Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Jaka matka taka córka? Re: Jaka matka taka córka?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Jaka matka taka córka?

« poprzedni post następny post »
Data: 2009-11-01 21:29:32
Temat: Re: Jaka matka taka córka?
Od: Józefinka <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki

On 1 Lis, 21:38, XL <i...@g...pl> wrote:
> Dnia Sun, 1 Nov 2009 06:03:14 -0800 (PST), Józefinka napisał(a):
>
> > Otóż....
>
> > I ."Pokaż mi swoją matkę, a powiem ci, jaka będziesz w przyszłości".
> > To zdanie zawiera głęboką prawdę" - imo bzdura. Wychodzę z założenia,
> > że' każdy jest kowalem własnego losu'
>
> Jasne. Jeśli o mnie chodzi, jestem zupełnie inna, niż moja matka,
> wewnętrznie i zewnętrznie, choć nie da się zaprzeczyć, że temperament i
> ogólne rysy twarzy odziedziczyłam po niej... Ale to wszystko.
>
> > Choć nie przeczę od podobieństwa   i  predyspozycji fizycznych nie da
> > się  odciąć z przyczyny czysto oczywistych, niemniej bywają chlubne
>
> Nie zawsze...
>
> > wyjątki.
>
> Chlubne matki niechlubnych córek i niechlubne matki córek chlubnych ;-)
>
>
>
> > II . "Matka jest bardziej wylewna i skłonna do osobistych zwierzeń."
> > Klasyczny szablonowy
> > stereotyp - czyż nie? Przecież na Boga ...wylewność i skłonność do
> > zwierzeń nie jest wyłącznie cechą wyuczoną przez przykładną mamusie,
> > babunie itede bywa osadzona na naturze innym charakterze. Znam osoby,
> > które mają wylewne ciepłe opiekuńcze matki a ich córki są skrytymi
> > wycofanymi postaciami(lub na odwrót). Czy wobec tego można
> > jednoznacznie przykleić w/w cytat do wszystkich matek i córek? No nie
> > bądźmy hura optymistami.
>
> Niby dlaczego to matka jest bardziej wylewna? - moja wcale nie była. I moim
> zdaniem - większość nie jest. Wylewność wobec dzieci nie jest wg mnie dobrą
> cechą - nie mylić z czułością...
>
>
>
> > III ."Ta specyficzna dla kobiet potrzeba okazywania emocji umacnia
> > poczucie więzi, ułatwia zrozumienie" - Owszem znam osoby, które
> > pozbawione przejawów miłości od matki (przytulania, zapewniania o
> > miłości, docenienia, wspólne rozmowy o wszystkim i o niczym etc) nie
> > potrafią dać tego swoim dzieciom a sama myśl o wyznaniu miłości
> > dziecku je paraliżuje.
>
> Dokładnie.
>
> > Niemniej ja należę do osób , które nie zaznały żadnych w/w przejawów,
> > ale ten "wzór" w ogóle nie z obligował mnie do kopiowania tychże
> > zachowań. W kwestii tej jestem totalnym przeciwieństwem, jak również
> > jeszcze jedno z mojego rodzeństwa. N I E   M A czegoś takiego jak
> > 'specyficzna potrzeba kobiety do okazywania uczuć' - MIT.
>
> Dokładnie.
> KAZDY pragnie, aby MU okazywano (pozytywne!) uczucia, tylko nie każdy umie
> się przełamać i samemu je okazywać innym. Dotyczy to i kobiet, i mężczyzn.
> Przy czym meżczyźni mają o tyle trudniej, że w ich przypadku wylewność nie
> jest dobrze widziana ze względu na powszechnie pożądany stereotyp tzw
> męskiego opanowania, powściągliwości, że nie wspomnę o typie twardziela.
>
> > To tak jak
> > by powiedzieć - specyficzny kobiecy chłód i oziębłość.
>
> :-)
>
>
>
> > IIII. [...]najczęściej kojarzy nam się matka - ofiarna, zawsze chętna do
> > niesienia pomocy. Bezinteresowna, cierpliwa, rozumiejąca. -
> > Porfawor!!!
> > Przecież wystarczy logicznie porozumować, przypomnieć sobie o :
> > - ukiszeniu dzieci
> > - zleceniu utopienia własnego dziecka
> > - tysiącach sierot w bidulu
> > - i wiele innych lokalnych tragedii, o których nawet się nie wspomina
>
> Są to jednak społecznie źle oceniane przypadki.
> Ideał matki to jednak ta od miłosci i poświęceń...
>
> > Może powiesz ,że  to wyjątki,
>
> Ano, właśnie powiedziałam :-)
>
> > ale coś mi się wydaje iż te WYJĄTKI
> > stają się tak częste... że za częste na wyjątki.
>
> To wynik degrengolady, którą obecny (chyba) tu glob nazywa "wolnością".
> Wolność obyczaju generuje wolność wychowania, czyli... BRAK wychowania.
> Bo jeśli ludzie widzą, że wolno wszystko, to przestają wychowywać swoje
> dzieci, bo po co. Po prostu.
>
> > Gdyby rzeczywiście
> > kobiety(matki - jakaś część) były aż tak ofiarne, rozumiejące, to
> > przynajmniej pominąwszy te drastyczne przypadki, starały by się nie
> > "gotować dzieciom placówek". Oczywiście mama na myśli jeśli w grę nie
> > wchodzi skrajna bieda i brak warunków, ale jak powszechnie wiadomo i w
> > takich okolicznościach kobiety samotnie potrafią wychowywać gromadę
> > dzieci.
>
> Ano właśnie. I nie zabijać ich, zanim się urodzą...
>
> > Bo dzieci nie raz wolą jeść chleb ze smalcem  
>
> ...albo i bez...
>
> > przy matce niż
> > mieć tz stabilizację socjalną w placówce.
>
> Howgh.
>
>
>
> > V. "Ta gotowość do poświęceń w większym stopniu dotyczy córek niż
> > synów" -haha...no chyba nikomu nie muszę objaśniać, że za zwyczaj to
> > jest  inaczej ...hahah... ale  walnęła pani redaktor. I znów znam
> > dziesiątki przykładów gdzie matka ubóstwia syna i okazuje wyraźnie
> > jawnie większe względy w porównaniu z córką.
>
> Hmmmm.... Nie wiem, czy wypada mi tutaj powoływać się na moje osobiste
> doświadczenia w tym względzie - z własną matką i bratem...
>
>
>
> > VI. "Przeżywają ich sukcesy i porażki bardziej niż własne"
>
> Jak większość rodziców, nie tylko matek.
>
> > - a ja znam
> > w i e l e  przypadków w których matka jest jawnie
>
> ...lub mniej jawnie...
>
> > zazdrosna o
> > osiągnięcia córki gdyż nie może przeboleć, że sama nie mogła się tak
> > spełnić zawodową bądź materialnie.
>
> ...lub co gorsza - w miłości malżeńskiej...
>
> > Wiele naprawdę wiele.
>
> Tak. Znam takie przypadki. M.in. mój. Taki trochę niejawny...
>
>
>
> > VII. "Więź psychiczna łącząca matkę i córkę dotyczy również sfery norm
> > oraz wartości. Badania potwierdzają, że dziewczynki podzielają poglądy
> > matek w znacznie większym stopniu niż chłopcy. Dotyczy to różnych sfer
> > życia, również zapatrywania na miłość, relacje między kobietą i
> > mężczyzną, seks."
>
> He he... Matka potrafi zepsuć dziewczynie miłoćć i seks na długie lata...
> Jak ta "wylewna", co to o niej ostatnio wspominałam, ta, co to zwierzała
> sie dziecku-córce z niechęci do męża, a jej ojca... Teraz córka opuściła
> matkę, bo samodzielnie doszła do wniosku, że jednak miłość, seks sa dobre,
> a  matka jej w tym psychicznie przeszkadza, ogranicza - z powodu własnego
> nieudanego związku...
>
> > Nakłada to ogromną odpowiedzialność na matkę, bo jej
> > postawa ma istotny wpływ nawet na dorosłe życie dziecka.
>
> O, tak.
> Często negatywny.
>
> > Czasem córka
> > staje się zakładnikiem przekazanych jej przez matkę norm."   -  Czy
> > nie nigdy nie słyszałaś o   córkach, których matki były powiedzmy...
> > lekkich obyczajów a mimo to one wychodziły na ludzi nie powielały
> > zachowań?
>
> ...bo same zaznały skutków takich zachowań, nie przez empatię, lecz na
> włąsnej skórze.
> Sama o podobnej sytuacji tu też już pisałam (Boszsz, a o czym ja tu jeszcze
> nie pisałam!???) - moja najlepsza koleżanka z dzieciństwa, córka pijaczki,
> a sama abstynentka i świetna matka oraz żona...
>
> > Btwhttp://www.egoisci.pl/7127/lourdes_nigdy_nie_zalo
zylaby_tego_co_jej_m...
> > Myślisz, że taka emancypacja nie przyświeca młodym, myślącym  kobietom
> > w sferach o wiele istotniejszych niż szmaty? Z całą pewnością znajdzie
> > się bardzo wiele takich, które za 'żadne pieniądze' oderwą się z
> > wysiłkiem od zepsutego wzoru, albo stawiają sobie to za cel - jak ja.
>
> Nie wiem - moje dziewczyny uwielbiają mój sposób ubierania, choć może
> niekoniecznie ubieramy się identycznie, ale na porządku dziennym było i
> jest, że one radzą się mnie, a ja ich, co do ubioru - i jest bardzo fajnie
> :-)
>
> > II. Co przekazów w materii: seks, partnerstwo itede to dopiero babol.
> > Polacy zwłaszcza na wsi jeszcze dotychczas bywają tak dotkliwie
> > pruderyjni, że nie ma mowy o jakichś tam rozmówkach. Jeśli już, to
> > bywa przekazywana w duchu zażenowania co daje córce ambiwalentne
> > sygnały odnośnie tej sfery.
>
> Małe zastrzeżenie: dzisiejsza wieś to już w mniejszości środowisko
> postchłopskie, o którym w gruncie rzeczy piszesz powyżej.
> sama mieszkam na wsi - w gronie naszych sąsiadów i tutejszych znajomych da
> się świetnie rozmawiac o wszystkim...
>
> > Co więcej jeśli sięgnąć pamięcią na te
> > powiedzmy....30 lat wstecz gdzie rozmowa o seksie była kompletnym tabu a
> > ludzie pobierali się z tworzyli/tworzą do dziś niejednokrotnie bardzo
> > udane związki i nie mają na podorędziu konfliktu argumentu o
> > rozwodzie, czego de facto  dość  często nie  można powiedzieć o
> > dzisiejszych tz otwartych przez mamę na seksualność, erotykę i
> > partnerstwo młodych mężatkach i pannach. Ja po sobie mogę Ci
> > powiedzieć ,że moja mać nie wyksztusiła do mnie słowa o seksie
>
> Ha - moja też :-)
> Ooooo, sklamalam: kiedyś chciałam, aby mnie pogłaskała/podrapała po
> pleckach, bo każdy to lubi, a ona była wtedy taka zażenowana i powiedziała
> "mąż cię będzie głaskał".
> Toż to "siok" był dla mnie ;-PPP
>
> Ogólnie zaś o dotyku NIESEKSUALNYM (bo to też problem): jako dziecko nie
> byłam obcałowywana przez rodziców, raczej nie przypominam sobie, aby poza
> twarzą moje ciało znało dotyk rodziców inny, niż np przy myciu czy
> codziennych okazjach... A moje dziewczyny, póki malutkie, obcałowywałam
> dokładnie całe, a drapania i głaskania po pleckach to nie mają dosyć i do
> dziś, choć mają po ponad 20 lat już obie - normalnie ręce mi oDpadają,
> kiedy córki są w domu. Z ojcem się nadal "kitlaszą" też - po swojemu
> dziecięco-kobiecemu :-)
>
> > a ja
> > mimo to mam umysł dalece  otwarty na rozmowy intymne z każdym nawet (z
> > dzieckiem- jak się przygotuję J)
>
> Nie mam zadnych trudności też :-)
>
>
>
> > Tak więc moim zdaniem ten artykuł to taka przekoloryzowana
> > kolorowanka.
>
> ...w odpustowych barwach.
>
> > W szczegóły się nie wdawałam bo bym musiała ślęczeć cały dzień.
> > Do niedawna rzeczywiście myślałam typowo po Freudowskiemu(odnośnie
> > przekazywanych wzorców wychowawczych, moralnych, emocjonalnych,
> > kulturowych itede), niemniej pewien artykuł
> > uzmysłowił mi, że Covey maił dużo racji w tym, że człowiek może wiele
> > zmienić w sobie jeśli chce.
>
> A nawet wszystko...
>
> > Zatem jestem teraz na środku jedną noga u
> > Coveya drugo u Freuda - mam nadzieję, że się nie rozkraczę.
>
> :-D
>
> > --
> > jilett jak feniks z popiołu
>
> O, ja też kiedyś... dzięki Bogu i sobie.
>
>
>
> > Ps. Obiektywna prawda- to ukazanie duch stron medalu, nie jednej, tej
> > różowej lub też wyłącznie ciemnej. W tym artykule imo widzę sztampowe
> > spojrzenie na matkę jako jedyny probierz w kształtowaniu charakteru
> > dziewczynki czy młodej kobiety.
> > Ps. Zjedziecie mnie...ale co mi tam
>
> Ja Cię nie zjeżdżam :-)
> --
>
> Ikselka.




No no... XLka, że też my nadajemy na tych samych falach,
prawie...cud...dyć Ty mogłaby pewnie moją
macią być ;P
--
jilett ;))

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
01.11 Smok Eustachy
02.11 cbnet
02.11 Józefinka
02.11 Józefinka
02.11 kasia pierdziasia
02.11 Janusz Wiszniewski
02.11 Józefinka
02.11 Józefinka
02.11 Janusz Wiszniewski
02.11 XL
02.11 XL
02.11 XL
02.11 Józefinka
02.11 Józefinka
02.11 cbnet
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6
Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????
Jak Ursula ze szprycerami interesik zrobiła. ?
Naukowy dowód istnienia Boga.
Aktualizacja hasła dla Polski.
Kup pan elektryka ?
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Senet parts 1-3
Senet parts 1-3
Chess
Chess
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6