Data: 2002-03-08 13:55:28
Temat: Re: MINUSY DO
Od: "Krystyna *Opty*" <k...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "chaciur" <g...@k...net.pl> napisał w wiadomości
news:a69ue3$et7$1@news.tpi.pl...
> Nie twierdze, ze JK sam na to nie wpadl.
> Moglo mu sie to przyslowiowe ziarko trafic.
A wiesz, że ja uważam, że mi także to ziarko się trafiło?
Mówię oczywiście o DO, przecież mogło mi się nie trafić... dla mnie
osobiście to byłoby dość dramatyczne. Mój organizm na diecie
śródziemnomorskiej, tak obecnie powszechnie zalecanej, był na drodze do
samounicestwienia. I gdyby nie to ziarko J.K.... > ... i gdyby mi nie wpadło
samo, w moje coraz bardziej już wtedy ślepe (dosłownie i w przenośni)
oczy...
Wielu odkrywcom zdarzają się na początku... ziarka.
> Tylko to co on z ta ciekawa idea wyprawia,
> sprawia ze czuje sie zdegustowany.
Ooo... : (((
Może tak jest dlatego, że na takich dużych spotkaniach:
jeden człowiek < kontra> kilkuset ludzi - z dziesiątkami pytań, to nie
najlepsza forma wymiany informacji. Do tego dochodzi jeszcze brak
profesjonalnego opracowania redakcyjnego, po prostu nie ma kto tego robić.
Była to czysta relacja nagrana i przekazana bez jakichkolwiek ingerencji,
retuszów, poprawek itd.
I sam widzisz, jak to jest z tą "surowizną"... ;)
Nawet diament wymaga mistrzowskiego oszlifowania, by mógł stać się
brylantem, ale prawdziwy znawca potrafi dostrzec i wydobyć tę jakość,
nawet z wyglądającego na bezwartościowe, szkiełka.
W każdym razie, weź na to poprawkę... ; )
> I dla tego latwiej mi uwierzyc ze to ten Lutz wymyslil,
> choc nie jestem germanofilem.
Ale Lutz ma ku temu lepsze warunki... :(
(cudze chwalicie, swego nie znacie)
> > > 4. duzo bezpieczniejsza jest glodowka
> >
> > Obawiam się, że tkwisz w błędzie.
>
> To niech mnie ktos ratuje!;)
> Nie chce tkwic w bledzie.
Ktoś..., ktoś..., s a m się ratuj ;)
wyrosłeś z pieluszek i nikt Ci na siłę butelki do buzi
pakować nie będzie ;)))
> To mnie troche uspokoilas.
> Czyli nie tlumaczysz wszystkiego dieta?
> Nie uwazasz, ze Kazimerz Wielki zmienil
> diete w kierunku opty i od tego sie nam poprawilo?
> No to jestem duzo spokojniejszy.
Niech Kaziu spoczywa w spokoju...
> tyle ze w tym miejscu wkraczasz we wlosci organizmu,
> z tak zwanym szkielkiem i okiem lekarza JK.
Czy chcesz, czy nie chcesz, we włości organizmu wkraczasz cały czas, np.
oddychając takim, a nie innym powietrzem, jedząc takie, a nie inne jedzenie,
prowadząc taki, a nie inny tryb życia - zawsze bardziej świadomie lub mniej,
wpływasz na jakość swojego organizmu i ingerujesz w jego fizjologię.
A czy wiesz skąd się wziął organizm? Jakikolwiek, nie tylko ludzki. Mówiąc
trywialnie i "kosmicznej" wielkości skrótem:
Najpierw powstały bakterie, potem różnicowały się i rozbiły się na szereg
linii i form: czerwone, purpurowe i oddychające; siarkowe i tlenowe; owalne,
krętkowate i pałeczkowate. Ale bakterie nie tylko się różnicowały; niektóre
z nich przenikały do wnętrza innych bakterii i zaczynały tam żyć własnym
życiem. Niektóre tłoczyły się wokół źródeł pożywienia, w tym także
bakterii - martwych lub żywych. Nie mając układu odpornościowego, ani
sztywnych zewnętrznych barier, potrafiły łączyć się ze sobą i przekazywać
sobie wzajemnie geny - z pomocą wirusów lub bez ich udziału. Zwykle
zaczynało się to jako atak jednej bakterii na drugą - ale gdy obu stronom
udało się go przetrwać, te akty agresji przeradzały się w niełatwe
zawieszenia broni, a nawet zawiązki unii i federacji. Takie złączone, choć
wcześniej żyjące niezależnie, bakterie przeistaczały się w nowe, złożone
formy komórkowe.
W ciągu swej długiej ewolucji protoktisty (pierwotne bakterie) podlegały
wielu różnym przemianom - niektóre z nich wytworzyły formy, których rozród
wiązał się z łączeniem dwu niezależnych komórek; w ten sposób powstawał nowy
organizm. Potomkami takich protoktistów są rozmnażające się płciowo rośliny
i zwierzęta. Różne bakteryjne symbionty tworzyły złożone asocjacje;
każdy z nas jest w gruncie rzeczy wielką kolonią mikroorganizmów.
Dawne protisty tworzą dziś zintegrowane i harmonijnie działające zwierzęta,
zbudowane z najrozmaitszych tkanek i narządów.
> Oczywiscie sie ze mna nie zgodzisz ale i tak napisze ;)
> co mysle: krzywdzenie zwierzat jest zle i w tym
> punkcie tej diety widac, ze jest krokiem w zlym kierunku.
> Co jest zle jest zle - to dla mnie jest jasne.
A czy zdajesz sobie sprawę ile musiało się wydarzyć na Twojej własnej drodze
ewolucyjnej "krzywd", żebyś dzisiaj mógł się swoim własnym mózgiem nad tym
zastanawiać?
Twoja idea niekrzywdzenia zwierząt, to z punktu widzenia biologa, może być
jedynie przeciwstawieniem się Twojej "kolonii mikroorganizmów" zwanych
"chaciur" przeciw odbieraniu życia (w celu wchłonięcia), innej kolonii
mikroorganizmów zwanych umownie np. świnka, kefir, Danon, wszelkie
szczepionki, antybiotyki (czyli substancje wytwarzane kosztem biednych
mikroorganizmów, głównie grzybów, hamujące wzrost mikroorganizmów
chorobotwórczych) i innych kolonii. Słowem Twoje istnienie, z Twoją ludzką
świadomością - to efekt śmierci kosmicznej ilości istnień wszelkiego
rodzaju.
Czy jesteś w stanie udźwignąć ten "grzech"? Powiesz, że nie wiedziałeś, ale
już teraz wiesz... ; )))
> Wyzej pisalas mi o drodze i sie zgodze, ze trzeba isc
> tylko trzeba miec cel a cel musi byc doskonaly.
To pierwsze prawo ewolucji: zawsze dąży do doskonalenia.
Z nami, czy bez nas - dalej będzie dążyć.
> > i węglowodany złożone (skrobia) w ilości odpowiedniej do
> > rzeczywistych potrzeb organizmu człowieka,
>
> Rzeczywiste potrzeby organizmu, nie okresla
> sie za pomoca wagi i proporcji. Mam nadzieje,
> ze zdajesz sobie sprawe ze proporcja BTW podana
> przez waszego lekarza nie jest doskonala.
Z pewnością wymaga, a raczej powiedziałabym - jest godna, dalszych badań i
uwagi kompetentnego zespołu znawców tematu, ale nie takich, którzy chętnie
ukradkiem podstawiają nogę.
Ja w każdym razie widząc co się wokół nas dzieje, nie mam czasu ani ochoty
czekać na efekt rozgrywek politycznych, bo niestety, do tego się sprowadza
wiele społecznych bolączek.
> Tylko z ta dieta opty - stanie sie to samo co z innymi,
> przejdz sie do roznych lekarzy optymalnych i mysle
> ze kazdy Ci powie inaczej ten 48g wegli inny 80g.
> Bo oni nie wiedza. A to dopiero poczatek.
> I zobaczysz, ze z biegiem czasu pojawi sie
> wiecej ksiazek i rozbieznosci beda wzrastac.
> Spojrz na ten artykul o insulinie (dzieki Karolina),
> Tam jest napisane, ze weglowodany z blonnikiem
> sa dobre, a procent tluszczu to 60.
Wielu lekarzy jest już na tym tropie, nie tylko J.K.
I masz rację, każda idea podlega presji, naciskom, próbom modyfikacji itd.
Nie jesteśmy identyczni, miliardy ludzi, a nie ma dwóch identycznych, nawet
bliźniaki jednojajowe także - czymś się różnią. Dlatego B:T:W dla Ciebie nie
może być identyczne, jak dla mnie. Inne życie - inne potrzeby, ale bazą,
podstawą powinna być dostateczna ilość energii, by wszystko mógł organizm
spalić, a niepotrzebne śmieci zutylizować i wydalić bez problemu i
podrzucania pod drzwi sąsiada... ;)
> Wiesz co? Z Ciebie to i tak heretyk :))
> Bo Leszek straszyl sadem za porownanie DO do
> glodowki. Ty jednak dostrzegasz analogie.
;))) Zasilanie wewnętrzne (głodówka) to przede wszystkim aktywizacja wątroby
w produkcji potrzebnych organizmowi składników z tych trzech podstawowych:
białka, tłuszczu i węglowodanów. Nie produkuje tylko węglowodanów i białek
(tak jak Ty wcześniej jej w diecie dostarczasz, nie produkuje olejów
roślinnych, ani białek roślinnych, ani błonnika) - w celu odżywienia drogą
naczyń krwionośnych całego organizmu, zgodnie z hierarchią ważności
narządów, tkanek, komórek. Po prostu kombinuje z tego, co ma do dyspozycji i
produkuje zwierzęce białko, zwierzęce tłuszcze i taką ilość glukozy jaka
jest jej naprawdę potrzebna i nie wywoła wyrzutu insuliny. Jak byloby u
cukrzyków na głodzie - nie wiem, nie jestem naukowcem. To oni mają obowiązek
te rzeczy badać i wiedzieć, ale to olewają, bo społeczeństwo im na to
pozwala.
> To wszystko porownania. Ja Ci moge ulozyc inne:
> DO to jak dom w ktorym sie nie sprzata, probujac
> chodzic na paluszkach i nie oddychac aby tylko nie nasmiecic.
> A pilnujaca go pani drze sie na wszystkich aby tylko
> utrzymac porzadek. Mozemy sie pobawic w takie
> czy inne porownania. Nie ma jednak obiektywnych
> przeslanek, poza wykwitami z mozgu pana JK
> na temat szkodliwosci glodowki.
Głodówka może być dorodziejstwem i może przynieść szkody. Nożem mozna kogoś
zabić, albo uratować komuś życie.
Podobnie jest z głodówką, zalezy u kogo i jak długo trwa. Ja to tak
zrozumiałam, Ty rozumiesz jednoznacznie... :(
> Czyli chcesz powiedziec, ze glodowka je jeszcze
> bardziej zbuntuje :)).
To znów zależy u kogo, w jakim stadium rozwoju raka i w jakiej kondycji
ogólnej jest w danym momencie organizm. Głodówka może podziałać bodźcowo,
czyli wzmóc siły obronne organizmu, i wtedy jest OK. Ale bodziec nie może
trwać zbyt długo, lub też nie można go zastosować u człowieka tuż przed
agonią,
z wiadomych względów jedynie go dobije... :(
Ale można tak się odżywiać, by potencjalne komórki nie wchodziły na drogę
nowotworzenia. Gdy będą dobrze odżywiane, nie będą kombinować... ;)))
Oczywiście jażeli nowotwór juz jest - należy go unicestwić konkretnym
leczeniem onkologicznym, jeśli są ku temu podstawy. I nie łudzić się, że sam
zniknie, ale zapobiegać powstawaniu następnych.
> Ale JK znalazl ratunek :) i juz nam nic nie grozi.
> Przestajemy sie bac. Zamykamy oczy i powtarzamy:
> BTW, BTW ....
:))))))))))))))))))))))))))
: ) Jesteś uroczy! : ) ...że się tak wyrażę...
: ))))))))))))
> Ale slonina zawiera smieci innego przekarmianego
> zwierzecia.
Dlatego powinniśmy jak najszybciej wrócić do naturalnych, czyli
ekologicznych zasad w hodowli zwierząt i roślin. Nie ma innego wyjścia,
musimy ilość zmieniać w jakość, albo źle się to wszystko skończy (oczywiście
dla nas, nie dla natury, ona sobie i z nami poradzi). Nie raz już sobie
poradziła...
> Jak tam Staszic?
A dziękuję, pozdrowię... ;)))
leży i czeka... ;)))
ciągle niewiele mu mogę czasu poświęcić
... i jeszcze ten staropolski język ;(
> pozdrawiam Chaciur
Ja także
Krystyna
|