Data: 2004-05-30 12:28:01
Temat: Re: Jak żyć z patologicznym kłamcą?
Od: GABi <g...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Tytus wrote:
> rozumiem, że postawiłaś już diagnoze - patologiczny kłamca, taka choroba,
> nie wiadomo dokładnie czy istnieje, ale Twoj mąż to ma - teraz problem jak w
> tym żyć. Nie pytasz jak zrozumieć swojego męża, jak dotrzeć do człowieka
> którego (przynajmniej z założenia kochasz) jak mu pomóc - o ile takiej
> pomocy potrzebuje. Pytasz jak z tym żyć. Czyli, że w zasadzie pogodziłaś się
> z tym co się dzieje chciałabyś tylko jakoś się do tego "ustawić". No i cała
> rodzina i znajomi też.
To bardzo interesujące, gdzie Ty wyczytałeś te swoje bzdury :-O
> jak ktoś ma jakiekolwiek problemy w wieku 36 lat, to najlepiej napisać
> "kryzys wieku średniego".
No tutaj zgoda. Też nie wiązałabym tego z wiekiem.
> To są uniwersalne słowa klucze. Patologiczny
> kłamca. Kryzys wieku średniego.
> Potem będą problemy wieku późnego a potem do trumny. I po kłopocie.
Stary, a zauważyłeś może pytanie zadane przez żonę tego człowieka:
"Jak można mu pomóc?" Ona widzi problem, fakt, ze wszystko wskazuje na
to, że w tej chwili widzi go tylko w swoim partnerze, jednak to, że nie
podzieliła się wszystkimi swoimi przemyśleniami, nie znaczy jeszcze, że
tak w istocie jest.
> Zacznijmy od tego, że bardzo niewielu ludzi umie przyznać się do błędu,
> klęski. Klęska, oznacza przynajmniej chwilowo zawalenie się całego
> wewnętrznego ładu (jakikolwiek on by nie był). Trzeba sobie powiedzieć:
> spieprzyłem sprawę.
Ano.
> To nas umniejsza wewnętrznie. Ktoś ze środka pyta: jak to... jak mogłeś do
> tego doprowadzić... przecież jesteś pozytywną postacią w historii swojego
> życia, a tu nagle okazuje się że nie...
Dokładnie.
> Wszystko zależy od tego kto jest kim i jaka ciązy na nim odpowiedzialność.
> Jakiej potrzebuje siły aby stworzyć a następnie ochraniać swój wizerunek
> wewnętrzny. Ktoś o słabym wewnętrznym autorytecie będzie łatwo przyznawał
> się do wszystkiego. Zrobisz mu nad uchem takie głośne Huuuu.... a on złoży
> łapki jak piesek w stójce i powie: tak to ja zrobiłem, przepraszam...
> Ktoś kto jest silnie wewnętrznie umocowany, tak się nie zachowa. Zaatakowany
> będzie bronił swego. Niezależnie od faktów. Nawet jeśli to głupie.
Oczywiście.
Ale jak Ty zachowałbyś się w podobnej sytuacji ?
No wiem. Ty jesteś silnym człowiekiem, rozumiesz WSZYSTKO co dzieje się
wokół Ciebie, nie musisz pytac się innych o zdanie, nie szukasz też u
nich pomocy.
Ale Ty teraz wiesz jak długo trwa opisamna sytuacja.
Nie znasz żadnych jej szczegółów, nie możesz założyć, że wina leży TYLKO
po stronie tej kobiety. A jakoś tak wydaje mi się, że starasz się to
przedstawić. Dlatego wydaje mi się, że jakkolwiek możesz mieć rację,
nie powinieneś zakladać, ze to ta kobieta jest wszystkiemu winna
> Każdy z nas tworzy projekcje. Wyświetla sobie swój własny film przed oczami.
> Widzi świat na swój sposób. Zastanaów się, jak to jest, że dwie osoby,
> oglądają to samo zjawisko a widzą co innego. Każdy ma w "głowie filtry",
> przez które przechodzi cała informacja o świecie dookoła. Ty masz swoje - on
> ma swoje. Jeśli napotyka na rzeczy które mogą zniszczyć jego wewnętrzny
> obraz (ład) wypiera je ze świadomości. To się dzieje naprawdę z każdym
> człowiekiem.
Do czasu, aż nie okaże się, że ten jego utrzymywany na siłę wewnętrzny
"ład" tak naprawdę systematycznie stanie się już tylko pobojowiskiem
normalnego życia. On daje siłę do czasu...no nie wmówisz mi, że mądry
człowiek to taki, który za wszelką cenę do błędów nie powinien się NIGDY
w życiu przyznać. Spróbuj mnie do tego przekonać.
> myślę, że Twoj mąż ma sporo na głowie. I z większością rzeczy sobie nie
> radzi. Nie podoba mu się ten świat który jest dookoła. Dlatego widzi co
> innego niż Ty.
A to bardzo możliwe.
> Jest silny, to pewne, inaczej nie przywoływałabyś na pomoc
> rodziny i znajomych. I jesteście w konflikcie.
> Twoja ocena rzeczywistości - jego ocena rzeczywistości
Ano.
> projekcje polegają tez na tym, że przenosi się własne, wyparte ze
> świadomości cechy, na patrnera. Zobaczyć co jest projekcją a co nie jest
> niezwykle trudne.
> Dlaczego jesteś zła na męża?
Zła ?
Ja tej złości nie widzę.
Widzę raczej poważny niepokój, troskę i chęć pomocy zarówno sobie jak i
jemu.
> a Ty nie poszłabyś? sama... (i to nie w sprawie męża, w swojej sprawie...)
Naprawdę sądzisz, że to wystarczy ?
W każdym podobnym przypadku ?
Oczywiscie, ze od tego powinno się zacząć. W sumie masz rację.
Pisałam już z resztą o tym.
< dalej historia z guzikami>
No fajna i warto się nad nią zastanowić :)
> Twoj maż robi krok do tyłu w waszym związku
> (zapytasz: dlaczego?, czy obarczysz go po prostu odpowiedzialnością i
> powiesz: wszystko psujesz)
> to tak jakby przesuwał guzik
> wolno mu? pójdziesz za nim, czy zostaniesz w miejscu.
> obwinnisz go? będziesz ciekawa co się dzieje? poszukasz sojuszników
> przeciwko niemu?
> wyślesz do psychologa? zrobisz krok do tyłu?
> a może wrzucisz mu na głowę jeszcze więcej?
Wszystko fajnie, ale jeśli to jest słaba kobieta, jak wszystko na to
wskazuje, to o kant tyłka potłuc te Twoje rady ;)P
Ona zawsze będzie szukać oparcia w kimś. Straciła go w mężu, mało tego
przestała go rozumieć, chce mu pomóc, ale nie wie jak i nie sądzę, aby
sobie z tym sama poradziła, nawet swoją wizytą u psychologa.
> z tym pójściem do psychologa (terapeuty) przez Ciebie, to nieżartowałem.
> jeśli układ jest dynamiczny, zmiennie dostosowujący się do warunków, żywy
> to Twoje pójście ze sobą do terapeuty i praca nad sobą
> MUSI wywołać reakcję u niego
Jaką ?
Tak samo przez Nią pożądaną, jak też taką, że facet upewni się w
przekonaniu, że to ON i TYLKO ON ma rację i w dupie ma naprawianie
małżeństwa przez żonę, która leczy się u terapeuty.
Bo najzwyczajniej w świecie, ( może tak być) , ich zwiazek już dawno
nie istnieje, a on tylko szuka pretekstu, aby było coraz gorzej i gorzej
aby się rozstać.
> zastanów się, czego on broni tak zawzięcie
> skąd to wypływa
> jak juz zobaczysz (o ile Ci się uda, przez własne klapki na oczach to
> dostrzec)
Klapki nie klapki, ważne, że kobieta reaguje na sytuację, ktora Jej nie
odpowiada.
> wtedy będziesz mogła przytulic wszystkie jego lęki
> i powiedzieć mu że go chcesz, takiego jakim jest
> bez stawiania poprzeczek
łehehehehehe
Tak oczywiście!
Przytulajmy ludzi, ktorzy nas nie chcą, na pewno ich to nie wkurwi :-O
To tak na koniec, żeby i Tobie też czasem klapki z oczu opadły :-)
--
GABi
|