Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not
-for-mail
From: "Redart" <R...@o...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Date: Fri, 19 Mar 2010 00:47:48 +0100
Organization: http://onet.pl
Lines: 79
Message-ID: <hnue32$cc3$1@news.onet.pl>
References: <hntaqu$99b$1@news.onet.pl> <hnts17$rcb$1@atlantis.news.neostrada.pl>
<hntucs$3u8$1@news.onet.pl> <hnu2a5$d4m$1@atlantis.news.neostrada.pl>
<hnu6nt$rv5$1@news.onet.pl> <hnu8cc$cg$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: host-81-190-25-161.torun.mm.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=response
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.onet.pl 1268956066 12675 81.190.25.161 (18 Mar 2010 23:47:46 GMT)
X-Complaints-To: n...@o...pl
NNTP-Posting-Date: Thu, 18 Mar 2010 23:47:46 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.5843
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.5579
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:524226
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Chiron" <e...@o...eu> napisał w wiadomości
news:hnu8cc$cg$1@news.onet.pl...
> Moje zastrzeżenie dotyczy Twojego podziału: teraz pracujemy z tym, a temu
> dajemy spokój,.a jak to przepracujemy, to...
> Widzisz- to całkiem wbrew holizmowi. Człowiek jest całością. Ruszysz coś-
> to zmieniasz całość. Inaczej- skoro w danym momencie jest w równowadze- to
> tę równowagę zmieniasz robiąc cokolwiek. To po pierwsze.Czyli- po prostu
> trzeba zacząć- reszta wyjdzie w praniu::-). Kolejna sprawa: człowiek
> poddaje się terapii- i tak naprawdę nie potrzeba pracować z czymś
> konkretnie. Po prostu- wystarczy np przychodzić na kolejne terapie i brać
> w nich udział (wiem, inaczej działa psychoanaliza, ale myślę, że psycholog
> humanistyczny ze mną się zgodzi).
Ok. Masz trochę racji, rozumiem, o czym mówisz, ale postaram się trzymać
tekstu, do którego podałem linka i w którym kwestia 'konkretu'
oraz 'kolejności' jest również widoczna.
http://psychoterapia-silesia.org.pl/borderline.doc
(polecam szczególnie od strony 11 o terapii histeroidalnych borderline)
Przyjrzyj się Chiron temu tekstowi dokładnie, zauważ jak pełen jest
szczegółow i jak wyraźnie są w nim zarysowywane cele i kroki terapeutyczne,
w szczególności np. najpierw ogólnie rzecz biorąc zawsze jest faza
budowania,
jak to nazywają 'przymierza terapeutycznego' (i, zauważ, nikt się tam nie
upiera,
że terapeuta ma być zawsze neutralny a czasem wręcz przeciwnie), etap
stabilizacji (relacji, ego, obiektu ...) a potem dopiero terapeuta ma prawo,
jak to nazywają, wprowadzać 'frustracje', czyli narażać pacjenta na
dysonanse, 'nieprzyjemności' - które będzie w stanie udźwignąć, które
pozwolą
jedne mechanizmy obronne zastąpić bardziej dojrzałymi. Jest też tam mowa
o tym, że jedna terapia lepiej rokuje, a inna gorzej (produkuje 'wiecznego
pacjenta').
Może i psychologia nie jest nauką ścisłą, ale modele opisowe i procedury
terapeutyczne
- są bardzo ścisłe. Ignorowanie tej wiedzy, tej propozycji pracy z tematem
i kwitowanie jej krótkim 'można zupełnie odwrotnie i też wyjdzie' wydaje
mi się mało rozsądne.
> Raz wyjdzie jedno, innym razem- co innego. I ostatnia rzecz: czasem
> człowiek powinien poddać się terapii- nawet sam chce, ale terapia nie może
> być przeprowadzona, bo...mówiąc językiem psychologii: "jest nierówny".
> Wtedy potrzebna jest pomoc psychiatry, który go "wyrówna" lekami na tyle,
> aby był w stanie poddać się terapii.
> Jeśli chodzi o globa- moim zdaniem pomijając inne czynniki- należało by go
> najpierw "wyrównać". Bez tego wszelkie działania terapeutyczne mogą mu
> wręcz zaszkodzić...
No cóż, ja absolutnie nie podejmuję się oceny tego, czy jakieś leki byłyby
lepsze dla globa, nie mam pojęcia. Nie wiem, jakie Ty masz podstawy do tego
typu stwierdzenia. W kwestii 'wyrównać' masz w wywołanym tekście
bardzo konkretne propozycje nie opierajace się na lekach - czyli
fazy stabilizujące.
Natomiast odrywając się od globa i idąc w temat dalej, wrócę delikatnie do
pojęcia
'wieczny pacjent'. Oczywiście, jak sądzę, zawsze można dać jakiś lek, który
skutecznie ostudzi agresywnego pacjenta - i np. jego acting-outy mamy z
głowy.
Ale jednocześnie ten wybór może całkowicie zablokować dalszy rozwój - bo
zasadniczo wiąże się to z wygaszeniem zdolności do dalszej zmiany u
pacjenta.
Porównałbym to do drzewa - mamy chory korzeń a objawem są żółknące liście.
Możemy zrywać liście, możemy w drzewo wstrzyknąć coś, co spowoduje, że nie
będą
dalej rosły. Uchroni to glebę przed tym, by na nią spadały (metafora
zablokowania agresywnych acting-outów skierowanych w otoczenie), ale
dla samego pacjenta zysk wydaje się tu być żadny - nie rośnie.
Takie wybory jednak ktoś musi dokonywać. Zarówno twierdzenia 'wszystko
da się załatwić lekami' jak i 'można się cofnąć i wszystkie fazy rozwojowe
da się powtórzyć terapeutycznie' to jakieś nieosiągalne idee. Zależnie
od tego, czy trafisz do psychiatry, czy do psychoterapeuty - każdy będzie
ciągnął w swoją stronę - bo na tym się lepiej zna. A mózg mózgiem. Neurolog
powie wprost: pewnych spraw się nie da naprawić, bo zmiany w mózgu są zbyt
duże i zbyt pierwotne. Ot - życie. A i sam dostęp do specjalistów i ich
kawalifikacje - w głebokim deficycie wobec potrzeb świata.
|