Data: 2016-06-28 11:13:31
Temat: Re: Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy
Od: zażółcony <r...@c...op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2016-06-27 o 21:54, LeoTar pisze:
> zażółcony pisze:
>> W dniu 2016-06-27 o 18:22, LeoTar pisze:
>>> zażółcony pisze:
>>>> W dniu 2016-06-27 o 15:45, LeoTar pisze:
>>>>> zażółcony pisze:
>>>>>> W dniu 2016-06-25 o 14:59, LeoTar pisze:
>>>>>>> pinokio pisze:
>>>>>>>> W dniu 25.06.2016 o 14:52, LeoTar pisze:
>>>
>>>>>>>>> Jeżeli matka uprawiała z synem seks bez wiedzy i zgody
>>>>>>>>> oraz bez obecności ojca to dopuściła się kazirodztwa,
>>>>>>>>> czyli uzależniła syna od siebie i od... seksu. Musi
>>>>>>>>> więc teraz przelecieć wszystko cokolwiek mu się
>>>>>>>>> nawinie pod kozik. ;-)
>
>>>>>>>> Czyli preferujesz trójkąt: seks z matką w obecności ojca,
>>>>>>>> seks z rodzicami?
>
>>> Seks obydwu mężczyzn z matką i odpowiednio seks obydwu kobiet z
>>> ojcem. Najważniejsze jest połączenie wzrokowe syna z ojcem i córki
>>> z matką. Jeżeli dzieci się nie będą bać to znaczy, że rodzice chcą
>>> im przekazać wszystko by dzieci stały się im równe. Strach w
>>> relacji dziecko-rodzic oznaczać będzie, że rodzic niezupełnie
>>> wyzwolił się z chęci posiadania swojego partnera.
>
>> Kontakt wzrokowy, powiadasz. To ciekawe, aczkolwiek nie powiem, że
>> zrozumiałe ...
>
> Oczy są 'zwierciadłem duszy'. W nich widać nasze intencje, szczerość,
> uczciwość, prawość lub też fałsz, obłudę i zakłamanie - cały obraz duszy
> człowieka.
>
>
>>>> Jesteś człowiekiem myślącym, a nie dogmatykiem, prawda?
>
>>> Nie mnie oceniać. ;-)
>
>> To nie oceniaj, tylko powiedz, kim byś chciał być. Jakie masz
>> obecnie ambicje związane z Prawdą i samorozwojem. A być może z obiema
>> tymi rzeczami jednocześnie.
>
> Wiem kim jestem i to mi wystarcza. Jak nigdy przedtem jestem 'tu i
> teraz', jestem zespolony z Rzeczywistością.
>
>
>>>> To spróbujmy może jednak trochę odczarować temat aktu
>>>> seksualnego z całej tej metafizycznej otoczki, którą
>>>> przedstawiasz i pogadajmy, jak nadinteligentny szympans z
>>>> nadinteligentnym gorylem. Jak byłem dużo młodszym
>>>> nadinteligentnym szympansem, to po prostu dostawałem ślinotoku na
>>>> widok włosków łonowych młodej szympansicy na plaży czy też w
>>>> gazetce.
>
>>> Byłeś uzależniony... Ja, zresztą, kiedyś też tak reagowałem. ;-)
>
>> I co, złe to było?
>
> Tak, czułem się sam przed sobą... zawstydzony.
>
>
>> odrobina młodzieńczego uzależnienia i dużo fun'u? A może też dużo
>> wstydu?
>
> Wcale nie odbierałem tego jako zabawne, raczej jako upokarzające z czego
> fun miały tylko wyuzdane panienki. Ja zawsze byłem (i nadal jestem)
> marzycielem, idealistą i... perfekcjonistą.
>
>
>>>> Szczególnie zwrócę uwagę na tę gazetkę: twierdzisz, że siedząc
>>>> sam w kibelku szukałem w tej gazetce podstawowej korzyści w
>>>> postaci poczucia własnej wartości płynącej na zbudowanej relacji
>>>> równości z rodzicami-Stwórcami-Bogami ? O żesz, matka byłaby
>>>> ostatnią osobą, którą bym sobie życzył w trakcie tych
>>>> 'rozważań'.
>
>>> Bo Cię dość wcześnie zasrana kultura - reprezentowana przez
>>> rodziców - zmusiła do porzucenia takich pragnień i ukrycia w
>>> najodleglejszych zakamarkach podświadomości. To się nazywa
>>> 'wyparcie' a skutkiem jest wczesnodziecięca trauma, z którą żyją
>>> do końca swoich dni wszyscy nieświadomi. Trauma, która jest
>>> zródłem autoagresji i systematycznego niszczenia własnego
>>> organizmu. Niektórzy nie wytrzymują tej podświadomej presji i giną
>>> wcześniej śmiercią tragiczną.
>
>> Czyli jako dziecko odczuwałeś bardzo silny pociąg do matki
>> konkretnie?
>
> Nie. Ale podziwiałem ją. A może by tak skonfrontować moje odczucia z
> Twoimi, co? :-)
>
>
>> Czy to mogła być jakaś prowokacja z jej strony?
>
> Ależ Ty jesteś bezmyślnie nachalny... ;-) Ale odpowiem Ci.
> Wyobraz sobie, że byłem dla Matki postacią nietykalną, podobnie jak i
> dla Ojca. Chociaż oberwałem od Niego raz za to, że nie posłuchałem Go i
> wylałem atrament na nowe rajtuzy. Miałem wtedy chyba 6, może 7 lat. I
> wiem, że to ja go do tego sprowokowałem, a być może Mama wyróżniając
> mnie. Teraz odczytałbym to jako podsycanie rywalizacji między mną i
> Ojcem o Nią właśnie. W ten sposób mogła czuć satysfakcję nawet nie
> zdając sobie z tego sprawy. No i pózniej mnie jeszcze broniła przed
> złością Ojca co jeszcze bardziej go rozwścieczyło. Drugi raz oberwałem
> gdy byłem już starszy, gdy okazałem się gapą i nie przeszkodziłem mojemu
> młodszemu bratu w wybijaniu okien w domu sąsiada. A gapą byłem bo miałem
> bardzo silną wadę wzroku (krótkowzroczność + astygmatyzm).
>
>
>> Rodzice nie zachęcali Cię do kontaktów z rówieśnicami?
>
> Nie zakazywali ale i nie zmuszali. Jak wszyscy moi rówieśnicy
> podkochiwałem się przeważnie w tych, które miały starszych adoratorów. A
> w szkole średniej byłem nawet nieszczęśliwie zakochany; potem na
> studiach - jak to w życiu. Wszystkie moje 'dziewczyny' były jakieś takie
> problemowe, chociaż teraz wiem, że wcale nie były przez tę ichnią
> problemowość jakieś wyjątkowe. Ale były dla mnie ciekawe.
>
>
>>>> Czy możemy skonkludować to w ten sposób, że się różniliśmy i
>>>> szympans gorylowi nie był równy? Czy jednak się będziesz upierał,
>>>> że ja-szympans mam jednak jakieś niedostatki intelektualne i
>>>> dlatego nawet nie rozumiem, co mnie omija, a do czego doszedł
>>>> goryl?
>
>>> Tak szympans jak i goryl to coś mniej niż Homo Sapiens, a Homo
>>> Sapiens to mniej niż Człowiek Świadomy, który jest koroną
>>> stworzenia, gdyż uwolni siebie i stworzony przez siebie świat od
>>> przemocy.
>
>> Wiesz, ja próbuję celowo przenieść uwagę ze sfery intelektualnej do
>> instynktownej, dlatego, możesz to uznać za przeciwwagę, staram się
>> równoważyć rozważania o Stwórcy rozważaniami o szympansach. Jak jest
>> mowa o seksie, dobrze się trochę rozejrzeć w świecie zwierząt.
>
> A jak sądzisz, czy Stwórca od Początku wiedział jak będzie wyglądało
> Jego dzieło, czy też korygował je w miarę jak się wyłaniało z Jego
> nieświadomości? I dlaczego przydzielił seksowi tak ważną rolę oraz czy
> wiedział od Początku jak ważnym czynnikiem Jego ewolucji okaże się seks?
>
>
>> Bo dla zwierząt sprawy są proste, a pomimo tej prostoty potrafią być
>> szczęśliwe i hmmm... spełnione. Bez dywagacji o Bogu.
>
> A skąd o tym wiesz, że zwierzęta spełnione i nie interesuje ich stworzenie?
>
>
>> W zdaniu wyżej wskazujesz, że jesteś zwolennikiem jakiejś tam
>> ewolucji, tu ewolucji świadomości. Skoro już o ewolucji mowa, to
>> przecież jest i ta biologiczna i ta akurat dość dobrze tłumaczy,
>> dlaczego kontakty seksualne z synami to nie jest optymalny układ.
>
> Nie wiem co i kto tłumaczy. Według mnie ludzie zaobserwowali coś
> negatywnego w chowie wsobnym ale niczego w sposób sensowny nie
> wytłumaczyli gdyż nie dotarli do pierwotnej przyczyny mutacji uważanych
Nie wytłumaczyli, czy nie zapoznałeś się z tą wiedzą ?
Na to może nie starczyć i lat studiów, więc niewiedza w tym zakresie
nie jest wielką ujmą. Przeciętny człowiek wie o tym tyle,
co przeciętny Brytyjczyk o skutkach Brexit'u ...
>> Więc nie zgodzę się, że to jest jakaś popieprzona kultura, bo zakazy
>> kazirodcze siedzą w genach.
>
> Czy Ty wiesz o czym mówisz?
Coś tam wiem, ale nie będę się tu upierał ... Świat przyrody bardzo
różnorodny jest, kazirodztwo też bywa w nim sposobem na przetrwanie...
Ale to dygresja ...
>> Wpływają bezpośrednio na poczucie afektu.
>
> A co to takiego afekt?
Używam słowa afekt zamiast słowa pożądanie czy też popęd płciowy.
Dlatego, że afekt moim zdaniem lepiej oddaje także emocjonalny
stan, rzekłbym po prostu: potrzebę miłości. Jest to złożone
uczucie. Poczucie wzajemnego zaufania, zrozumienia, wspólnego
komfortu - tego nie można sprowadzić do popędu. Potrzeba
przytulania, głaskania. Afekt może być oddzielony od popędu
płciowego lub iść z nim w parze. Jak idzie w parze, to może
być świadomy i nieuświadomiony. Może być także wyparty.
Aczkolwiek my tu mówimy zasadniczo o afektach z włączonym
pożądaniem.
>> Aha, żeby nie było. Jak tak analizuję, to jako młodzieniec
>> fascynowałem się w pewnym okresie dziewczynami, które bardzo
>> przypominały moją matkę. Pamiętam nawet, że kiedyś byłem zauroczony,
>> jak zobaczyłem zdjęcie matki z podstawówki z czasów, kiedy była w
>> moim wieku. No ale nigdy nie widziałem potrzeby, by się tego typu
>> wrażeń jakoś kurczowo uczepić i siebie w nich betonować.
>
> Matka jest dla syna wzorcem kobiety wskazywanym synowi przez ojca pomimo
> wszelkich dotychczasowych niedoróbek w relacjach ojca z matką.
Takie ujęcie do mnie trafia- w zasadzie zgadzam się, że tak może być.
Aczkolwiek dla mnie osobiście wzorcem kobiety okazał się raczej
ojciec - moja żona charakterem dużo bardziej go przypomina, jak
na to spojrzeć z dystansu. Więc może być różnie.
>> Natomiast wyobrażam sobie, że w sytuacjach patologicznych jest to
>> moment, który może być dla rodzica (matki) pokusą. By tego 'użyć'. I
>> widzę tu dwie skrajności: pierwsza skrajność, to ta, kiedy rodzic
>> odrzuca dziecko, bo np. wydaje mu się, że tego typu fascynacje są
>> 'obleśne', 'niestosowne' - i oczywiście w tej przesadzie przesadza.
>> Druga to taka, kiedy rodzic w tym momencie dziecko uwodzi. Albo
>> wplątuje dziecko w grę tych dwóch opcji jednocześnie.
>
> I a tak właśnie się dzieje. Z jednej strony zakaz kulturowy, z drugiej
> złe relacje z partnerem a o potrzebach emocjonalnych dziecka nikt nie
> myśli. Jednakże zarówno prowokacja matki w stosunku do syna jak i ojca w
> stosunku do córki są sygnałami patologii w relacjach między rodzicami.
> Równocześnie trzeba wziąć pod uwagę to, że w tej patologii może być
> ukryta Prawda o niezaspokojonych potrzebach emocjonalnych rodziców,
> potrzebach, których nie dopełnili dziadkowie, czyli rodzice rodziców.
> Podwójna negacja ujawnia skrywana w nieświadomości Prawdę o potrzebach
> dziecka.
Chyba na analizę do poziomu dziadków nie starczy mi już siły ;)
Ale zgodzę się, że są tworzone łańcuchy zależności.
Przyczyn i skutków o dalekich konsekwencjach.
>> Ale kluczem do patologii są tu nie odczucia rozwijającego się
>> dziecka, ale poczucie ze strony rodzica, że koniecznie musi się tym
>> "zająć", że musi w tym miejscu złapać uwagę dziecka, przytrzymać,
>> wymusić krystalizację sytuacji, usztywnić ją wokół własnej osoby.
>> Wyciągnąć na wierzch, związać ten przejściowy stan
>> umysłowo-emocjonalny w relacji.
>
> Albo po prostu zaufać bezgranicznie dziecku, które jako to jeszcze mniej
> zdeprawowane od rodzica wskaże rodzicowi samo czego od niego oczekuje.
> Mnie pokazała swoje oczekiwania moja córka, która bardzo subtelnie
> prowokowała mnie do współżycia. Niczym Materia, w której ukryta została
> niewypowiedziana dziecięca potrzeba.
I uważasz, że najsensowniejszą reakcją w tej sytuacji była(by)
konsumpcja ? Nie ma innych możliwości ? Lepszych ?
Wrócę do Twojej matki. Spróbuj relację z córką sprowadzić
na grunt Twoich relacji z matką i odwrócić role.
Na pewno nie chciałeś składać matce jakichś podobnych propozycji ?
Nie pragnąłeś z nią kontaktów seksualnych ?
>> A po prostu tego robić nie musi. To kwestia pewnej umiejętności
>> rodzicielskiej - działać tak, by nie uwikłać się w odczucia wstydu.
>
> Rodzic uczciwy nie będzie się dziecka wstydził. Ma być dla dziecka
> opiekunem i nauczycielem, który systematycznie będzie przekazywał
> dziecku swoją wiedzę o życiu. Nic co ludzkie nie jest mi obce, więc
> DLACZEGO rodzice wstydzą się dzieci? W ten sposób uczą dzieci
> nieuczciwości.
Wstyd to tylko jeden termin 'towarzyszący' afektom. I też mający
wiele odcieni. Od lekkiego zakłopotania po paraliż lub histerię.
Są dowcipy, które na chwilę zawstydzają, ale jednak ludzie lubią
się nimi raczyć.
Z Raya Donovana, dowcip dziadka:
Wchodzi facet do domu i widzi, jak pakuje się jego dziewczyna.
- Co robisz kochanie?
- Odchodzę od ciebie.
- Ale dlaczego?
- Bo jesteś pedofilem!
- Mocne słowa jak na ośmiolatkę.
|