Data: 2006-04-03 07:23:57
Temat: Re: KOMUNIA - czy ktoś jeszcze przyjmuje gości w domu?
Od: "iwonek12" <i...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Xena" <ttatianka@blabla_poczta.fm> napisał w wiadomości
news:e0qd98$9ue$3@atlantis.news.tpi.pl...
>W wiadomości:e0juhk$q96$...@n...news.tpi.pl,
> iwonek12 <i...@i...pl> napisał(a):
>> Użytkownik "Elske" <k...@o...pl> napisał w wiadomości
>> news:e0jtto$r4d$1@atlantis.news.tpi.pl...
>>> iwonek12 napisał(a):
>>>
>>>>> Ludzie, czy wyście powariowali?? Komunia w knajpie?! Catering?!
>>>>> Kucharka?!
>>>>
>>>> Hmm.... To powyżej, to się nazywa tolerancja czy jakos tak...
>>>
>>> Teraz pod tolerancję można podciągnąć nawet (wybaczcie porównanie -
>>> wiem, że nie do końca adekwatne) zgodę na sikanie obywatela na ulicy.
>>
>> No ja trochę inaczej pojmuję to pojęcie... Jak dla mnie, sąsiad może
>> wysłać dziecię na podróż pokomunijną. Nic mi do tego. Nie osądzam.
>> Nie widzę powodu by krytykować, czy twierdzić, że zwariował. Nigdy
>> bym się nie odważyła rozsądzać, kto przeżywa właściwie komunię, kto
>> nie.
>
> To ja jeszcze inaczej pojmuję to pojęcie. O ile kucharka na komunii albo
> komunia w knajpipe jest czymś zupełnie normalnym i w obecnych czasach
> często spotykanym, to jednak podróż postkomunijna nie jest - przynajmniej
> na razie - czymś takim. I może nie osądzałabym, ale pewnie byłoby to
> przedmiotem żartów w otoczeniu. Ale nie dlatego, że mnie nie stać na
> podróż pokomunijną, jak niektórych na knajpę czy kucharza i dorabiają
> sobie teorię.
Myślę, że pojmujemy tak samo. Tez uznałabym podróż za przesadę. Daleka
jednak byłabym od krytyki. To sprawa sąsiada. Jak również to, czy przeżywa
on własciwie, czy nie uroczystaość dziecięcia. To też jego sprawa.
I.
I.
|