Data: 2004-04-06 08:25:05
Temat: Re: Mój mąż wrócił - Też planowałem zniknać...
Od: "Andrzej" <s...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Wróciłam do domu, a godzinę później on stał w drzwiach.
> Chłopcy są uszczęśliwieni, że wrócił. A ja... czuję się dziwnie... Jakby
> stał mi sie obcy... Zamieniliśmy kilka słów na neturalne tematy, niby
> wszystko normalnie, ale we mnie tkwi jakaś zadra.
> Nie zadaję mu żadnych pytań. Ale nie wiem czy potrafię tak wytrzymać.
> karola
Jak sprawa pomyślnie (choć częściowo na razie się rozwiązała) to pozwolę sobie
na pytanie co takiego według ciebie znaczy przeciętne małżeństwo.
Przyznam się że kiedy mój syn miał 3 lata, a ja byłem rozczarowany i
rozgoryczony tym czym stał się mój związek po urodzeniu dziecka (a byliśmy już
wcześniej razem sporo ładnych lat - wtedy związek nasz uskrzydlał) chciałem
zostawić wszystko w cholerę. Znalazłem po cichu poprzez dawnych znajomych
kontrakt inżynierski dziesiątki tysięcy kilometrów od Polski aby zwinać sie bez
słowa i dopiero w ostatniej chwili zawahałem się i zostałem... czego chwilami do
dzisiaj żałuję...
Moja małżonka nawet tego nie zauważyła, tylko to ze pracowałem więcej i mniej
chętnie pojawiałem się w domu słuchać wyrzutów że jestem złym ojcem i innych
złości – problem relacji partnerskich dla niej nie istniał. Po prostu ona
patrzyła jedynie przez pryzmat macierzyństwa a ja małżeństwa i partnerstwa,
chociaż organizacyjnie funkcjonowaliśmy świetnie – uczuciowo powstała miedzy
nami pustynia i może żalów i niezrozumienia która mimo prób terapii małżeńskiej
trwa do dzisiaj...
Oczywiście w waszym przypadku może chodzić o coś zupełnie innego, ale dla mnie
był to plan wynikły z odrzucenia i rozgoryczenia zranionej miłości zwrócenia
uwagi że ze jest źle bez utraty resztek godności...
Pozdrawiam
Andrzej
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|