Data: 2001-11-07 12:23:50
Temat: Re: Jak wykorzystac komputery i W szkole uczymy sie .....
Od: "Sławomir Żaboklicki" <z...@k...chip.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Tezę
> mówiącą,
> że wolny rynek programów, podręczników i pomocy naukowych może okazać
> się zbawienny dla poziomu tych opracowań, uważam za fałszywą, a jej
> fałszywość
> została moim zdaniem w dużym stopniu ujawniona przez doświadczenia
ostatnich
> trzech lat.
A moze lepiej, zeby nie bylo narzucanych odgórnie jedynych slusznych
wzorcow? Ludzie mają do nich uraz.
>
>
> To chyba nie do końca sprawiedliwa recenzja moich tu wysiłków.
> Od dwóch lat - odkąd pojawiły się pierwsze (i ostatnie :-() projekty
> standardów
> wymagań egzaminacyjnych - usiłuję agitować za tym, że w tym właśnie
> miejscu (w standardach) powinna się rozpocząć prawdziwa reforma treści i
> form nauczania.
W teori zgoda w 100%. W praktyce, jak sobie pomyslę kto będzie takie
standardy ustalał .... Zwykle wybiera się do tego celu profesorów
uniwersytetów,
którzy widzą świat przez pryzmat uprawianych przez siebie dyscyplin. Głos
nauczycieli praktyków niewiele tu znaczy (nie mają tytułów!). Myślę, że
zewnętrzne, niezależne egzaminy są rozwiązaniem bardziej skutecznym.
One określają poziom i zakres materiału. I tu się chyba zgadzamy.
> To o czym piszę nie jest żadną teoretyczną utopią. Ośmielam się o tym
pisać,
> bo mam gdzieś w szafie brytyjski odpowiednik standardów wymagań z
> matematyki.
> Jest to gruba broszura, w której precyzyjnie wyliczono każdą wymaganą
> umiejętność
> i każdy fakt, przypisano je do poziomu nauczania (poziomy podzielone na
> jednostki
> roczne - z możliwością skrócenia ich dla zdolniejszych - a nie jak u nas
> trzyletnie).
Z którego roku pochodzi ten brytyjski standard i jakiego poziomu dotyczy?
Wydaje mi się, że jest to przejaw angielskiej metody tzw. Kings Regulations
zapewniających wykonanie określonych działań niezależnie od inteligencji
wykonawców. Jest to w zasadzie dobra metoda, ale nam ogromnie brakuje
ludzi myślących, umiejących znaleźć się w każdej sytuacji i środowisku.
Wykonawców mamy w nadmiarze.
> W tym ustaleniu czego chcemy (i na co nas stać) głos nauczycieli musi
> być uważnie
> wysłuchany, ale też i krytycznie wysłuchany, gdyż ich partykularny interes
> (w swej masie naturalnie konserwatywny) nie musi pokrywać się z
> interesem publicznym.
> Kto powinien dokonać takiego ustalenia?
> To może najważniejsze pytanie. Powstrzymam się w tym momencie od
> wysuwania propozycji, poza stwierdzeniem, że moim zdaniem to zadanie
> przekracza
> statutowe i merytoryczne kompetencje samego ministerstwa.
>
Zgoda z tym ostatnim. I wróciliśmy do punktu wyjścia. Wiemy co trzeba
zrobić (standardy), wiemy jak (jak w Wielkiej Brytanii), nie wiemy kto to
ma zrobić. Dla mnie wniosek jest jeden - komisje egzaminacyjne. One
faktycznie
ustalają standardy. Nadzór nad ich realizacją sprawują dyrektorzy i rodzice.
To oni
jedynie mogą wymusić na nauczycielach zmianę sposobu myślenia, uczenia.
Czego mi jeszcze brakuje, to rzetelnych, obiektywnych rankingów szkół.
To może przyspieszyć proces reformy (myslenia - nie oświaty) o ładnych
kilka lat.
Pozdrowienia
SZ
|