Data: 2004-05-31 09:39:03
Temat: ode mnie
Od: "polka" <p...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dziekuję wszystkim za wypowiedzi.
Musze parę z nich bardzo przemyśleć. Może uda mi się póxniej na niektóre
odpowiedzieć.
Teraz chciałabym tylko powiedzieć,że zadałam pytanie, bo nie umiem męzowi
pomóc. Nazwałam jego kłamstwa patologicznymi, bo notorycznymi do kiedy były
dało sie wytrzymać. Teraz kłamie nie tylko mnie, ale i rodzinie (nawala , bo
obiecuje, a nie dotrzymuje słowa), rodzicom, a co gorsza naszym dorastającym
dzieciom. Nie sposób mi podac przykłady, musicie mi po prostu uwierzyć,że
jest cięzko.
Nie zamierzam pokazywać się w roli ofiary, biednej niewinnej osoby,
maltretowanaj psychiczne przez męża. Mam świadomość ,że ja też popełniam
błedy. Poniewaz najpierw w sobie szukałam winy zgłosiłam się osobiści do
psychologa. U mnie problem polega na tym,że chcę mieć idealną rodzinę, bo
sama takiej nie miałam. To na pewno ciązyło męzowi, ale przeciez nie dlatego
zaczął kłamać! Zresztą zadając pytanie tu na forum własnie chciałam
posłuchac opinii kogś zupełnie subiektywnego ( o ile mozna nazwac
subietktywną wypowiedź po wysłuchaniu tylko mojej wersji).
Ja nie zamierzam sie rozwodzić, dzwonic na błekitną linię itp.
Wiem,ze coś robię nie tak, co go popycha do tych kłamstw, przynajmniej u nas
w domu. ALe dlaczego kłamie w pracy? Dlaczego kłamie dalszej rodzinie?
Dleczego zapija problemy?
Jest bardzo inteligentnym facetem. Myslę,że w swojej dziedzinie pracy dosc
duzym ekspertem. Ale nie potrafi przyznać się do błędu, albo do czegoś czego
nie umie zrobić. Emocjonalnie zamknięty w sobie. Wszystko dusi w środku.
Może to jest powodem jego takiej własnie reakcji. Ja na tym etapie nie umiem
mu pomóc. Na pewno dobrze by było,żeby sie sam zgłosił do psychologa ( to
opinia naszego rodzinnego lekarza, który zna problem, bo przepiciu maz
przychodzi do niego po zwolnienia).
Ale mąz nie chce , bo uważa, ze nie ma żadnego problemu.
Jak mam z nim rozmawiac?
Ja go naprawdę bardzo kocham i chcę mu pomóc, a nie tyko żeby mu dopiec,
dowalić i się na nim wyrzyć . Ale stanełam w ciemnym pokoju i nie widzę
żadnego światła, gdzie mogłoby być rozwiązanie.
Pomóc jemu czy zostawić? Ja mam się leczyc? A moze to normalne i samo
przejdzie?
polka
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|