Data: 2008-08-06 01:16:02
Temat: Re: Mój syn?
Od: i...@g...pl
Pokaż wszystkie nagłówki
On 6 Sie, 02:18, Panslavista <p...@i...pl> wrote:
> On 5 Sie, 23:21, i...@g...pl wrote:
>
>
>
>
>
> > On 5 Sie, 21:54, Panslavista <p...@i...pl> wrote:
>
> > > (...) Zaiste miala to, na co sobie
> > > zasługiwała...
> > > Prawdopodobnie tatuśka albo nie było całymi dniami w domu, albo dał
> > > nogę od takiego tłumoka z synusiem.
> > > Tak to jest z takimi lampucerami - co wyżej srają niż dupy mają...- Ukryj
cytowany tekst -
>
> > Dokładnie. Ale chodziło mi o konkretne słowa o "oddawaniu" syna.
> > Takich słów żadna matka, nawet matka potwora, nie wypowie, bo nawet
> > nie pomyśli.
> > Dlatego to albo troll, albo nienormalna osoba, która tutaj przedstawia
> > sytuację widzianą nienormalnymi oczyma i sama powinna udać się do
> > psychiatry. Dziecko niczemu nie winne - tak czy inaczej. Jego
> > zachowanie nie bierze się znikąd - jest ZAWSZE efektem błędów
> > rodziców, tu: anormalności matki. No i właśnie, pytanie: gdzie ojciec
> > w tym wszystkim??? Przynajmniej dałby w d... chłopakowi i byłby
> > spokój. A może i babie... Są takie, co sobie zasługują, niewątpliwie
> > są takie przypadki.
>
> O oddawaniu słyszałem ale od ojczyma, do poprawczaka, gdy buntowałem
> się nadmiernym obciążeniem pracami .- Ukryj cytowany tekst -
>
> - Pokaż cytowany tekst -
Ale kiedy byłeś mały i nie odpowiadałeś za siebie, będąc drobną,
bezbronną istotą, zależną całkowicie od rodziców, to na pewno w głowie
im żadna myśl o oddawaniu nie postała.
Jesli komuś zatem wpada taka myśl do głowy, to albo nie był nigdy,
albo właśnie przestał być rodzicem...
|