Data: 2004-05-31 17:47:34
Temat: mam prośbę
Od: "polka" <p...@W...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Mam prośbę do osób, które sobie chcą dowalić,żeby robiły to, jesli jest to
możliwe, poza wątkiem.
Po prostu bardzo mi zalezy na czytaniu tego co mi radzicie. Takie dowalanie
nie na temat strasznie rozmydla mój problem, a jak sami widzicie dla mnie
jest on bardzo ważny.
Co się tyczy mojego męża to nie jestem oczywiście w stanie napisac
wszystkiego co się wydarzyło, bo to niemozliwe.
Ale dodam jeszcze,że maz półtora roku temu stracił bardzo dobrą pracę. Tzn
nie to,ze stracił, co z dnia na dzień został zmuszony układami do rezygnacji
z wysokiego stanowiska, a potem nie mógł znaleźc pracy przez 4 miesiące.
Popadlismy w straszliwe długi bo spłacamy kredyty i on był na moim
utrzymaniu. Nie był w stanie powiedzieć o tym swoim rodzicom przez 4
miesiące. W koncu ja nie wytrzymałam i im powiedziałam, bo nie mogłam
wytrzymać napięcia i pytań co jest męzowi.
Wtedy zaczął częściej popijać. Jak znalazł pracę sytuacja się poprawiła na
trochę, potem jeszcze 2 razy zmieniał zanim trafił do obecnej 3 razy mniej
płatnej, ale w sumie stabilnej.
Wiem,ze to bardzo go dotkneło. Starałam sie wspierać jak mogłam . Zresztą
znajomym mówił,że wytrzymał dzieki mojemu oparciu. Mnie nie mówil, bo nie
umie niestety mówic takich miłych rzeczy wprost.
Co do finansów wziełam więcej pacy i jakos pomału wychodzimy z dołka. Nie
należe do osób, które chcą ciągle pieniędzy, nowych futer i nie wiadomo co
jeszcze. Umiem zyc oszczędnie i nie narzekam. Po prostu oszczędniej żyjemy.
Nie mogę jednak zaakceptować jego kłamstw.
W wilu tematach bardzo się zgadzamy, w innych uzupełniamy. Być może ja mam
po prostu więcej oczekiwań wobec niego. Ale zawsze wydawało mi się,że trzeba
sobie mówić w małzenstwie o oczekiwaniach.
Psycholog mi powiedziała,że ja muszę złapać dystans do niektórych spraw, też
do tego, bo chcę na siłe go ulepszyć. Staram się, ale juz mam coraz mniej
sił.
Wydaje mi się,że jestem w stanie zniesc jego kłmastwa w stosunku do mnie.
Ale jak musiałam słuchać słusznych pretensji od swojej rodziny, gdy mąz im
nakłamał, to było mi strasznie przykro.
Jestem z mężem po rozmowie,że MOIM zdaniem potrzebna nam pomoc z zewnątrz,
coś w rodzaju terapii małżeńskiej. Tak jak ktoś mi tu już radził.
Mąz się zgodził, ale dlatego,że to JA mam taka potrzebę, a nie on , bo on
psychologów uwarza za osoby wyciagające kasę za bzdurne rady.
Boję się,ze nawet jesli uda nam się gdzies pójśc, to nie będzie chciał
współpracować.
WIem,że kryzysy dotykają nawet najlepsze małżeństwa. Ja teraz duzo prauję i
od 2 lat obydwoje nie bylismy na porządnym urlopie, a w tym roku też przez
brak kasy niegdzie nie pojedziemy.
Strałam się chociaż wyciagać męza na rolki i łyżwy,zebysmy spędzali czas z
dziecmi nie tylko przed telewizorem i to się czasem udaje, bo mąz to bardzo
lubi. Próbuje roznych sposobów. Mam nadzieję,ze kryzys przetrwamy, i ze moż
e to nas wzmocni, bo podobno jest tak że,"co mnie nie zabije to mnie wzmocni"
Dziekuje jeszcze raz za odpowiedzi, choc muszę przyznać,że nie zawsze są dla
mnie miłe. Ale to nie znaczy,że ich nie przemyslę.
polka
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|