Data: 2002-06-20 08:49:05
Temat: Re: Lekoman
Od: "Bogdan Roman" <h...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
=================
No czesc,
wiesz ten pociag i tak trafi na stacje koncowa. Ze mna czy beze mnie, na
haju czy nie - co za roznica. Masz Swojego Boga - jest Tobie z tym
niewatpliwie lzej; ja nie mam, nie w tym ogolnym pojeciu, w kazdym razie.
Dla mnie chodzenie na msze to wybacz prosze - aerobik.
Kocham Boga, ale wszechswiat, muzyke, poezje, milosc, madrosc ( bo kto
wymyslil madrosc - ludzkie mozgi, smieszne). Tak , ze rowniez mam swojego,
ale innego chyba troche - a moze takiego samego, tylko objawia sie to u nas
inaczej.
No, coz, zdrowka na razie, ( Przeczytam list Lechoxa)
Bogdan
=======================
Użytkownik "Marek Dlugosz" <u...@r...please> napisał w wiadomości
news:aeq7lc$6gn$1@news.tpi.pl...
> Witam!
>
> Roman napisał:
> :Przerwa w braniu trwala do dzis. Jestem na haju. Cholera, lubie to. Nie
mam
> :kobiety (mam syna, niezla prace). Mowia, ze mam dla niego zyc, ale nie
> :potrafie. To znaczy bym potrafil ale...
> :Pomozcie prosze,
>
> To jest złe, ale to jest przyjemne. Lubisz to, ale wiesz, że cię to
> zniszczy. Masz jeszcze do stracenia ... syna.
>
> Przeczytaj list Lechoxa w wątku "potrzebna pomoc". Najistotniejsze w tym
> liście to to, że trzeba stanąć w prawdzie - przyznać się przed sobą,
> otoczeniem, że to jest silniejsze od ciebie. I nie traktuj tego jako
> usprawiedliwienie do dalszego brania. Jeżeli weźmiesz - wiesz ile cię to
> będzie kosztować, żeby z tego wyjść, a jeżeli wyjdziesz, to pokusy
będziesz
> miał większe i nie wszystkie szkody w twoim organizmie i psychice zostaną
> naprawione w wyniku ewentualnej dalszej abstynencji.
>
> To jest staczanie się. Już wiesz, jakie będą dalsze stacje, jeżeli nie
> skorzystasz z szansy wyskoczenia teraz z tego pociągu. Z każdym dniem
będzie
> ci trudniej, z każdym nieodwracalne szkody większe.
>
> No i co?
>
> Dlaczego tak trudno pozbyć się nałogu, pomimo tak silnej motywacji? Bo
> trzeba być na tyle pokornym, żeby walczyć pomiomo porażek, żeby nie
> postanawiać poprawy, nie wyznaczać terminów, ale wykorzystywać każdą
szansę
> ucieczki (tak - nie strugaj bohatera, uciekaj) przed tym świństwem.
Pokornie
> omijać aptekę i nie patrzeć w tę stronę. Wyłapywać pierwsze symptomy ataku
> chcicy i walczyć z tym. To nic, że walka wydaje się beznadziejna i zgóry
> przegrana. Walcz!
>
> Walczyłem beznadziejnie - i wygrałem. Zdarzyło się to dwa razy w moim
życiu.
> Jak to się stało? Bardzo prosto: Bóg się pysznym sprzeciwia, a pokornym
> łaskę daje. Wyzwolenie przychodziło dopiero wtedy, kiedy moje własne siły
i
> sposoby zawiodły całkowicie. A więc - walcz. Chociażby po to, aby w końcu
> wyczerpać wszystkie siły i pomysły, żeby w końcu dotarło do ciebie to
> objawienie: "nie musisz już tego robić, jesteś wolny".
>
> A jak będziesz wolny - podziękujesz Bogu, bo bedziesz wiedział na pewno,
że
> to nie była twoja zasługa.
>
> Jer. 33:2-3
> Tak mówi Pan, który uczynił ziemię, Pan, który ją stworzył i umocnił, Pan
> jego imię. Wołaj do mnie, a odpowiem ci ...
>
> Marek D.
>
>
|