Data: 2008-08-06 02:21:25
Temat: Re: Mój syn?
Od: Panslavista <p...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 6 Sie, 03:16, i...@g...pl wrote:
> On 6 Sie, 02:18, Panslavista <p...@i...pl> wrote:
>
>
>
>
>
> > On 5 Sie, 23:21, i...@g...pl wrote:
>
> > > On 5 Sie, 21:54, Panslavista <p...@i...pl> wrote:
>
> > > > (...) Zaiste miala to, na co sobie
> > > > zasługiwała...
> > > > Prawdopodobnie tatuśka albo nie było całymi dniami w domu, albo dał
> > > > nogę od takiego tłumoka z synusiem.
> > > > Tak to jest z takimi lampucerami - co wyżej srają niż dupy mają...- Ukryj
cytowany tekst -
>
> > > Dokładnie. Ale chodziło mi o konkretne słowa o "oddawaniu" syna.
> > > Takich słów żadna matka, nawet matka potwora, nie wypowie, bo nawet
> > > nie pomyśli.
> > > Dlatego to albo troll, albo nienormalna osoba, która tutaj przedstawia
> > > sytuację widzianą nienormalnymi oczyma i sama powinna udać się do
> > > psychiatry. Dziecko niczemu nie winne - tak czy inaczej. Jego
> > > zachowanie nie bierze się znikąd - jest ZAWSZE efektem błędów
> > > rodziców, tu: anormalności matki. No i właśnie, pytanie: gdzie ojciec
> > > w tym wszystkim??? Przynajmniej dałby w d... chłopakowi i byłby
> > > spokój. A może i babie... Są takie, co sobie zasługują, niewątpliwie
> > > są takie przypadki.
>
> > O oddawaniu słyszałem ale od ojczyma, do poprawczaka, gdy buntowałem
> > się nadmiernym obciążeniem pracami .- Ukryj cytowany tekst -
>
> > - Pokaż cytowany tekst -
>
> Ale kiedy byłeś mały i nie odpowiadałeś za siebie, będąc drobną,
> bezbronną istotą, zależną całkowicie od rodziców, to na pewno w głowie
> im żadna myśl o oddawaniu nie postała.
> Jesli komuś zatem wpada taka myśl do głowy, to albo nie był nigdy,
> albo właśnie przestał być rodzicem...- Ukryj cytowany tekst -
>
> - Pokaż cytowany tekst -
To był i jest zdeklarowany komuch, matkę odsyłał do psychuszki,
wypłaty nie donosił do domu, "koledzy" zaciągali go na wódkę, a że po
paru kieliszkach był dętkowaty nicowali mu kieszenie. Matka wychodziła
nieraz do zakładu, uciekał przesz płot, a kumple mu kartę podbijali w
zegarze... Ale była taka zakochana, że nawet nie pomyślała o
alimentach od niego. Urodziła mu siedmioro dzieci, mimo tego, że
mówiła jak bardzo dzieci nie lubi...
Na moje szczęście mieszkałem z nimi tylko trzy lata - od trzeciej
do szóstej klasy podstawówki.
Zniszczył matkę, szyła po nocach, utrzymywała dzieci i tego
wałkonia. Nieraz wyciągał kasę na zakupy, brał dziecko, które mogło je
unieś i dziecko wracało z zakupami a ten sq..iel znikał z lwią częścią
kasy, nieraz na tydzień.
Gdy umarła na raka po operacji - pozwolił ją pokroić, na złość mi i
przyszedł do mnie odbierać to co było jej, a co dała do siostry na
przechowanie, bo inaczej nie trafiłoby do mnie. Wysłałem go do diabła
i tak się skończyły nasze kontakty i moje z resztą jego progenitury.
Nasłano mi znowu brata - na przeszpiegi, będzie w niedzielę, ale
spuszczę go z szumem...
Wolę być zupełnie sam, po takich wizytach mam problemy z sercem -
to od czasu, gdy ukradziono mi ojcostwo...
|