Data: 2006-12-03 20:55:03
Temat: Re: Maszynka do makaronu - co robi? 1/4 le? + Mum ma jednak wady.
Od: "E." <e...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
ikselka napisał(a):
>> Przy okazji możesz odpowiedziec w czym różni sie znaczenie od tego co Ty
>> napisałas od tego co ja napisałam?
> Tym, że nie uzyłam zwrotu"nie powinny zakładać rodziny", lecz "nie
> powinny ładować się w to wszystko", co z kolei odnosiło się do
> prania skarpet, gotowania itp. wcześniej wymienionych w tej samej
> wypowiedzi czynności.
A mozna mieć rodzinę WCALE nie robiąc "tego wszystkiego"?
Napisałaś: "Pisałam o kobietach, które
gotowanie i pranie uważają za tzw. dopust boży, czyli tych, które
może i CODZIENNIE to robią, ale traktują to jako karę czy coś
niepotrzebnego im do szczęścia. To one nie rozumieją swojej roli w
zapewnieniu szczęścia rodzinie "
> Potem dopiero grupka zdołowanych (i słusznie)
> pań dorobiła teorię, za którą napastliwie mnie traktowała w tym
> wątku
Ty przyjęłaś, że skoro ja nie lubię gotowac, to u mnie dzieci są glodne
a mąż chodzi bez skarpet (bo juz mu się z brudu rozsypały zapewne) a
wszyscy sa głęboko nieszczęśliwi i jeszcze mi wytknęlaś, że to rzekomo
tłumaczę swoją praca zawodową.
Napisałaś: "Ostatecznie racja: obiadu może nie być ;-)
Osoby "pracujące zawodowo" wprawdzie tłumaczą to właśnie swoją
pracą..."
, który ciągnie się niestety (dzięki Tobie i Theli) aż
> tutaj. Jeśli myślicie, że mam coś nie tak z logiką, to spójrzcie
> na siebie. Co do logiki - ja mam ją "w jednym paluszku" i nikt mnie tu
> nie "zagnie" - nie od parady jestem matematykiem :-)))
Niestety, gdybys byla dobrym matematykiem nie siedziałabyś teraz w domu
przy kuchni.
> Nie cierpię mycia okien i rzepów w psim ogonie.
> Co nie oznacza, że okna u mnie są brudne, a pies ma kołtuny.
>
Nie lubię gotować i prasować.
Co nie oznacza, że obiadów nie ma, bo są co dzień a rodzina, co dzień
rano zakłada ubrania wprost z wieszaka czy szafki, bo wcześniej je
wyprasowałam.
Rozumiesz wreszcie, że ktos kto lubi coś zupełnie innego niz Ty jedna
nie musi byc wcale w zacytuję Cię: "grupka zdołowanych (i słusznie)" a w
dodatku może mieć szczęśliwą rodzinę??????
" Jeśli myślicie, że mam coś nie tak z logiką, to spójrzcie
> na siebie. Co do logiki - ja mam ją "w jednym paluszku" i nikt mnie tu
> nie "zagnie" - nie od parady jestem matematykiem"
Moja droga, gdybys była DOBRYM matematykiem stosowałabys logikę w życiu
i w dyskusji. Niestety jesteś (a przynajmniej taką się pokazałaś) dobrą
kucharką umiejącą odmierzyć porcję rosołową. W dodatku fanatyczną. A co
jeszcze gorsze - narzucającą swoje prywatne racje innym. Nie byłoby to
jeszcze takie złe gdybys przy tej okazji nie wciskała pracujących kobiet
w te swoje foremki z etykietą "nienadające się do życia w rodzinie lenie".
Póbowano Ci to wyjaśnić na wiele sposobów, ale okazałaś się być do tego
jeszcze totalnym betonem, ktory nie umie słuchać ani przyznać sie do
tego, że popełnił błąd. Miast tego brniesz w to dalej.
Zrozum - KOBIETY PRACUJąCE w niczym NIE sa gorsze od Ciebie.
Kobiety, które nie lubia gotowac MAJą PRAWO do "pakowania się" w związki
i zakładania rodzin.
Kobiety, ktore mają inne pasje i realizuja się zawodowo NIE MUSZą mieć z
tego powodu dołka ani wyrzutów sumienia.
I albo jesteś tak tępa, że tego nie pojmujesz (co raczej malo
prawdopodobne), albo tak sfrustrowana swoją pozycją, że tylko
umniejszanie roli innych daje Ci prawdziwą satysfakcję.
Tak czy siak żal mi Twojej rodziny, bo ma w niej ciasny i zamkniety na
1. relacje z innymi 2. poglady innych 3. prawo do własnych poglądów
innych umysł.
A tekst o mężach odchodzących i po tygodniu wracających do siedzacych w
domu i piekących drożdżówki kobiet wrzucam jako 1. tekst roku. ja nie
lubię odgrzewanych kotletów.
Eulalka
|