Data: 2006-06-13 15:54:28
Temat: Re: Kolejny - Umarł z winy lekarzy
Od: Sabina <sa-re.wyrzuc.to.co.uwazasz:)@epf.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 13 Jun 2006 10:06:13 +0200, Marek Bieniek napisał(a):
> Można sobie bez większego trudu wyobrazić sytuację, gdzie błąd
> informatyka powoduje śmierć nie jednego, a wielu ludzi.
Nie wiem czy informatycy mający taką władzę nie są kontrolowani. Może i
nie. Taki może i powienien być egzaminowany. Chociaż to chyba widać czy
sobie radzi z pracą czy nie.
> A do lekarza, który jest kiepski nikt nie przyjdzie do gabinetu. Czyli
> lekarz zarobi gołą pensję, znaczy 1200 brutto na przykład.
Maaaaaaaarkuuuuuu....
Byłam prywatnie u laryngologa, który odwalał kit i były do niego kolejki.
Byłam prywatnie u dermatologa, który odwalał kit i były do niego kolejki.
Pierwszy mi zaszkodził, drugi nie pomógł specjalnie, choć mógłby gdyby się
zainteresował.
Wtedy szłam do pierwszego z brzegu bo nie miałam siły na szukanie, nie
miałam też dostępu do internetu ani nikogo, który by mi doradził.
Teraz chciałam do ortopedy prywatnie - dwóch takich jest w Grudziądzu,
więcej nie znalazłam choć się starałam. W końcu do żadnego z nich nie
poszłam, ale skoro jest ich dwóch - jaka to konkurencja, gdy kolejki do
ortopedy nieprywatnego są na 2 miesiące?
A nawet jeśli, jeśliby taki lekarz "prywatny" w końcu tak komuś zaszkodził
że by się fama rozeszła i nikt do niego więcej nie chodził - zostanie mu
chuda ale ciepła posadka w szpitalu czy przychodni. A jak w publicznym
ZOZie lekarz podpadnie to go najwyżej do innego ZOZu przeniosą. Informatyk
na coś takiego liczyć nie może.
> Wiedza informatyków jest bardzo ważna. Również dla lekarzy (przynajmniej
> w cywilizowanych krajach).
Lekarzowi który nie interesuje się pacjentem informatyk nie pomoże. No,
chyba że przez jakieś programy komputerowe wpływające na mózg :)
> To skąd - pytam - lekarz ma brać środki na dokształcanie się? A jeśli
> już zdobędzie środki, harując na kilku etatach i w kilku spółkach czy
> gabinetach, to kiedy ma to robić, skoro pracuje kilkanaście godzin na
> dobę?
No oczywiście - masz rację.
Lekarze IMO powinni być grupą zawodową pod "specjalną opieką". Powinno być
tak, że jeśli lekarz chce pacjentom pomagać - udostępnia mu się wszelkie
potrzebne środki. I docenia jego starania.
Popłakałam się dziś jak w tv pokazywali dziewczynkę u której wykryto raka -
jest lekarstwo które by jej pomogło i prawdopodobnie pozwoliło długo
cieszyć się życiem, ale nie dla niej. Bo za młoda. Za dwa lata - jak dożyje
to jej dadzą. Teraz dadzą jak uzbiera te 12 tysięcy czy ile to było, już
nie pamiętam. A lekarz z kieszeni lekarstwa nie wyciągnie. Wyć się chce.
Pewnie również jej lekarzowi.
> Rzygać się chce kiedy się o tym pisze.
Ale Ty jesteś w Anglii, prawda?
>> A dla mnie jako pacjentki jest najważniejsze żebym wiedziała, że lekarz
>> naprawadę sumiennie podchodzi do pracy i stara się mi pomóc jak potrafi.
>> Jeśli taki będzie miał luki w wiedzy - nie będzie eksperymentował czy
>> udawał że potrafi lecz np. poradzi się kolegi lub zajrzy do książki lub
>> internetu.
>
> To się nazywa kompetencja.
Ja znam to słowo raczej w tym znaczeniu:
http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=24906
Czyli uprawnienia i umiejętności. Ale nie będziemy się kłócić o słówka :)
--
Sabina
|