Data: 2008-11-01 19:35:38
Temat: Re: Kominek - inwalidzi z wyboru
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sat, 01 Nov 2008 19:32:35 +0100, adamoxx1 napisał(a):
> Ja nie wiem jaki jestem. Ale chyba nie ja jeden.
No oczywiście, przecież "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono".
Ja bym do tego jednak coś dodała..
> Chodzi o to że
> w człowieku drzemie wiele dziwnych sił i popędów, które na codzień się
> mogą nie ujawniać. Ja po prostu nie wiem co się tam kryje,
Czyżbyś kierował się tylko popędami? - na pewno nie. Pomyśl, czym jeszcze,
na pewno TO masz :-)
> Nie znam swoich spontanicznych reakcji oraz tego jak zachowałbym się pod
> wybitnie silną presją - na przykład czy byłbym zdolny oddać za kogoś
> życie?
Ciekawe pytanie.
Za kogos na pewno mógłbyś i bardziej warte jest zastanowienia, za kogo.
> Tego typu mocne akcje. Albo.. jak zachowałbym się mając "okazję"
> i świadomość bezkarności w różnych sytuacjach.
Świadomość bezkarności jest tylko własnym odczuciem - zauwaz. Własnym
odczuciom nie ma co ufać do końca i absolutnie, ponieważ nie są obiektywne
- to, co Tobie może się wydawać bezkarne, naprawdę może takie nie być (a
rzadko bywa albo i nigdy) i lepiej zawsze brać na to poprawkę... w razie
wątpliwości posiłkując się... sumieniem?
> Sukcesem dla mnie jest jw.
> oraz być może bycie inspiracją dla kogoś gdzieśtam, kiedyśtam.
> Ja chyba mam takie dziwne skłonności do bycia przywódcą, chociaż je w
> sobie tłumie. Nienawidze kiedy ktoś mówi mi co mam robić, dlatego lubie
> działać sam i sam sobie być sterem żeglarzem i okrętem.
To masz podobnie, jak ja, choć np. w małżeństwie jest to o tyle trudne, że
trzeba trafić na partnera albo zupełnie podporządkowującego się, albo
indywidualistę skorego do negocjacji, albo o indywidualistę o dążeniach
wręcz zbieżnych z naszymi (ja przerabiam w życiu ten trzeci przypadek,
dzieki Bogu) :-)
Ale znam wiele osób, dla których jest po prostu wygodą, kiedy mają kogoś
"nad sobą" - nie musza myśleć nad tym, co robić i jak robic, wola tylko
spokojnie "robić" (np. w firmie, malżeństwie itp)... Coś za coś - bycie
samemu sobie żeglarzem, sterem i okrętem wiąże się z wyrzeczeniem wygody
podlegania. Tak, bo dla wielu podleganie komuś to jedyny sposób życia, a
kiedy zostają sami na placu, nie wiedzą, w którą stronę iść, bo albo nie
mają przygotowania merytorycznego, albo nie sa zdolni psychicznie do
podejmowania wyborów na własną odpowiedzialność :-)
|