Data: 2008-09-04 22:52:42
Temat: Re: MIŁOŚĆ
Od: "Redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
news:g9pm30$ojd$1@node2.news.atman.pl...
> Co zatem starasz się osiągnąć?
> Czy w ten sposób nie przykładasz się przypadkiem [bezrozumnie] do
> eskalacji niezadowolenia jakie nieuchronnie wybuchnie w [całkiem
> niedalekiej już] przyszłości?
>
> Zastanów sie. :)
Ej, cebe, czy Ty przypadkiem tu nie zdradzasz jakichś super tajnych
planów strategicznych ?
A tak na poważnie ... Skoro pytasz się co chcę osiągnąć ...
Może Ty też za chwilę odpowiesz na podobne pytanie.
Ja generalnie jestem człekiem, jak już rzekłem, w dużej mierze
prostym. Lubię weekendowe grzybobrania i spokój. I po prostu
zupełnie mi się w głowie nie mieści, że za tę moją prostotę Bóg
cebeneta chce mnie potraktować ksywką owcy (a moze psa, cholera wie)
i mi zgotować eksodus. I w dodatku strasznie się z tym czai.
Zapowiada, zapowiada - a tymczasem nic nie zrobił z grzybami
- cały czas powolutku, regularnie na jesień - rosną - jakby specjalnie
dla mojego koszyka - na uciechę. Potem jabłuszko i ziemniaczek w ognisku.
Jest ok. Może ten Bóg to tak dla zmyły robi, żeby mnie uśpić i utrzymać
w mojej prostocie a potem mnie nagle zaskoczy - z grubej rury - i mi
w środku pola zgoduje taaakiego grzyba [atomowego - to podpowiedź dla
podobnie prostych jak ja]?
A tak jeszcze bardziej na poważnie: jako człowiek nie mający zupełnie
beztroskiego życia jestem zmuszony dość mocno siebie obserwować - bo moje
naturalne skłonności dość często jakoś nie idą dokładnie w tym kierunku,
co rzeczywistość.
I mi wychodzi na ten przykład, że (podobnie jak niejaki cebe) - mam mocno
przerośnięty intelekt. To moja silna strona. Mam naturalną, silną skłonność
do tego, by wszelkie problemy sprowadzać na poziom łamigłówki intelektualnej
- i w ten sposób rozwiązywać. Ale rzeczywistość (ta moja domowa na ten
przykład,
z żoną i dziećmi w roli głównej albo w pracy zespołowej w firmie) to nie
puzzle ani
krzyżówka. Myślenie to dobra rzecz oczywiście - ale nie każdy problem
rozwiązuje.
I widzę u siebie luki, które utrudniają(trochę) życie mi i moim bliskim.
Jakoś tak to się porobiło - jedne obszary w mózgu się trochę przesunęły -
kosztem innych. Wiem coś nawet o tym, jak do tego doszło - ale znów za dużo
intelektualnej analizy.
Więc drążąc temat z własnej woli ale też i pod presją życia - doszedłem do
kilku ciekawych wniosków - z pomocą także i specjalistów.
Też byłoby mi wygodniej szukać przyczyn moich frustracji 'na zewnątrz'. Że
mi
Żydzi życie utrudniają, bo trzymają banki w rękach. Mógłbym nawet się tak
ożenić,
że miałbym żonę o podobnych skłonnościach i urządzilibyśmy sobie wzajemne
małe
kółko adoracji. No ale tak się nie stało. Jestem zmuszony pracować z
problemami
rzeczywistymi a nie tymi, które sobie wymyślam. Może po prostu mam za mało
kasy
albo coś ?
Ktoś pewnie powie, że Bóg specjalnie to tak ustawił ...
|