Data: 2005-03-26 19:36:10
Temat: Re: Jednosc i rozdzielnosc w zwiazku – czy cos tu jest nie tak?
Od: "Joanna Maria" <j...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
p...@g...com (Tomasz) napisał(a):
> (..) Taka stuprocentowa samowystarczalnosc w parze.
To nie jest samowystarczalnosc, ale oddychanie jedymi plucami. Mozna sie
troszku poddusic ;)
Takie "stopienie sie w sobie" jest naturalne w poczatkowym etapie zwiazku, 2-
3 lata, a potem zaczyna brakowac powietrza.
Grozny jest tez zbyt duzy ciezar oczekiwan od partnera - zeby wystarczal za
caly swiat i wypelnial wszystkie role - kochanki, a jednoczesnie np. kumpla
do piwa i ogladania meczu. Wtedy kazdy odstep od idealu rodzi duzo wieksze
rozczarowanie - to ze np nie masz z kim podyskutowac na tematy przykladowej
polityki z czasem moze powodowac poczucie zalu - nie do siebie, ze nie masz
roznorodnosci kontaktow, ale do partnerki, ze sie na tym nie zna.
Nie ma mozliwosci aby jedna osoba zaspokoila wszystkie potrzeby spoleczne.
Z czasem niedosyt i izolacja moze byc duzym problemem, takie
zwiazki "zrosniete" ze soba czesto przezywaja powazne kryzysy, gdy zycie "z
jednymi plucami" przestaje wystarczac.
> Co myslicie o takim podejsciu do zwiazku?
Znam z praktyki ;)
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|