Data: 2006-04-19 06:47:28
Temat: Re: Kandyzowane fiołki
Od: j...@b...bibl.univ.szczecin.pl (Panterka)
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Krysia Thompson napisał:
>On 19 Apr 2006 08:23:53 +0200, j...@b...bibl.univ.szczecin.pl
>(Panterka) wrote:
>
>Nie przydaja sie do zupelnie niczego innego!! heheh
>fiolki z noga umazac w bialku jajka (nie spienionym) , poczekac
>az ew. nadmiar skapie, potem umoczyc w bardzomialkim cukrze, ale
>nie pudrze. Polozyc na talerzu strona najmniej atrakcyjna, albo
>tak, zeby kwiatek dotykal talerza najmniejszymi kawalkami
>(trudne, bo pod ciezarem bialka i cukru potrafi oklapnac) i
>wystawic na jakis parapet sloneczno-cieply, az calosc wyschnie i
>zesztywnieje - efekt taki , jak sie moczy wierzchnie brzegi
>szklanki i potem maze w cukrze, dla efektu elegancji :PPP
>
>Cos mi sie wydaje, ze probowalam fiolki wieszac do gory nogami do
>wyschniecia ale metody w koncu nie uzylam a byla tylko
>eksperymentalna, ale nie pamietam dlaczego.
>W sumie mozna tak samo zrobic z innymi kwiatkami tez, platki
>rozane czasem wychodza, czasem nie, bo tam, gdzie sie
>pozaginaja/zalamia, zostaje widoczny slad, blizna.
>
>Pierz
>K.T. - starannie opakowana
>
>
Hmmm... Czytajac stare pamiętniki panienek z dobrych domów (XVIII-XIX
wiek), kandyzowane fiołki były jednym z rzadszych przysmaków podawanych
na deser, trzymanych w specjalnych pudełkach na kandyzowane fiołki
właśnie! (Ech, te wiktoriańskie drobiazgi...). I chyba po prostu się to
jadało jak kandyzowane owoce. Ale może ingrediencje były inne?
Panterka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.rec.kuchnia
|