Data: 2000-09-04 12:02:21
Temat: Re: Miłość - śmierć
Od: "Eva" <e...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Marcin Jaruszewicz <l...@p...mini.pw.edu.pl> w wiadomości
do grup dyskusyjnych napisał:8ouegt$o21$...@n...tpi.pl...
> Slowa sa zawsze uproszczeniem, ale nie mamy nic lepszego.
> To co teraz napisalas dzieje sie bardzo czesto. I jest tak dlatego, ze
> zabraklo milosci a za duzo bylo pospiechu i, delikatnie mowiac,
> nieprzemyslanych decyzji.
Zgadzam sie. I niestety wiele nieodwracalnych.
Mnostwo takich widze wokol i nie tylko wokol:)))
Dlatego chcialoby sie ostrzec innych, by nie wiazali sie na zawsze.
"Potem...Potem to juz jest muzeum."( Leszek Dlugosz)
> >
> > Czy wobec tego milosc jako "roztapianie sie w sobie dusz" i prawdziwe
> > szczescie jest naprawde mozliwa na dlugo/na zawsze?
> > Dlatego napisalam o zaprogramowaniu przez literature/kulture/kosciol.
> > Nie wiem tego, nie twierdze, ze tak jest i dlatego rzucilam to pytanie.
> >
> > Bo jesli nie to - do licha - przeprogramujmy siebie i nasze dzieci
> > i przestanmy cierpiec, gdy konczy sie WZAJEMNA fascynacja!
>
> O to MI chodzilo. Wzajemna fasynacja to zdecydowanie nie milosc. Jesli
> fascynacja jest bez tego szczegolnego stanu milosci, to musi sie skonczyc.
> Dlatego nie powinnismy sie zalamywac (specjalnie nie pisze, ze nie
> powinnismy cierpiec), bo to tylko przygotowanie do czegos tak wielkiego
jak
> milosc. Trzeba kilka razy wyrznac nosem w snieg zanim nauczy sie jezdzic
na
> nartach. Chyba potrzeba wiecej wyrzniec przed miloscia.
Uhmmm....zwlaszcza iles tam lat po slubie....-:(
>> > Wierzysz i ja chce w to wierzyc.
> > Ale tego chyba nie musimy przyjmowac "na wiare"?
>
> A to niby dlaczego.
> Nie wszystko da sie udowodnic i ja sie z tego ciesze. Chcialabys przejsc
> przez zycie wedlug algorytmu, zbioru definicji i regul. Nuda i malo
tworcze.
Oj, doswiadczenia sa tak bardzo tworcze, ze az chce sie wyc!
A nadzieja? No coz, jesli istnieja nastepne wcielenia...
> Ten temat jest bardzo trudny lub wrecz beznadziejny, bo probujemy
> zdefiniowac cos co moim zdaniem nie ma defincji.
No jednak chcialoby sie wiedziec, ze wierzymy w cos, co ma szanse
na tej ziemi sie zdarzyc, dlatego pytam o doswiadczenia innych ludzi.
Zeby nie gonic za mirazami i nie stac w miejscu.
Czyz filozofia i psychologia nie powinny zajmowac sie tym, co najwazniejsze?
A wtedy wszystko inne juz logicznie sie uklada.
Ktos mi powiedzial, ze najwazniejsze sa pytania zadawane sobie.
To prawda, jednak po co ksiazki, listy dyskusyjne i w ogole
jakis dialog?
Jestem, wiec mysle. Mysle, wiec jestem.
Czuje, wiec pytam, co Wy czujecie.
Nie chce siedziec i wpatrywac sie w sciane.
To czasem prowadzi do oswiecenia, ale..
rownie czesto do depresji.
Pozdrawiam
Eva
>
> pozdrawiam,
> marcin
>
>
|