Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Jaki piękny schemat?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Jaki piękny schemat?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 47


« poprzedni wątek następny wątek »

41. Data: 2016-01-21 17:33:40

Temat: Re: Jaki piękny schemat?
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu czwartek, 21 stycznia 2016 17:19:18 UTC+1 użytkownik zdumiony napisał:
> W dniu 21.01.2016 o 17:17, Jakub A. Krzewicki pisze:
> > Nie jestem naiwny, wiem, że Petru opłaca niektórych.
> > Tzn. kierownictwo, które narzuca swoje idee przeciwnikom PiS-u.
> > Przeciwników tych jednak nie trzeba opłacać, bo sami przychodzą.
> > Nawet nie trzeba im autobusów podstawiać.
>
> PO rządziła 8 lat, dajcie Pisowi porządzić chociaż cztery lata.

Nie popieram PO, a że dałem jej porządzić to wynika z tego, że chodziło mi
o to, że nie przeszkadzała się rozwijać pewnym kierunkom i rynkom kultury
alternatywnej: gotyckiemu, mangowemu, new-age, libertyńsko-ezoterycznemu,
słowiańskiemu etc., które za poprzedniego PiS miały pod górkę.

I to pomimo, że ideologia PO jeśli jakakolwiek była, nie miała nic wspólnego
z kulturą alternatywną i że w PO same skwery i zgredy siedziały. A więc
nie było nic do bezpośredniego poparcia - do dania porządzić z braku laku
i owszem.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


42. Data: 2016-01-21 17:34:27

Temat: Re: Jaki piękny schemat?
Od: zdumiony <z...@j...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 21.01.2016 o 17:31, XL pisze:
> Kibice zebrani na 8. Patriotycznej Pielgrzymce zatroskani o losy Polski - naszej
Ojczyzny, zwracają się do Pani Premier z uprzejmą prośbą o rozważenie naszych
postulatów i wdrożenie ich w życie.

Całkiem rozsądne, patriotyczne postulaty

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


43. Data: 2016-01-21 17:36:51

Temat: Re: Jaki piękny schemat?
Od: XL <n...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu czwartek, 21 stycznia 2016 17:31:22 UTC+1 użytkownik zdumiony napisał:
> W dniu 21.01.2016 o 17:28, XL pisze:
> > ...ale finansowany prez potentata Sorosa - może być groźny. Dlatego trzeba o
zniszczyć w zarodku!
>
> Że też na Sorosa się jeszcze żaden paragraf nie znalazł..

Na ŻYDA??? - i to bogatego???
Żydzi dopiero by podnieśli rejwach pod niebiosa!
http://amerbroker.pl/?go=content&action=show&id=176
"Soros daje 150 mln na walkę o demokrację w Polsce !!





Drugi Majdan w Warszawie coraz bardziej realny

George Soros amerykański bankier żydowskiego pochodzenia ścigany w wielu krajach
listami gończymi za malwersacje i oszustwa finansowe intensyfikuje swoje
antydemokratyczne działania w Polsce. Przez środowiska GW i TVN lansowany jest zgoła
odmiennie - jako wielki wirtuoz inżynierii finansowej i dobrotliwy, postępowy
filantrop.

Soros mocno wspiera program Obywatele dla Demokracji. Program ma budżet o wartości
150 mln zl i jest już realizowany poprzez finansowanie ze środków tzw. Mechanizmu
Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Pieniędzmi dysponuje Fundacja
Batorego, założona przez Sorosa.. O dofinansowanie z ostatniej puli dotacji mogły
ubiegać się wszystkie liberalno-lewackie organizacje pozarządowe walczące z
nacjonalizmem, patriotyzmem, rasizmem, ksenofobią i propagujące sprowadzanie do
Polski nielegalnych imigrantów, FEMEN, LGBT i wspierające politykę multikulti. Warto
też zapoznać się ze sprawozdaniem fundacji za 2014 r. i listą organizacji które ona
sponsoruje. Jest bardzo wymowna. Dla jednych to same "nowoczesne i postępowe" - dla
innych propagujące wszelkiej maści dewiacyjne mniejszości oraz realizujące
decentralizacje i rozkład państwa.

Hasła Ryszarda Petru i polityków PO o wyprowadzaniu ludzi na ulicę w ramach KOD celem
obrony demokracji nabiera zupełnie innego, bardzo groźnego i realistycznego wymiaru.
Petru poprzez wspierające go liberalno-lewackie organizacje może mieć zapewnione
finansowanie na opłacanie protestujących, na prowokacje, uliczne zadymy, Majdany i na
walkę z Polskimi Patriotami.

Z funduszy Fundacji Batorego korzysta w Polsce mnóstwo organizacji których jedynym
celem jest wyszukiwanie tzw. "mowy nienawiści" w Internecie, mediach i donoszenie do
prokuratury w oparciu o art. 119 i 256 Kodeksu Karnego - "kto nawołuje do nienawiści
na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych (...) podlega
grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".

W ten sposób oskarżonych zostało już w Polsce wiele osób biorących udział w
manifestacjach na których wykrzykiwali np. anty imigranckie hasła.

Drugi Majdan w Warszawie - co buńczucznie ogłaszał Ryszard Petru - nie jest więc
fikcją i ma szanse realizacji. Na razie to tylko 150 mln ale kasa bankierów na obronę
swoich interesów poprzez wsparcie zadym w Polsce może być wielokrotnie większa. Soros
chwalił się oficjalnie, że ukraiński Majdan kosztował go tylko kilkanaście mln $.

Organizacje sponsorowane przez Sorosa w Polsce szkolą nawet oficjalnie policję,
sędziów i prokuratorów jak skutecznie wyszukiwać, identyfikować i osadzać za tzw.
"mowę nienawiści". Szkolenia odbywają się między innymi w Centrum Żydowskim we
współpracy z KG Policji.

"Mowa nienawiści" to doskonały knebel dla wszelkich przejawów patriotycznych i
obronnych środowisk walczących przed zalewem Polski nielegalną imigrancką masą. Z
ostatnich informacji które posiadam wynika, że celem zaplanowanych przez Nowoczesną
Petru marszów protestacyjnych będzie zakładanie stałych obozowisk pod hasłami powrotu
do demokracji. Najważniejsza będzie Warszawa. Mogą być llanowane naprawdę duże
prowokacje i są na to olbrzymie środki finansowe.

Orwelowska wizja świata staje się coraz bardziej realna. Sprowadzanie imigrantów do
europejskich krajów da zaczyn w postaci buntów i zamieszek społecznych a to pozwoli
lewackim rządom na ograniczenie wszelkich swobód i praw obywatelskich. Nowy Porządek
Świata sponsorowany przez amerykańskich bankierów żydowskiego pochodzenia zmierza do
eskalacji kryzysu aby zrealizować swoje plany dyktatorskie w ramach NWO.

Polska buntująca się przeciwko sprowadzaniu imigrantów jest bardzo niewygodnym
partnerem którego można spacyfikować za pomocą powrotu do władzy PO i Nowoczesnej. W
przypadku wybuchu społecznych niepokojów związanych z obroną demokracji przez KOD
Polsce może grozić interwencja sojusznicza ze strony Niemiec w ramach ustawy nr 1066.
Wystarczy np. powołać rząd obrony demokracji we Wrocławiu który poprosi brukselskich
sojuszników o pomoc.

Oto plany manifestacji Kodu na najbliższą sobotę:

"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


44. Data: 2016-01-21 22:55:36

Temat: Re: Jaki piękny schemat?
Od: j...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

W dniu czwartek, 21 stycznia 2016 04:06:22 UTC+1 użytkownik Jakub A. Krzewicki
napisał:
> W dniu czwartek, 21 stycznia 2016 01:06:59 UTC+1 użytkownik j...@o...pl napisał:
>
> > niby nic w tym złego, ale nie każdy ma co skrobać, ani nie każdy orać już może:)
> > zresztą zdarzają się ludzie, którym mieć już nie wystarczy.
> > ot, nie przymierzając, jak choćby my; nikt nam nie płaci, a czas orząc tu
> > poświęcamy:)
> >
> > pozdrawiam,
> > jacek
>
> To prawda, że nie płaci, ale co z tego?
>
> Ty Jacku możesz sobie mówić, bo masz biznes i pewnie niezależny, a nie na
> kredyt frankowy.

Mam taki rodzinny, do zarabiania przeznaczony i spory kawałek ziemi
na kredyt, żeby po spłacie zacząć czerpać z czegoś, co jest naprawdę
pożyteczne i dopiero to mi prawdziwą przyjemność przynosi.

> Jeżeli o mnie zaś chodzi, to może i goły nie chodzę, nie mam jednakże
> możliwości zarządzania kapitałem takiego, żeby ulokować go w co innego niż
> w instrumenty finansowe, ponieważ u mnie w rodzinie nad tym, gdzie poszczególni
> członkowie lokują pieniądze, decyduje kolektyw, bez jednomyślności wszystkich
> nikt nic nie robi na własną rękę. Pilnuje tej struktury własnościowej
> skomplikowany system podpisanych umów, dyspozycji in blanco i pełnomocnictw.
> To są relatywnie "stare pieniądze" z oszczędności i prywatyzacji pracowniczych,
> które trochę podrosły przez te parę lat, jednak czterech liter nie urywają,
> a że rynki finansowe tracą wartość i jeszcze wchodzi ten podatek bankowy -
> zakładam więc, że zaczną niedługo topnieć.

Uważaj Jakubie, bo jak teraz zacznie się coś na świecie walić i ludzie
wpadną w panikę, to żadne fundusze kapitału nie uchronią.
Po prostu za dużo bezwartościowych papierów dłużnych tam napchali.

> Już mam za mało rocznego przychodu,
> żeby sfinansować planowany w ubiegłym roku kurs japońskiego, czyli te pieniądze
> pomagają mi tylko trwać, ale nie są rozwojowe, więc równie dobrze mogę
> traktować, jak gdyby ich nie było.

Znasz już chyba kilka języków (po co ci następny? - chciałem spytać, ale nie,
pewnie lingwistą jesteś), powinno być dość łatwo to spożytkować.

> Żeby otworzyć biznes, musiałbym dlatego, nawet gdyby była w tym względzie zgoda
> w rodzinie - o co trudno, gdyż jedyną osobą młodszą ode mnie jest mój
> młodszy o 10 lat brat (chyba jedyna osoba jeszcze stale pracująca, gdyż niedawno
> jego żona urodziła mu dziecko, na szczęście praca dobra na stanowisku
> kierowniczym w sieci gastronomii, cała reszta wapniaki na emeryturach
> i rentach) - wziąć kredyt, a to oznaczałoby, że już na starcie ten biznes
> nie będzie niezależny.

Będzie, jeśli wymyślisz taki, który będzie jednocześnie zabezpieczeniem
kredytu. Ale prościej już pewnie jakiś mało kapitału wymagający.

> Toteż ty Jacku masz wybór i możesz sobie pisać co chcesz, a ja takiego wyboru
> nie mam i piszę, ponieważ mam przez parę ładnych lat jeszcze zabetonowane drogi
> wyjścia z tej patowej i nietwórczej sytuacji.

Przestań, Jakubie; jeszcze kilka lat temu faktycznie uważałem, że pisanie
i sprzedawanie np. poezji czy jakichś innych niosących przesłanie rzeczy
jest jakby niegodne pisarza, i że zarabiać na życie trzeba na czymś innym.
Jednak przyznaję, źle uważałem, bo trudno wymagać od humanisty, żeby nie żył
z uprawiania tego, co jest jego pasją.
Jeśli natomiast chodzi ci o pisanie na zamówienie w np. gazetach, to i owszem,
ale zgodnie z prawdą.

> Chociażby przez to, że muszę
> odłożyć wydanie swojego drugiego już od ponad roku gotowego tomiku, żeby w tym
> klimacie politycznym, jaki się wytworzył, nie narazić się na procesy sądowe
> o rozmaite zniewagi i zniesławienia.

To co znaczy? nazwisk używasz przy poezji, czy jak? czy coś tam jawnie na jakąś
narodowość napisałeś, że się tak obawiasz? albo drwisz z powszechnie szanowanych
symboli? bo nie rozumiem.
Jednak dlaczego niby ma Ci w ogóle tak się śpieszyć? Ja mam porozrzucane rzeczy
wszędzie: internet, zeszyty, komputer, nawet tomik naście lat temu ułożony,
i już nieraz sobie obiecywałem, że wreszcie spróbuję coś wydać, zawsze zimą coś
wyda mi się ciekawsze, ważniejsze, a latem czasu nie mam i mi się nie chce.
I też jakoś żyję.

> A to oddala moje szanse zostania pisarzem
> zrzeszonym (gdyż byłby on moją trzecią publikacją debitową potrzebną na
> wejściu).

a to takie ważne, aby być tym zrzeszonym? (zrzeszonym - to uważaj, teraz związki
z rzeszą napięte mamy;)


> Nie mówiąc już o tym, że teraz, kiedy establishment przestał być
> w cenie, bycie pisarzem zrzeszonym powoli traci sens, a więc ta droga promocji,
> że jakiś stały mecenas/protektor zauważy i doceni - praktycznie się już
> nie liczy i nie zabezpiecza żadnej pozycji. I jak się mam teraz "zalegalizować",
> "zalegitymować" zostając kimś o szczebel wyżej od niepewnej szarej strefy
> aktywizmu online? Nie mam ani frontu, ani stałej "kryszy" nad sobą, ani
> "pleców" za sobą. Przynajmniej takich, o których istnieniu zdaję sobie
> sprawę; może ktoś mnie chroni w tajemnicy przede mną, ale to wiąże mi ręce.

No tak, ponoć w internecie trudno z pisania wyżyć.
Blog może? Albo jakaś fajna stronka? Ja bym wybrał stronkę na starsze, a blog
na w życie wchodzące. Sam nawet kiedyś o tym myślałem, ale mi się nie chce.
Choć to całkiem fajny pomysł:)

jacek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


45. Data: 2016-01-22 00:00:55

Temat: Re: Jaki piękny schemat?
Od: XL <n...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu czwartek, 21 stycznia 2016 22:55:38 UTC+1 użytkownik j...@o...pl napisał:
> W dniu czwartek, 21 stycznia 2016 04:06:22 UTC+1 użytkownik Jakub A. Krzewicki
napisał:
> > W dniu czwartek, 21 stycznia 2016 01:06:59 UTC+1 użytkownik j...@o...pl napisał:
> >
> > > niby nic w tym złego, ale nie każdy ma co skrobać, ani nie każdy orać już
może:)
> > > zresztą zdarzają się ludzie, którym mieć już nie wystarczy.
> > > ot, nie przymierzając, jak choćby my; nikt nam nie płaci, a czas orząc tu
> > > poświęcamy:)
> > >
> > > pozdrawiam,
> > > jacek
> >
> > To prawda, że nie płaci, ale co z tego?
> >
> > Ty Jacku możesz sobie mówić, bo masz biznes i pewnie niezależny, a nie na
> > kredyt frankowy.
>
> Mam taki rodzinny, do zarabiania przeznaczony i spory kawałek ziemi
> na kredyt, żeby po spłacie zacząć czerpać z czegoś, co jest naprawdę
> pożyteczne i dopiero to mi prawdziwą przyjemność przynosi.
>
> > Jeżeli o mnie zaś chodzi, to może i goły nie chodzę, nie mam jednakże
> > możliwości zarządzania kapitałem takiego, żeby ulokować go w co innego niż
> > w instrumenty finansowe, ponieważ u mnie w rodzinie nad tym, gdzie poszczególni
> > członkowie lokują pieniądze, decyduje kolektyw, bez jednomyślności wszystkich
> > nikt nic nie robi na własną rękę. Pilnuje tej struktury własnościowej
> > skomplikowany system podpisanych umów, dyspozycji in blanco i pełnomocnictw.
> > To są relatywnie "stare pieniądze" z oszczędności i prywatyzacji pracowniczych,
> > które trochę podrosły przez te parę lat, jednak czterech liter nie urywają,
> > a że rynki finansowe tracą wartość i jeszcze wchodzi ten podatek bankowy -
> > zakładam więc, że zaczną niedługo topnieć.
>
> Uważaj Jakubie, bo jak teraz zacznie się coś na świecie walić i ludzie
> wpadną w panikę, to żadne fundusze kapitału nie uchronią.
> Po prostu za dużo bezwartościowych papierów dłużnych tam napchali.
>
> > Już mam za mało rocznego przychodu,
> > żeby sfinansować planowany w ubiegłym roku kurs japońskiego, czyli te pieniądze
> > pomagają mi tylko trwać, ale nie są rozwojowe, więc równie dobrze mogę
> > traktować, jak gdyby ich nie było.
>
> Znasz już chyba kilka języków (po co ci następny? - chciałem spytać, ale nie,
> pewnie lingwistą jesteś), powinno być dość łatwo to spożytkować.
>
> > Żeby otworzyć biznes, musiałbym dlatego, nawet gdyby była w tym względzie zgoda
> > w rodzinie - o co trudno, gdyż jedyną osobą młodszą ode mnie jest mój
> > młodszy o 10 lat brat (chyba jedyna osoba jeszcze stale pracująca, gdyż niedawno
> > jego żona urodziła mu dziecko, na szczęście praca dobra na stanowisku
> > kierowniczym w sieci gastronomii, cała reszta wapniaki na emeryturach
> > i rentach) - wziąć kredyt, a to oznaczałoby, że już na starcie ten biznes
> > nie będzie niezależny.
>
> Będzie, jeśli wymyślisz taki, który będzie jednocześnie zabezpieczeniem
> kredytu. Ale prościej już pewnie jakiś mało kapitału wymagający.
>
> > Toteż ty Jacku masz wybór i możesz sobie pisać co chcesz, a ja takiego wyboru
> > nie mam i piszę, ponieważ mam przez parę ładnych lat jeszcze zabetonowane drogi
> > wyjścia z tej patowej i nietwórczej sytuacji.
>
> Przestań, Jakubie; jeszcze kilka lat temu faktycznie uważałem, że pisanie
> i sprzedawanie np. poezji czy jakichś innych niosących przesłanie rzeczy
> jest jakby niegodne pisarza, i że zarabiać na życie trzeba na czymś innym.
> Jednak przyznaję, źle uważałem, bo trudno wymagać od humanisty, żeby nie żył
> z uprawiania tego, co jest jego pasją.
> Jeśli natomiast chodzi ci o pisanie na zamówienie w np. gazetach, to i owszem,
> ale zgodnie z prawdą.
>
> > Chociażby przez to, że muszę
> > odłożyć wydanie swojego drugiego już od ponad roku gotowego tomiku, żeby w tym
> > klimacie politycznym, jaki się wytworzył, nie narazić się na procesy sądowe
> > o rozmaite zniewagi i zniesławienia.
>
> To co znaczy? nazwisk używasz przy poezji, czy jak? czy coś tam jawnie na jakąś
> narodowość napisałeś, że się tak obawiasz? albo drwisz z powszechnie szanowanych
> symboli? bo nie rozumiem.
> Jednak dlaczego niby ma Ci w ogóle tak się śpieszyć? Ja mam porozrzucane rzeczy
> wszędzie: internet, zeszyty, komputer, nawet tomik naście lat temu ułożony,
> i już nieraz sobie obiecywałem, że wreszcie spróbuję coś wydać, zawsze zimą coś
> wyda mi się ciekawsze, ważniejsze, a latem czasu nie mam i mi się nie chce.
> I też jakoś żyję.
>
> > A to oddala moje szanse zostania pisarzem
> > zrzeszonym (gdyż byłby on moją trzecią publikacją debitową potrzebną na
> > wejściu).
>
> a to takie ważne, aby być tym zrzeszonym? (zrzeszonym - to uważaj, teraz związki
> z rzeszą napięte mamy;)
>
>
> > Nie mówiąc już o tym, że teraz, kiedy establishment przestał być
> > w cenie, bycie pisarzem zrzeszonym powoli traci sens, a więc ta droga promocji,
> > że jakiś stały mecenas/protektor zauważy i doceni - praktycznie się już
> > nie liczy i nie zabezpiecza żadnej pozycji. I jak się mam teraz "zalegalizować",
> > "zalegitymować" zostając kimś o szczebel wyżej od niepewnej szarej strefy
> > aktywizmu online? Nie mam ani frontu, ani stałej "kryszy" nad sobą, ani
> > "pleców" za sobą. Przynajmniej takich, o których istnieniu zdaję sobie
> > sprawę; może ktoś mnie chroni w tajemnicy przede mną, ale to wiąże mi ręce.


Miło Cię czytać :-)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


46. Data: 2016-01-22 00:50:59

Temat: Re: Jaki piękny schemat?
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu czwartek, 21 stycznia 2016 22:55:38 UTC+1 użytkownik j...@o...pl napisał:

> Mam taki rodzinny, do zarabiania przeznaczony i spory kawałek ziemi
> na kredyt, żeby po spłacie zacząć czerpać z czegoś, co jest naprawdę
> pożyteczne i dopiero to mi prawdziwą przyjemność przynosi.

A więc jednak na kredycie jedziesz. Czyli władza i finansjera dla Ciebie jest
znacznie większym zagrożeniem niż dla mnie.

> Uważaj Jakubie, bo jak teraz zacznie się coś na świecie walić i ludzie
> wpadną w panikę, to żadne fundusze kapitału nie uchronią.
> Po prostu za dużo bezwartościowych papierów dłużnych tam napchali.

Ja dokładnie o tym.

> Znasz już chyba kilka języków (po co ci następny? - chciałem spytać, ale nie,
> pewnie lingwistą jesteś), powinno być dość łatwo to spożytkować.

Ale tylko angielski w stopniu zaawansowanym i aktywnie.
Rosyjski i łacinę w stopniu średniozaawansowanym i raczej biernie.
Niemiecki, francuski, hiszpański, włoski, chorwacki i serbski słabo i biernie
tj. rozumiem wyłącznie w piśmie. Może po niemiecku potrafię jeszcze coś tam
sam powiedzieć i napisać, ale raczej krótkie i proste zdania oznajmujące.
Trochę greki i sanskrytu, ale raczej tylko rudymenty gramatyki i poszczególne
wyrażenia, zwroty i formuły potrzebne mi w celach religijnych. Z hebrajskim
nawet jeszcze gorzej, nie dlatego żebym uważał język za trudny, ale ta kultura
i jej pochodne mnie mało interesują.

Japońskiego trochę w ubiegłym roku zdążyłem liznąć w piśmie, ale nie
nauczyłem się jeszcze wszystkich kanji (które na dodatek łatwo wychodzą
z pamięci), nie mówiąc o mówieniu czy rozumieniu ze słuchu. Japońszczyzna
interesuje mnie ze względu na ??????? (Edo jidai-no bunka) to jest
kulturę epoki Edo. Sporo świetnej literatury z tego okresu nie przetłumaczono
jak dotąd na języki zachodnie. Brakuje mi zwłaszcza powieści Kyokutei Bakina,
największego pisarza japońskiego XIX wieku ("Walter Scotta" Kraju Kwitnącej
Wiśni).

> Będzie, jeśli wymyślisz taki, który będzie jednocześnie zabezpieczeniem
> kredytu. Ale prościej już pewnie jakiś mało kapitału wymagający.

Przede wszystkim dzisiaj nie da się prowadzić biznesu konkurencyjnego bez
funduszy unijnych i na wstępie biznes, który nie ubiega się o takie i nie podda
tym samym kontroli Unii, ma pod górkę. A jak nie banki i Unia to kilku innych
rozgrywających trzyma rękę na pulsie - gminy żydowskie, kościół katolicki,
bogaci Saudyjczycy... jedyne, na czym poganin mógłby zarobić i gdzie nie ma
konkurencji to na rzemiośle tradycyjnym, ale jak się wybrało w młodości
studia, a nie naukę rzemiosła, a ponadto ma mieszkanie w mieście, a nie dom
na peryferiach z warsztatem, to marzenie ściętej głowy.

> Przestań, Jakubie; jeszcze kilka lat temu faktycznie uważałem, że pisanie
> i sprzedawanie np. poezji czy jakichś innych niosących przesłanie rzeczy
> jest jakby niegodne pisarza, i że zarabiać na życie trzeba na czymś innym.
> Jednak przyznaję, źle uważałem, bo trudno wymagać od humanisty, żeby nie żył
> z uprawiania tego, co jest jego pasją.
> Jeśli natomiast chodzi ci o pisanie na zamówienie w np. gazetach, to i owszem,
> ale zgodnie z prawdą.

> To co znaczy? nazwisk używasz przy poezji, czy jak? czy coś tam jawnie na
> jakąś narodowość napisałeś, że się tak obawiasz? albo drwisz z powszechnie
> szanowanych symboli? bo nie rozumiem.

Zdarzyło mi się nazwisk używać przy poezji, ale tych ludzi, których szanuję,
chociaż o mocno niepoprawnych politycznie poglądach panslawistyczno-prawicowych.
Co do pisania na narodowości też jawnie, chociaż ubrałem to w kunsztowną formę.
O szyderstwo nie pytaj, ponieważ nuta szydercza w opozycji albo w podchwytliwej
kombinacji do patosu jest jednym z Leitmotivów mojej twórczości jeszcze
od lat 90-tych ubiegłego wieku, od czasów licealno-studenckich. Tematem mojego
egzaminu wstępnego na polonistykę wrocławską były "Patos i szyderstwo
w polskim romantyzmie", który to temat potraktowałem sięgając nie tylko do tej
epoki, ale znajdując korzenie tych dwóch postaw wobec tradycji narodowej
jeszcze w antycznej i średniowiecznej, opisanej przez Bachtina dwoistości
duchowej góry i cielesno-materialnego dołu. Oczywiste jest, że
opowiedziałem się za tym drugim, czyli za "czerepem rubasznym" przeciwko
"duszy anielskiej" i za tradycją wywodzącą się może jeszcze z makabresek
Ks. Baki przeciwko poważniejszej metafizyce, który to fortel dał mi wstęp na
studia na kierunku, gdzie były kształtowane potencjalne elity III RP.

Tak więc szyderstwa literackiego nigdy nie za wiele, zwłaszcza na Usenecie czy
na forach. Problem jest, że gdy ten cały cielesno-materialny dół ukazuje się
w oficjalnym druku albo np. wystawiane jest w galerii malarskiej, wtedy nagle
wszyscy potencjalnie obrażeni zaczynają traktować to co twórca
napisał/namalował niezwykle poważnie i może on mieć kłopoty.
Być może na www obowiązuje Barthesowska zasada "śmierci autora", w tzw. realu -
już niestety nie.

> Jednak dlaczego niby ma Ci w ogóle tak się śpieszyć? Ja mam porozrzucane
> rzeczy wszędzie: internet, zeszyty, komputer, nawet tomik naście lat temu
> ułożony, i już nieraz sobie obiecywałem, że wreszcie spróbuję coś wydać,
> zawsze zimą coś wyda mi się ciekawsze, ważniejsze, a latem czasu nie mam
> i mi się nie chce.
> I też jakoś żyję.

Jak wejdą dżihadyści, to będzie za późno, żeby cokolwiek wydawać - wtedy
trzeba będzie celować w sztuce walki pięścią i stopą, a niewykluczone, iż
także mieczem, nożem, toporem, w strzelectwie wyborowym, w ninjutsu
oraz partyzantce wiejskiej i miejskiej. Na naukę tych sztuk również od
jakiegoś czasu brakuje mi pieniędzy, a im dłużej nie trenuję, tym gorsze mam
szanse, bo tym bardziej zdrowie się pogarsza, postawa marnieje, masa mięśniowa
flaczeje, stawy rdzewieją, tłuszcz rośnie, Qi paruje etc.

Spierniczać też nie za bardzo mogę, ponieważ mam też starszych członków rodziny
nie mogących ze względu na wiek i słabość fizyczną wychodzić z domu. Kto im
będzie robił zakupy i nosił korespondencję jeśli wyjadę za granicę?

> a to takie ważne, aby być tym zrzeszonym? (zrzeszonym - to uważaj, teraz
> związki z rzeszą napięte mamy;)

Zrzeszony przynajmniej zarobi na wydaniu książki 0 zł, niezrzeszony musi się
dołożyć.

> No tak, ponoć w internecie trudno z pisania wyżyć.
> Blog może? Albo jakaś fajna stronka? Ja bym wybrał stronkę na starsze, a blog
> na w życie wchodzące. Sam nawet kiedyś o tym myślałem, ale mi się nie chce.
> Choć to całkiem fajny pomysł:)
>
> jacek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


47. Data: 2016-01-23 01:40:06

Temat: Re: Jaki piękny schemat?
Od: j...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

W dniu piątek, 22 stycznia 2016 00:51:02 UTC+1 użytkownik Jakub A. Krzewicki napisał:
> W dniu czwartek, 21 stycznia 2016 22:55:38 UTC+1 użytkownik j...@o...pl napisał:
>
> > Mam taki rodzinny, do zarabiania przeznaczony i spory kawałek ziemi
> > na kredyt, żeby po spłacie zacząć czerpać z czegoś, co jest naprawdę
> > pożyteczne i dopiero to mi prawdziwą przyjemność przynosi.
>
> A więc jednak na kredycie jedziesz. Czyli władza i finansjera dla Ciebie jest
> znacznie większym zagrożeniem niż dla mnie.

Nie Jakubie:) Żadna władza czy finansjera od dawna nie jest dla mnie
zagrożeniem, nawet ogólnoświatowy krach czy rozpad Unii na sytuację
znacząco nie wpłynie. Największym zagrożeniem jest naiwność. Własna.

> > Uważaj Jakubie, bo jak teraz zacznie się coś na świecie walić i ludzie
> > wpadną w panikę, to żadne fundusze kapitału nie uchronią.
> > Po prostu za dużo bezwartościowych papierów dłużnych tam napchali.
>
> Ja dokładnie o tym.
>
> > Znasz już chyba kilka języków (po co ci następny? - chciałem spytać, ale nie,
> > pewnie lingwistą jesteś), powinno być dość łatwo to spożytkować.
>
> Ale tylko angielski w stopniu zaawansowanym i aktywnie.
> Rosyjski i łacinę w stopniu średniozaawansowanym i raczej biernie.
> Niemiecki, francuski, hiszpański, włoski, chorwacki i serbski słabo i biernie
> tj. rozumiem wyłącznie w piśmie. Może po niemiecku potrafię jeszcze coś tam
> sam powiedzieć i napisać, ale raczej krótkie i proste zdania oznajmujące.
> Trochę greki i sanskrytu, ale raczej tylko rudymenty gramatyki i poszczególne
> wyrażenia, zwroty i formuły potrzebne mi w celach religijnych. Z hebrajskim
> nawet jeszcze gorzej, nie dlatego żebym uważał język za trudny, ale ta kultura
> i jej pochodne mnie mało interesują.

Dlaczego? bardzo ciekawe i pouczające dzieje.
Fajnie jest znać tak wiele języków, świat staje otworem, rzec można.
Jednak w Niebie ta znajomość do niczego nie będzie potrzebna, jeśli tam trafisz.
A pewnie kiedyś trafisz.

> Japońskiego trochę w ubiegłym roku zdążyłem liznąć w piśmie, ale nie
> nauczyłem się jeszcze wszystkich kanji (które na dodatek łatwo wychodzą
> z pamięci), nie mówiąc o mówieniu czy rozumieniu ze słuchu. Japońszczyzna
> interesuje mnie ze względu na ??????? (Edo jidai-no bunka) to jest
> kulturę epoki Edo. Sporo świetnej literatury z tego okresu nie przetłumaczono
> jak dotąd na języki zachodnie. Brakuje mi zwłaszcza powieści Kyokutei Bakina,
> największego pisarza japońskiego XIX wieku ("Walter Scotta" Kraju Kwitnącej
> Wiśni).

To piękne umieć czytać w innych jeżykach i móc odbierać treść tak,
jak zapisał ją sam autor.

> > Będzie, jeśli wymyślisz taki, który będzie jednocześnie zabezpieczeniem
> > kredytu. Ale prościej już pewnie jakiś mało kapitału wymagający.
>
> Przede wszystkim dzisiaj nie da się prowadzić biznesu konkurencyjnego bez
> funduszy unijnych i na wstępie biznes, który nie ubiega się o takie i nie podda
> tym samym kontroli Unii, ma pod górkę.

Da się Jakubie, bo ten z którego się właściwie utrzymujemy
od zawsze był taki, a główne dążenie wspólnotowe jest mu nawet przeciwne.
Poza tym nie ma co demonizować problemu: Unia pobiera od Polski środki
finansowe, to i zwracać coś tam powinna. Chce utrzymywać grunty w stanie
gotowości na wypadek zawieruchy, to i do utrzymania też coś powinna dokładać.
Chce ograniczać nadprodukcję żywności w Europie w czasie pokoju, to choćby
częściowo rekompensować nakłady związane z produkcją ekologiczną musi.
To system naczyń połączonych, choć nie ma tak, że jak dopłaty zabiorą to nagle
rolnicy pobankrutują, ale na pewno nagle ceny produktów żywnościowych wzrosną.
I to bardzo znacznie.

> A jak nie banki i Unia to kilku innych
> rozgrywających trzyma rękę na pulsie - gminy żydowskie, kościół katolicki,
> bogaci Saudyjczycy... jedyne, na czym poganin mógłby zarobić i gdzie nie ma
> konkurencji to na rzemiośle tradycyjnym, ale jak się wybrało w młodości
> studia, a nie naukę rzemiosła, a ponadto ma mieszkanie w mieście, a nie dom
> na peryferiach z warsztatem, to marzenie ściętej głowy.

Przecież nigdy nie jest tak, że ktokolwiek może całkowicie uniezależnić się
od środowiska w którym mieszka. Oczywiście w sensie fizycznym.
Bardziej chodzi o uniezależnienie się od zmienności warunków, w jak największym
stopniu.

> > To co znaczy? nazwisk używasz przy poezji, czy jak? czy coś tam jawnie na
> > jakąś narodowość napisałeś, że się tak obawiasz? albo drwisz z powszechnie
> > szanowanych symboli? bo nie rozumiem.

> Tematem mojego
> egzaminu wstępnego na polonistykę wrocławską były "Patos i szyderstwo
> w polskim romantyzmie", który to temat potraktowałem sięgając nie tylko do tej
> epoki, ale znajdując korzenie tych dwóch postaw wobec tradycji narodowej
> jeszcze w antycznej i średniowiecznej, opisanej przez Bachtina dwoistości
> duchowej góry i cielesno-materialnego dołu. Oczywiste jest, że
> opowiedziałem się za tym drugim, czyli za "czerepem rubasznym" przeciwko
> "duszy anielskiej" i za tradycją wywodzącą się może jeszcze z makabresek
> Ks. Baki przeciwko poważniejszej metafizyce, który to fortel dał mi wstęp na
> studia na kierunku, gdzie były kształtowane potencjalne elity III RP.

Dobrze wybrałeś; z duchowością elity III RP mają niewiele wspólnego, zaiste.

> Tak więc szyderstwa literackiego nigdy nie za wiele, zwłaszcza na Usenecie czy
> na forach. Problem jest, że gdy ten cały cielesno-materialny dół ukazuje się
> w oficjalnym druku albo np. wystawiane jest w galerii malarskiej, wtedy nagle
> wszyscy potencjalnie obrażeni zaczynają traktować to co twórca
> napisał/namalował niezwykle poważnie i może on mieć kłopoty.

Widzisz, są dwa rodzaje twórców:
piszący co myślą i myślący co piszą.
Ci pierwsi właściwie nigdy nie mają kłopotów, nawet jakby symbol jakiś obrazili,
bo z serca piszą i publika w jakiś sposób to wyczuwa.
Natomiast ci drudzy zazwyczaj piszą rzeczy szokujące po to, aby jakoś się
przebić i zaistnieć na scenie, nawet za cenę opluwania tego, co inni uważają
za świętość.


> > Jednak dlaczego niby ma Ci w ogóle tak się śpieszyć? Ja mam porozrzucane
> > rzeczy wszędzie: internet, zeszyty, komputer, nawet tomik naście lat temu
> > ułożony, i już nieraz sobie obiecywałem, że wreszcie spróbuję coś wydać,
> > zawsze zimą coś wyda mi się ciekawsze, ważniejsze, a latem czasu nie mam
> > i mi się nie chce.
> > I też jakoś żyję.
>
> Jak wejdą dżihadyści, to będzie za późno, żeby cokolwiek wydawać

tak, pewnie, patrz, zaraz cały internet opanują i nam pisać zabronią:}


> > a to takie ważne, aby być tym zrzeszonym? (zrzeszonym - to uważaj, teraz
> > związki z rzeszą napięte mamy;)
>
> Zrzeszony przynajmniej zarobi na wydaniu książki 0 zł, niezrzeszony musi się
> dołożyć.

Masz rację. Poezję wydać teraz z zarobkiem, to chyba że cię wcześniej przez
ekran wylansowali. Albo napisałeś coś w żądanym kierunku - taki układ.

Wkleję ci coś:

Karol Król, współzałożyciel i wiceprezes Polskiego Towarzystwa Crowdfunding, autor
książki "Crowdfunding. Od Pomysłu do biznesu, dzięki społeczności", wydanej dzięki
wsparciu internautów:
Kluczowa różnica między zbiórkami publicznymi czy innymi typami wsparcia o
charakterze darowizn jest taka, że w tego typu formach nie ma określonego precyzyjnie
celu, na który zbierane są pieniądze. Raczej wspiera się organizacje, czy zespół
ludzi, którzy np. pomagają dzieciom, zajmują się ochroną zwierząt itp. Są to
działania o charakterze najczęściej charytatywnym, społecznym. Finansowanie
społecznościowe przewiduje precyzyjnie określony cel, na który zbierane są pieniądze,
a poza tym każda osoba, która przekaże pieniądze, otrzymuje coś w zamian. I nie
chodzi tu o satysfakcję z przekazania pieniędzy, tylko o konkretną rzecz, może to być
płyta, książka, bilet na jakąś imprezę czy inna konkretna rzecz związana z danym
projektem. Otrzymanie takiej rzeczy potwierdza także, że dany projekt, na który
przekazaliśmy pieniądze, został zrealizowany. Konkretny cel i świadczenie zwrotne
oraz fakt odbywania się całego procesu za pośrednictwem internetu są kluczowe, ale
warto podkreślić, że crowdfunding dopuszcza, a wręcz wspiera inicjatywy komercyjne,
biznesowe.

PAP: Jakie projekty mogą być finansowane za pośrednictwem crowdfundingu?

K.K.: Tak naprawdę nie ma żadnych ograniczeń. Wszystko zależy od pomysłowości autora
projektu i decyzji społeczności, czy wesprze dany projekt. Mogą to być projekty
kulturalne, jak filmy, płyty, zdjęcia, wystawy, koncerty czy inne imprezy, ale mogą
to być także projekty mające charakter komercyjny, czyli zakładające realizację
jakiegoś przedsięwzięcia, dzięki któremu autor projektu chce zarabiać pieniądze, mogą
to być także projekty bardzo niszowe, które skierowane są do małych społeczności.
Ostatecznie jednak o tym, co zostanie zrealizowane, decyduje społeczność internautów,
od których zależy, jaki projekt wesprze, wpłacając na niego pieniądze. Jeśli chodzi o
wysokość wpłat, to ustala się tylko ich minimalną wartość i przypisuje do niej
należne świadczenie, powstałe w wyniku realizacji projektu.

PAP: Jakie są rodzaje crowdfundingu?

K.K.: Generalnie finansowanie społecznościowe może przyjąć formę finansowania
nieudziałowego. Polega ono na tym, że każda osoba w zamian za dokonanie wpłaty na
dany projekt otrzymuje jakąś rzecz związaną z projektem. Czyli może to być książka,
płyta, bilet na koncert itp., ale może to być także jakaś usługa. Oczywiście rodzaj
dobra, które się otrzymuje, zależy od wysokości wpłaty. Model nieudziałowy jest
aktualnie najbardziej popularnym modelem. W tego typu projektach autor zachowuje
prawa autorskie i majątkowe do swojego projektu. Drugi wariant to tzw. model
udziałowy. Polega on na tym, że świadczenie zwrotne przybiera formę akcji, udziałów
lub innych instrumentów własnościowych dotyczących danego projektu. Oznacza to, że
internauci w zamian za wpłatę, stają się faktycznymi współwłaścicielami spółki, która
zbiera w ten sposób kapitał na start bądź na rozwój działalności. Ten model jest na
razie rzadziej stosowany, ale myślę, że będzie stawał się coraz bardziej popularny,
bo świetnie nadaje się do wspierania projektów we wczesnych fazach rozwoju, tzw.
start-up.

PAP: Czy crowdfunding jest bezpieczny? Co się dzieje z pieniędzmi wtedy, gdy dany
projekt nie uzyska założonego wsparcia finansowego?

K.K.: Najbezpieczniejszą formą uczestnictwa w crowdfundingu jest korzystanie ze
specjalnych portali poświęconych finansowaniu społecznościowemu. Takie portale
dysponują regulaminami, które muszą być przestrzegane przez osoby zgłaszające
projekty. Właściciele takich portali weryfikują zgłaszane projekty przed
umieszczeniem ich na portalu. Chodzi tu zarówno o weryfikację autora projektu,
założeń projektu, czyli tego, jakie są realne możliwości zrealizowania go,
weryfikację wysokości kwoty, którą autor projektu chce zebrać, rodzaju świadczeń,
jakie otrzymują osoby, które przekażą swoje pieniądze.

Możemy także sami sprawdzić wiarygodność projektu. Warto zwrócić uwagę na to, czy
pomysłodawca podał dane kontaktowe, czy można je zweryfikować, czy odpowiada na
e-maile, czy odpowiada na pytanie dotyczące jego projektu, czy w profilu projektu
aktualizowane są dane dotyczące stanu zbiórki itp.

Ważna jest także ocena samego projektu, czy możliwa jest realizacja projektu zgodnego
z opisem, czy harmonogram jego realizacji wygląda wiarygodnie. Należy tu zwrócić
uwagę np. na to, czy pomysłodawca posiada kompetencje do realizacji przedstawionego
projektu.

Oczywiście mogą się zdarzyć problemy - jakiś projekt nie zostanie zrealizowany, mimo
że udało się zebrać odpowiednią kwotę albo ta realizacja nie będzie takiej jakości,
jak powinna być. Tego nie możemy uniknąć. Warto jednak podkreślić, że w ciągu
ostatnich czterech latach pojawiło się tylko kilka przypadków, kiedy doszło do
problemów wśród niemal 2 milionów projektów.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 4 . [ 5 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Świecie nasz
Jak się rodzą żydzi
Rejtingi pizdingi.
Sensacja - temat nie o polityce !!!
FSB

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »