Strona główna Grupy pl.rec.kuchnia Karmel

Grupy

Szukaj w grupach

 

Karmel

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 229


« poprzedni wątek następny wątek »

121. Data: 2014-11-04 22:31:12

Temat: Re: Karmel
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-11-04 17:51, XL pisze:
>
> No i właśnie - co to znaczy "ceramiczny"? z czego ta "ceramika"? - pyt.
> retoryczne, bo przecież nie wiadomo. I to jest niepokojące :-/

Zupełnie niepotrzebnie jest to dla Ciebie niepokojące, skoro ich nie
masz...

>> Emalia emalii też nierówna. A ja nie zamierzam sprawdzać składu
>> chemicznego garnka przed zakupem, ale co tam kto lubi.
> Ja sprawdzam - w ten sposób, że kupuję te ze znanych surowców. Czyli stal,
> czasem aluminium, no i emalia. Są sprawdzone, wiem, jak z nimi postępować,
> aby były bezpieczne.

...raczej zacznij dociekać, co dokładnie jest w Twojej emalii.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


122. Data: 2014-11-04 22:39:05

Temat: Re: Karmel
Od: czeremcha <1...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu wtorek, 4 listopada 2014 11:40:24 UTC+1 użytkownik XL napisał:

> Dnia Mon, 3 Nov 2014 23:54:34 -0800 (PST), czeremcha napisał(a):

> > Ze stalowych garnków też się wyleczyłam, nie lubię ich i nie będę kupować.

> E no, do okreslonych celów są swietne, tzn do gotowania. Na pewno nie do
> smażenia.

Nie polubiliśmy ich. Stosunek trwałości do ceny jest w nich niespecjalny.
Oko rwą piękne, kolorowe garnki emaliowane - i jeśli zachodzi potrzeba - dokupujemy
właśnie takie.

Przecież uszkodzony emaliowany garnek może mieć swoje drugie życie np. jako
"doniczka" do kwiatów w ogrodzie - uszkodzony stalowy to tylko wyrzucić...

Ania

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


123. Data: 2014-11-04 22:43:17

Temat: Re: Karmel
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Tue, 04 Nov 2014 22:31:12 +0100, FEniks napisał(a):

> W dniu 2014-11-04 17:51, XL pisze:
>>
>> No i właśnie - co to znaczy "ceramiczny"? z czego ta "ceramika"? - pyt.
>> retoryczne, bo przecież nie wiadomo. I to jest niepokojące :-/
>
> Zupełnie niepotrzebnie jest to dla Ciebie niepokojące, skoro ich nie
> masz...

Nie mam ich właśnie dlatego, że jest niepokojące.

>
>>> Emalia emalii też nierówna. A ja nie zamierzam sprawdzać składu
>>> chemicznego garnka przed zakupem, ale co tam kto lubi.
>> Ja sprawdzam - w ten sposób, że kupuję te ze znanych surowców. Czyli stal,
>> czasem aluminium, no i emalia. Są sprawdzone, wiem, jak z nimi postępować,
>> aby były bezpieczne.
>
> ...raczej zacznij dociekać, co dokładnie jest w Twojej emalii.
>

To samo, co przed dziesiątkami lat.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


124. Data: 2014-11-04 22:45:06

Temat: Re: Karmel
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-11-04 22:28, czeremcha pisze:
> W dniu wtorek, 4 listopada 2014 09:56:01 UTC+1 użytkownik FEniks napisał:
>
>> Takie rzeczy lubię, więc przetestuję na pewno. Tak teraz sobie myślę, że
>> niewątpliwą zaletą dyni jest jej wygląd, głównie kolor. ;)
> Tak, na pewno, zwłaszcza jeśli zamiast zwykłej, bladej w kolorze i smaku dać
wyrazistą piżmową albo muscade /ostatnio w Tesco widziałam ją pod nazwą "muskat". A
może "muscat"?/, a cebulę - czerwoną...
>
> Takie fajne jesienne danie, a jako dodatek zamiast poczciwych gotowanych ziemniaków
jest na tyle eleganckie, że może robić i za świąteczne :-) Albo - imprezowe :-)

Ja robię czasami takie pieczone warzywa, ale w składzie: ziemniaki,
cebula, papryka, cukinia, marchewka. Przyprawione ziołami oczywiście i z
oliwą. Nie przyszło mi do głowy, że dynię można też w taki sposób
spożytkować.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


125. Data: 2014-11-04 22:47:01

Temat: Re: Karmel
Od: czeremcha <1...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu wtorek, 4 listopada 2014 22:28:45 UTC+1 użytkownik czeremcha napisał:

I robiłam też gnocchi z dyniowego ciasta - ale bardzo miękkie były, przez to trochę
upierdliwe w robocie, może w z tegorocznych zbiorów będą lepsze?

Na pewno spróbuję też risotto z dynią. Może być niezłe.

Ania

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


126. Data: 2014-11-04 22:55:57

Temat: Re: Karmel
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Tue, 4 Nov 2014 13:39:05 -0800 (PST), czeremcha napisał(a):

> W dniu wtorek, 4 listopada 2014 11:40:24 UTC+1 użytkownik XL napisał:
>
>> Dnia Mon, 3 Nov 2014 23:54:34 -0800 (PST), czeremcha napisał(a):
>
>>> Ze stalowych garnków też się wyleczyłam, nie lubię ich i nie będę kupować.
>
>> E no, do okreslonych celów są swietne, tzn do gotowania. Na pewno nie do
>> smażenia.
>
> Nie polubiliśmy ich. Stosunek trwałości do ceny jest w nich niespecjalny.
> Oko rwą piękne, kolorowe garnki emaliowane - i jeśli zachodzi potrzeba - dokupujemy
właśnie takie.
>
> Przecież uszkodzony emaliowany garnek może mieć swoje drugie życie np. jako
"doniczka" do kwiatów w ogrodzie - uszkodzony stalowy to tylko wyrzucić...
>

Szczerze mówiąc mam stalowe różne, najstarsze mają ze 30 lat już, pierwsze
jakie się pojawiły w Polsce i (chyba dlatego) są najlepsze. Są super,
trzymają i fason, i jakość, od lat używam ich nawet na "fajerkach"
opalanych węglem, w zw.z czym wytrzymują codzienne brutalne szorowanie
metalową wełną pod spodem, przetrwały też wiele przypaleń więc i szorowanie
od środka - i są praktycznie jak nowe. Szczególnie polecam:
http://www.tescomapolska.pl/gotowanie/naczynia/prakt
ica/721011-kpl-praktica-11-cz
Nienagrzewające się uchwyty, metalowe pokrywki. Po latach mówię: garnki
iście niezniszczalne. Na inne nawet nie patrzę.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


127. Data: 2014-11-04 23:21:01

Temat: Re: Karmel
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pani Ewa napisała:

>> Nie głoszę tutaj filozofii kupowania jednorazowej tandety. Moje
>> doświadczenie pokazuje, że całe mnóstwo trwałych rzeczy, których
>> nabycie kiedyś było wyzwaniem, dzisiaj mamy dostępne praktycznie
>> bez żadnego wysiłku. Patelnie ceramiczne, komputery, czy wiele
>> innych produktów zaawansowanej techniki do nich należy.
>
> A to prawda. Jednak wśród wielości produktów i producentów coraz
> częściej możemy się naciąć na coś zupełnie beznadziejnego.

Kiedyś człek szedł na rynek, brał w palce wystawione sukno, i wiedział,
czy dobre w gatunku. Podobnie potrafił ocenić zacność szabli po tym,
jak się ugina. Konia po zębach, buty po wyglądzie skóry, a inne nabytki,
to sam nie wiem po czym. Dzisiaj ludziska tak niekumate, że jak nie
zobaczą nalepki z właściwym napisem, to nie wiedzą, czy to dobre, czy
złe, czy wypada kupić, czy nie. Ja już nie mam biegłości w ocenie sukna.
Konia też bym wybrać nie umiał. Ale z oceną tych rzeczy, co je wsześniej
wymieniłem, to ja problemów nie mam.

>> Wyobraźmy sobie, że mam kaprys pojechać na drugi koniec Europy i po
>> drodze zajrzeć w różne kąty. A nie mam nic, tylko pieniądze. Kupię
>> tani samochód i benzynę do niego. Okaże się przy tym, że za paliwo
>> dam więcej, niż za jeździdło.
>
> W przypadku samochodu, zwłaszcza takiego, który ma posłużyć na długą
> wyprawę, raczej nie zaryzykujemy takiej relacji cenowej. Chyba że
> chcemy się narazić na niebezpieczeństwo, a w najlepszym wypadku na
> ewentualność straty mnóstwa czasu na kłopoty drogowe.

Moje doświadczenia z samochodami takie, że największe zepsucie szerzy
się wśród tych na gwarancji. A tak to jest paskudnie pomyślane, że
trzeba jechać (lub co gorsza wieźć grata) do jakiejś autoryzowanej
stacji. Natomiast kilkuletnim samochodem, przejrzanym wcześniej przez
Dobrego Mechanika, to ja bym się nie bał i na koniec świata. Jak się
nawet co stanie, to nie stracę czasu, bo zrobi mi to przygodny magik.
Albo sam dakt-tejpem zespolę to co się rusza, choć nie powinno. A WD40
popsiukam to, co stoi, a powinno się gibać lub kręcić.

> na pewno nie zaciągnęłabym kredytu na zakup garów firmowanych
> swojsko brzmiącym nazwiskiem (choć pisanym z obca), jak uczynili
> niektórzy moi znajomi. Nie zależy mi na tym, żeby moje gary były
> przekazywane z pokolenia na pokolenie. Powiem więcej - nawet z
> przyjemnością sama raz na kilka lat garnki i inne skorupy pozmieniam.
> Z drugiej jednak strony uważam, że jeśli się czegoś często używa, wręcz
> codziennie, a nawet kilka razy dziennie, to nie trzeba aż tak na tym
> oszczędzać, bo jednorazowy koszt użycia spada do niewielkich sum.

Można co dzień garować całe lata, wydawszy wcześniej niewielkie pieniądze,
nie sprzedając duszy diabłu, nie biorąc kredytu. I bez warunku, że coś
trzeba "aż tak".

>> Ja, jakbym miał za coś przepłacać, to prędzej za "obraz olejny
>> ręcznie malowany" -- coś co nie ma mierzalnej wartości użytkowej.
>
> Jeszcze zależy, jaki to obraz. Bo jak taki, na który nie chciałoby
> mi się codziennie gapić, to nie. Jestem praktyczna.

Ta makatka, to dobry wybór. A tylko cztery dychy.

>> Ech, gdzież do tego dzisiejszym dylematom, czy kupić w Biedronce
>> ceramiczną patelnię!
>
> Każdy dylemat jest dobry do ucięcia sobie pogawędki. A już chyba
> kiedyś dzieliłam się pewną dedykacją dla mnie, w której było m.in.
> "śmiertelnie zamyślonej - jaki kupić dziś keczup?"

Na mnie może Pani zawsze liczyć!

Jarek

--
Ty Heinz też nic nie rozumiesz
na paczkę się patrzysz
w końcu mówisz: -- "bardzo tanie,
tylko zwei und zwanzig"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


128. Data: 2014-11-04 23:52:31

Temat: Re: Karmel
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pani Ewa napisała:

>> Żeliwo szkliwione, tak z opisu wnioskuję. Dość stary pomysł.
>
> Producent podaje, że stal + ceramika.

Wypisz wymaluj jak strop Kleina. Wie Pani, taki w budynku. Z tregrów
stalowych, cegieł i bednarki. Mówi się o nim, że stalowo-ceramiczny.
Dzisiaj już się tak nie buduje. On nie jest żaroodporny wcale -- stąd
między innymi to niebudowanie.

Ceramika ceramice nierówna. Gdy ktoś mówi o patlni ceramicznej, to
nie ma na myśli czegoś obłożonego cegłami. Albo gliną, i wypalonego.
Nie podciąga też pod to starych technik szkliwienia, choć i te można
podłożyć pod wybraną definicję ceramiki. To są wyrafinowane spieki
o dobrze poznanej strukturze. Niby proste, bo zdaje się większość
budowana tylko z dwóch rodzajów atomów. Ale technologia ich naniesienia
nie taka łatwa. Wyrafinowane są też w tym znaczeniu, że gwarancją
powodzenia jest czystość materiałowa. Tymczasem tradycyjne emalie,
to one różne rzeczy w sobie miały. Dla uzyskania bieli szkliwa zdaje
się dawano domieszkę arsenu. Przynajmniej kilkadziesiąt lat temu,
może później coś innego wymyślono w zamian. Nie, że to od razu otruje,
ale tak myśleć o tym... (wiem, niektórzy po prostu nie myślą z zasady).

>> Gdybym miał się przejmować tym, co w starych dobrych czasach można
>> było spotkać wśród składników emalii, to bym się chyba na jakąś
>> chorobę nerwową wykończył. Przecież też kiedyś z takich garów jadałem,
>> jak wszyscy. Ale nie dlatego nie chce z nimi mieć więcej do czynienia,
>> bo mogą mnie otruć -- po prostu nowe powłoki są kilka klas lepsze.
>> Fakt, że współcześni "zjadacze chleba" często czują się przytłoczoni
>> dzisiejszym światem -- tak niewiele z niego rozumiją. Dyć od tego
>> wszystkiego kury mleka nie dają, a krowy nieść się przestają!
>
> Gdyby w ogóle człowiek miał się przejmować tym, co mu wokół potencjalnie
> zagraża, to by zwariować musiał.

Chyba z łatwością możemy podać przykłady, gdzie to ostatnie wcale nie
jest potencjalne.

Jarek

--
By się życiem nie przejmować,
Podśpiewuje pieśń radosną,
Już dokładnie nie pamięta,
Czy kaszubską, czy krakowską.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


129. Data: 2014-11-05 06:41:58

Temat: Re: Karmel
Od: bbjk <a...@b...cc> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-11-04 22:19, FEniks pisze:

> Ja też nie. Jestem zwolenniczką zdrowego rozsądku i zawsze staram się
> widzieć rozwiązania pośrednie, pomiędzy tymi skrajnościami. W każdym
> razie na pewno nie zaciągnęłabym kredytu na zakup garów firmowanych
> swojsko brzmiącym nazwiskiem (choć pisanym z obca), jak uczynili
> niektórzy moi znajomi. Nie zależy mi na tym, żeby moje gary były
> przekazywane z pokolenia na pokolenie. Powiem więcej - nawet z
> przyjemnością sama raz na kilka lat garnki i inne skorupy pozmieniam.
> Z drugiej jednak strony uważam, że jeśli się czegoś często używa, wręcz
> codziennie, a nawet kilka razy dziennie, to nie trzeba aż tak na tym
> oszczędzać, bo jednorazowy koszt użycia spada do niewielkich sum.

Ja też nie kupowałabym garów od tych domokrążców, czy też osób
"organizujących pokazy". Tym bardziej na kredyt. Niczego zresztą. Ale
ogólnie wolę sprzęty dobrej jakości, wygodne i praktyczne, czyli jednak
sprawdzonych firm, niż te "okazyjne". Nie przywiązuję się do nich i
jeśli coś jest nie tak, wywalam bez pardonu.

> Jeszcze zależy, jaki to obraz. Bo jak taki, na który nie chciałoby mi
> się codziennie gapić, to nie. Jestem praktyczna.

Hehe, ja też, więc nie mam makatek w kuchni.

> Każdy dylemat jest dobry do ucięcia sobie pogawędki. A już chyba kiedyś
> dzieliłam się pewną dedykacją dla mnie, w której było m.in. "śmiertelnie
> zamyślonej - jaki kupić dziś keczup?"
Tego to nie pamiętam?
--
B.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


130. Data: 2014-11-05 06:58:11

Temat: Re: Karmel
Od: bbjk <a...@b...cc> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-11-04 23:21, Jarosław Sokołowski pisze:

> Kiedyś człek szedł na rynek, brał w palce wystawione sukno, i wiedział,
> czy dobre w gatunku. Podobnie potrafił ocenić zacność szabli po tym,
> jak się ugina. Konia po zębach, buty po wyglądzie skóry, a inne nabytki,
> to sam nie wiem po czym. Dzisiaj ludziska tak niekumate, że jak nie
> zobaczą nalepki z właściwym napisem, to nie wiedzą, czy to dobre, czy
> złe, czy wypada kupić, czy nie. Ja już nie mam biegłości w ocenie sukna.
> Konia też bym wybrać nie umiał. Ale z oceną tych rzeczy, co je wsześniej
> wymieniłem, to ja problemów nie mam.

Z materiałami, butami, torbami problemu nie mam, jestem macantką i od
razu wiem, czy to dobra skóra, czy materiał, nie muszę studiować składu
na metkach - choć studiuję może bardziej w poszukiwaniu frazy fairtrade
i jeśli tylko jest możliwość, kupuję to.

> Moje doświadczenia z samochodami takie, że największe zepsucie szerzy
> się wśród tych na gwarancji. A tak to jest paskudnie pomyślane, że
> trzeba jechać (lub co gorsza wieźć grata) do jakiejś autoryzowanej
> stacji. Natomiast kilkuletnim samochodem, przejrzanym wcześniej przez
> Dobrego Mechanika, to ja bym się nie bał i na koniec świata. Jak się
> nawet co stanie, to nie stracę czasu, bo zrobi mi to przygodny magik.
> Albo sam dakt-tejpem zespolę to co się rusza, choć nie powinno. A WD40
> popsiukam to, co stoi, a powinno się gibać lub kręcić.

A co z elektroniką? Samochody są nią przepełnione już od jakiegoś czasu
i samo popsiukanie chyba nie wystarczy? Z drugiej strony tak jest, jak
piszesz. Wszyscy znani mi wyprawowcy jadąc do Azji, na Syberię, czy
gdzieś w tamtą stronę radzą zaopatrzyć się na czas wyjazdu w jakieś
proste "ruskie auto", najlepiej z demobilu, które to każdy mechanik, czy
traktorzysta w każdej głubince w razie czego pospawa, postuka, naprawi
młotkiem. W razie awarii nowoczesnego faszerowanego elektroniką
samochodu na mongolskich pustyniach, czy zabajkalskich sepach - mogiła.

> Można co dzień garować całe lata, wydawszy wcześniej niewielkie pieniądze,
> nie sprzedając duszy diabłu, nie biorąc kredytu. I bez warunku, że coś
> trzeba "aż tak".
Tak, ale jak do wszystkiego potrzebny jest łut szczęścia przy zakupie.
Kupując coś firmowanego sprawdzoną marką jest mniejsze ryzyko, że za
chwilę poleci się wymieniać, lub wyrzucać. W przypadku solidniejszych
zakupów jednak wolę nie ryzykować korzystając z "wyjątkowych okazji".
--
B.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 12 . [ 13 ] . 14 ... 20 ... 23


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Dynia Ambar.
Obiad zapińdźzłoty :-)
Pijmy kiszonki!
Jakie jabłka to racuchów
Fenkuł

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Polska [masowo - przyp. JMJ] importuje paprykę, a polska gnije na polach
Saturator do wody gazowanej CO2.
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5

zobacz wszyskie »