie zludzen, kompleksow i
poczucia winy jest w stanie wybaczac komus innemu ? Wybaczenie
najpierw powinno odbyc sie wewnatrz siebie i w stosunku do siebie
potem dopiero przelac sie moze [choc w kategoriach rozsadkowych wcale
nie musi] na zewnetrznosc. To jest wg mnie bardzo glebokie i intymne
odczucie. Czy istnieje jednak granica miedzy tym co da sie wybaczyc a
czego wybaczyc nie sposob ? Wg mnie dla kazdego jest ona inna. Jesli
umiera lub jest okaleczony ktos kto jest najwazniejszy i najcenniejszy
lub ja sam/sama, jesli dla zadzy lub posiadania odbiera sie komus cos
czego odbudowac sie nie da dobrze jest chyba, jesli sie potrafi, ten
proces probowac realizowac w sobie i dla wlasnej korzysci, by
rozproszyc lek i nienawisc. W kategoriach obiektywnych, spolecznych
ktos kto sie takiej zbrodni dopuszcza powinien byc potraktowany z
najwieksza surowoscia. Czlowiek taki powinien wg mnie zostac
wykluczony i odizolowany od spoleczenstwa dla dobra wlasnego i innych
ktorych potem znowu moze krzywdzic. Mysle ze zwiazki przyczynowio
sktutkowe powstania tego typu patologii sa na tyle glebokie ze proby
resocjalizowania konczyly sie, koncza i beda niestety konczyc
najczesciej fiaskiem.
Ja takze bardzo cieplo Cie pozdrawiam :)
pk
|