Data: 2010-03-19 12:53:57
Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: zażółcony <z...@g...on.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Marchewka" <s...@g...pl> napisał w
wiadomości news:hnvrf0$qs5$2@inews.gazeta.pl...
> zażółcony pisze:
>>
>> Użytkownik "Marchewka" <s...@g...pl> napisał w
>> wiadomości news:hnv8in$ju9$2@inews.gazeta.pl...
>>> Nana pisze:
>>>> Już kiedyś to tłumaczyłem, ludzie deformują innych ludzi, przyklejają
>>>> im jakieś opinie, które budają fałszywy obraz, aby on taki nie
>>>> pozostał, nie być uwięzionym w tym obrazie należy się bronić.
>>>
>>> Albo zwyczajnie olac. Zdecydowanie lepsze rozwiazanie.
>>
>> Ja przepraszam, że znów walnę tutaj "brzydkie terminy" ale zauważ:
>> proces separacji i indywiduacji jakby nie bardzo dopuszcza metodę
>> 'olej to', a raczej wręcz przeciwnie - wymaga co najmniej aktywności.
>
> Taka aktywnosc w gabinecie psychoterapeuty - tak. No, chyba, ze aktualnie
> przebywasz w jakims. ;-)
No to idźmy dalej. Więc wiemy już super i dokładnie co i jak
w gabinecie można robić, co jest dopuszczalne, a co nie, itp.
I teraz wychodzimy z gabinetu, a w gabinet trafia bomba. Nie ma.
Był i nie ma.
Sytuacja jest niefortunna, bo:
- poza gabinetem działa ta sama siła ciążenia
- nie ma tylko stołu, wszystko leży na ziemi i krzyczy
Przewróciło się, niech leży ? Czy jak wtedy ...
No bo mam dylemat właśnie.
Ja się zgodzę, że pewnych rzeczy się nie da. Ale nie mylmy
siły ciążenia z gabinetem. Jedno z tych dwojga nie zniknęło.
|