Data: 2009-06-18 17:41:27
Temat: Re: Londyn przyjazny wozkowiczom
Od: robercik-us <r...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Frank pisze:
>
> ooo qrcze (SORRY Adamie)
> odezwal sie ten co cale zycie w polsce przepracowal ups..
>
> w koncu Ty tez byles i mieszkales jakis czas za granica
> to dlaczeo inni nie moga zasmakowac tego chleba
>
> jezeli mu tam lepiej sie zyje (a On to wie najlepiej)
> to ja sie z tego ciesze ze chlopak daje sobie rade i poprawil sobie byt
> a wrocic zawsze moze prawda
Miałem i ja mały epizod w życiu związany właśnie z Londynem...
No cóż, Londyn, to Londyn, inna kultura, inne realia. Wróciłem, bo
uznałem, że zaczynać gdzieś od zera kiedy jest się w nie najmłodszym w
końcu wieku... to nie jest żaden miód.
Nie żałuję powrotu, czuję się Polakiem i po tych doświadczeniach, jakie
miałem uznałem, że tam, gdzie się urodziłem, wychowałem, ukształtowałem
na takiego, jakim jestem... tam też będę czuł się najlepiej.
Tam... zawsze będę 'obcym' - nawet gdybym uzyskał zadowalającą
niezależność finansową, to i tak będę z tych 'oni'. Tu jestem raczej z
tych 'my' chociaż pod pewnymi względami :-) i to mi odpowiada.
Jasne, że fajnie byłoby mieć jakąś swoją chałupkę w 'dalekich krajach' i
móc sobie tam pojechać co roku na kilka miesięcy, ale zawsze to będzie
'tam', a tutaj będzie 'tu' :-)))
Są wartości wyższe niż same pieniądze i tzw socjal. To potrafią docenić
Ci, którzy tenże socjal... i coś trochę więcej, mają zapewniony. Jak
ktoś jedzie wyłącznie 'za chlebem'... widzi tylko ten chleb :-)))
pozdrawiam
robercik-us
|