Data: 2003-03-09 03:44:10
Temat: Re: MAMY LOKAL
Od: "mania" <m...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"patrycja." news:b4dhv3$ga0$1@atlantis.news.tpi.pl...
> > w jakim stopniu znasz środowisko przestępcze?
> dobrze wiesz że Twoje pytanie jest bardzo trudne, to też zależy od tego co
> definiujemy jako środ. przestępcze.
> w niewielkim /co nie oznacza że wcale, o szczegółach nie chcę mówić/.
> ja przedstawiłam tylko moje myśli i poglądy. do tego nie jest potrzebna
> "fachowa" znajomość. chyba że należysz do osób /w co nie wierzę/ które
> potrafią komuś powiedzieć że jego _poglądy_ są niewłaściwe.
w przeciwieństwie do Ciebie i Goldy ja w dalszym ciągu nie mam
wypracowanego stanowiska w tej sprawie; jak dotąd żadne z Was
a przede wszystki d.v. nie zdołało mnie przekonać do swojej opcji,
stąd moje próby uporządkowania tematu, oparcia się na rzeczowych
informacjach, póki co odnoszę przede wszystkim wrażenia z
"ubijania piany";
nie chcę już wnikać (w tej chwili) w inicjatywę i działalność d.v.
interesuje mnie natomiast pure pomysł resocjalizacyjno-dydaktyczny;
żeby go przeanalizować trzeba zebrać wiedzę z "mojej" działki:
pedagogika/wychowanie + z nie "mojej": resocjalizacja;
Twoja postawa w Tym wątku przypomina postawę dziecka,
które uparcie krzyczy na całą klatkę: "śliwki w czekoladzie
najlepiej smakują! ktokolwiek twierdzi, że jest odwrotnie
napewno nie posiada smaku!" (dodam że to dziecko zna
śliwki w czekoladzie z reklamy TV)
a teraz merytorycznie: temat resocjalizacji nie jest mi dobrze znany,
mogę natomiast wypowiedzieć się opierając się na własnych
doswiadczeniach pedagogicznych;
nie wychowywałam się w rodzinie patologicznej, nie mam na swoim
koncie wykroczeń z kodeksu karnego, potrafię zapanować nad
własnymi emocjami, jestem osobą pogodną, cierpliwą, sympatyczną,
dzieciaki uwielbiają moje zajęcia, dzieciaki czyli dzieci od 3 do 10
roku życia, bynajmniej nie ze świetlicy środowiskowej, w większości
zadbane, "zaopiekowane", tzw "normalne"
do czego zmierzam:
ano do tego, że w porównaniu z sytuacją jaką stwarza omawiany
przez nas pomysł mam idealne warunki do stworzenia dzieciom
dobrych, etycznych, serdecznych i co tam jeszcze naj podstaw rozwoju
emocjonalno/umysłowego
a jednak
zdażają mi się chwile, że zdaje mi się, że za chwilę utonę w problemach,
że robi mi sie czarno przed oczami gdy widzę co "pupile" wyczyniają;
słynne jest przekleństwo:
"OBYŚ CUDZE DZIECI UCZYŁ"
opieka nad dzieckiem to gigantyczna odpowiedzialność, to konieczność
stałego kontrolowania rzeczywistości, ciągłego "mądrego" myślenia,
panowania nad własnymi emocjami, to bardzo ciężka i bardzo trudna
praca, wymagająca olbrzymiego wysiłku (jeszcze raz podkreslam)
emocjonalnego i umysłowego; bo dziecko nie jest zabawką, którą
można naprawić, jak raz zniszczysz, to już do końca zycia bedzie nosiło
bliznę
to tak, w dzien kobiet
Mania
PS znam trochę dzieciaków z rodzin patologicznych, obsrwuję jak
wchodzą w dorosłość, wiem co to jest "przekroczenie granic moralnych",
obserwuję wg jakich scenariuszy żyją;
nie wiem..., naprawdę nie wiem Patrycjo - skrzywdzić można tak łatwo :(
Jakiś sens widzę w tym, że świetlice środowiskowe daja schronienie
dzieciakom, które są potencjalnie narażone na patologię społeczną,
młodociani przestępcy zazwyczaj pochodzą własnie z ich środowiska,
łatwiej się dogadać "ze swoim" niż z paniusią ze studiów, ale...
wzorce! podstawówka to okres autorytetów!
ech... wyobrażam sobie pomoc wybranych "penitencjonariuszy"
przy opiece nad niepełnosprawnymi...
dla mnie w każdym razie jeszcze nie EOT
|