Data: 2002-06-04 22:33:59
Temat: Re: Mężczyzna na zakupach
Od: "Ania" <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Marzena Fenert" <m...@f...net> wrote in message > Bo miałaś wtedy
pewnośc, że jak CI nie starczy do pierwszego to
> przysłowiowy wikt i opierunek masz u rodziców.
> Inaczej byś mówiła gdybyś wyprowadziła się na wynajmowane za grubą
> kasę mieszkanie i musiała wyżyć za to co zarobisz.
> Gdybyś przechulałą kasę i pod koniec miesiąca zabrakłoby na chleb - to
> na pewno byś zaczęła zwracać uwagę.
>
A ty wyprowadziłas sie od rodziców jeszcze zanim ukończyłaś osiemnaście
lat??? Bo do wtedy powiedzmy, że miałam. Chociaż to, co jedliśmy do chleba
zależało od tego, co ja kupiłam za własne pieniądze. Renty rodziców
starczały na czynsz, rachunki, lekarstwa i suchy chleb.
Ja chyba napisałam wyrażnie. U mnie nie istnial koniec misiąca. Korepetycje
ludzie brali i na początku miesiaca i na końcu. A jakby zabrakło mi na chleb
to bym pomyslała, w jaki sposób szybko na niego zarobić, a nie czekać na
wypłatę.
A już na studiach udawało ci się studiować, wynajmować mieszkanie za grubą
kasę i wyżyć za to co zarobisz? Czy może dopiero po?
Bo ja mogłam spokojnie na studiach wyprowadzić się i wynając mieszkanie za
gruba kasę. Ale wtedy nie wiem, czy wystarczyłoby mi jeszcze dla nich.
> >tylko broń Boże nie na ciuchy, bo gdyby wszystkie kobiety miały do tych
> >rzeczy taki stosunek, jak ja, to w Warszawie byłby jeden sklep z
ubraniami i
> >jeden z kosmetykami i tłoku by tam nie było:))))
>
> I naprawdę nie masz w szafie jakiś seksownych fatałaszków?
Ja nawet nie mam szafy:))))) Serio. Mam jakieś szuflady w regale.
> Nie lubisz mężowi pokazać się znienacka w takiej bieliźnie, że od razu
> mu "mózg puchnie" ? ;))))
Nawet nie wiem, czy by zauważył. Natychmiast by ze mnie zdjął.:)))) Nie
wiem, czy "mózg mu puchnie," ale on najbardziej woli mnie bez
bielizny.:))))) I vice versa.
> Bo nie wiem, ale odnoszę wrażenie, że usiłujesz tutaj na forum grupy
> zrobić z siebie totalnie wyluzowaną miliarderkę która ma olewający
> stosunek do wszystkiego a zwlaszcza z dbania o wlasny wyglad (pomine
> pieniadze).
Dbanie o wlasny wygląd nie polega na ilości ciuchów w szafie.:)))) Kapię się
codziennie. Dezodorantów, mydła i szamponu do włosów używam. Polskich. Nawet
do Anglii na zapas zabieram, bo tam się ich nie kupi:))))
Depilatorów też. Ale to wszystko, oprócz depilatorów i dezodorantu, można
kupić w każdym kiosku Ruchu.
W podstawówce i liceum uchodziłam za jedną z najładniejszych dziewczyn w
szkole. Mimo tego, że
mialam jedną parę dżinsów i dwie bluzki.
> No wiec wiekszosc tych milionerek to kobiety z klasa, pieknie i
> gustownie ubrane, przepieknie pachnace. A nie takie co to maja tylko
> dwie bluzki na krzyz i obojetne im jak wygladaja.
> Nie wierze CI, ze jest CI obojetny wlasny ubior - nie znam kobiety
> ktorej byloby to obojetne.
Milionerką nie jestem. Po prostu uważam, że pieniądze trzeba wydać jak
najszybciej, niekoniecznie dla siebie, bo może jutro wpadnę pod samochód i
tych oszczędności do nieba ze sobą nie zabiorę, albo jakiś kryzys sprawi, że
stracą wartość jak kiedys w PKO:))))
Wyglad też nie jest mi obojętny. Urodę otrzymałam od Matki Natury i po
rodzicach. Warkocz mam do pasa i nigdy w życiu nie byłam u fryzjera. Kolor
włosów mam naturalnie oryginalny i wiele osób pyta się uparcie, jaka to
farba:)))) Brwi i rzęsy mam naturalnie ciemne, nawet kiedys w ósmej klasie
wychowawczyni w napadzie złego humoru kazała mi wyjśc do toalety i zmyć
makijaż.:)))) Wymiary mam 85-65-88. Moda mnie nie interesuje. Mam swój
własny styl, który z modą nigdy nie miał nic wspólnego. I te dwie spódnice,
dwie bluzki, para dżinsów, jeden sweter i kilka podkoszulków zupełnie mi
wystarczają. Ale choćbym kupiła sobie nagle calą szafę ciuchów to nie jestem
pewna, czy mój mąż by to zauważył:)))))) Chociaż może tak. Bo od czasu do
czasu mówi - "O, kupilaś sobie nową bluzkę? Ślicznie w niej wyglądasz" a to
jest ta sama, w ktorej brałam z nim ślub cywilny ponad siedem lat temu,
tylko wisiorek na szyi mam inny:))))) - te wisiorki i kolczyki to wszystkie
od niego, ktos mu powiedzial, że Polki lubią takie prezenty, a ja nie
chcialam mu robic przykrości więc zaczęłam je nosić.
> >Za to książki i czasopisma
> >kupowałam maniacko.
>
> Książki to jeszcze rozumiem.ale czasopisma.........5 tytułów na krzyż. O,
jest tego znacznie więcej. A już wszystkie kulinarne kolekcjnuję namiętnie.
A poza tym oczywiście "Kwartalnik Neofilologiczny," "Teatr" "Dialog" "Ruch
Teatralny" "Didaskalia" "Fa-Art" "Czas Kultury"' "Tygiel Kultury" "Przegląd
Artystyczno-Literacki" "Film"- to już dziesięć wartych według mnie
przejrzenia i przeczytania tego, co mnie tam interesuje.
> > No i kupiłam do domu kolorowy telewizor i magnetowid.
>
> A to są klasyczne ogłupiacze - niestety ;)
>
Zgadza się. Ale to było spełnienie największych marzeń moich rodziców.
> >Choćby głupiej Vegety.
>
> Dodajesz do rosołu Vegete??????? A feeeeeeeeeeee
> ;)))))))))))))))
U nas nie. Ale tam to nawet Vegeta jest na wagę złota. Bo ich kostki
rosolowe są obrzydliwe i zupelnie inne niż nasze.
>
> > Skąd mój mąż miał wiedzieć, co kupuje się na
> >polskie Święta. On się tego nie mógł nauczyć w domu.
>
> Ale my tu cały czas mówimy o normalnych tygodniowych zakupach a nie
> zakupach wigilijnych ;))))))))
Tygodniowych nie robię. ja mam sklep pod domem i chodze do niego codziennie.
> >Ale wątpię, czy w tej grupie są takie
> >osoby.Za cenę abonamentu do sieci albo impulsów TPSA spokojnie można
kupić
> >buty dla dziecka.
>
> Sąteż inne sposoby dostępu do internetu niżprzez TelePsy - to tak dla
> wyjaśnienia ;)))))))
Oczywiście. Ja mam kabel. Bardzo szybki i podobno bardzo tani. Ale np. bloki
na sąsiedniej ulicy już nie, bo ta firma tam juz nie weszła.
Pozdrawiam
Ania
|